Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

25 lat Szkoły Tenisa TIE BREAK

28-09-2016 22:29 | Autor: Maciej Petruczenko
Inicjator życia tenisowego na Ursynowie Bernard Rejniak mógł z niemałym wzruszeniem świętować na kortach przy Koncertowej 25-lecie założonej przez siebie Szkoły Tenisa TIE BREAK, która stała się od pewnego czasu przedsięwzięciem rodzinnym.

Na gali 25-lecia zgromadziło się blisko 300 znamienitych gości z czterema kolejnymi burmistrzami dzielnicy – Stanisławem Falińskim, Tomaszem Sieradzem, Piotrem Guziałem i Robertem Kempą na czele. Światek tenisowy reprezentowali między innymi:  ojciec sławnych sióstr Agnieszki i Urszuli – Robert Radwański, byli prezesi Polskiego Związku Tenisowego Ryszard Fijałkowski i Waldemar Dubaniowski, a także znani komentatorzy tenisa: Tomasz Tomaszewski (Eurosport), Mirosław Żukowski i Krzysztof Rawa (Rzeczpospolita), Andrzej Fąfara (kiedyś Życie Warszawy, potem Dziennik), no i oczywiście przedstawiciele powstałego przy Tie Breaku specjalistycznego magazynu „TENISklub” – redaktor naczelny Adam Romer i sekretarz redakcji Artur Rolak. Galę poprowadził red. Tomasz Wolfke (Eurosport). 

Przez 25 lat Tie Break dał się poznać na najróżniejszych płaszczyznach sportu, ale bodaj największą sensacją były organizowane przez Bernarda Rejniaka na Hirszfelda, Stokłosach i przy Koncertowej kobiece turnieje międzynarodowe, w tym PKO BP Ursynów Cup i BGŻ Cup. Przez ursynowskie korty przewinęły się przyszłe sławy krajowego i światowego tenisa: Agnieszka i Urszula Radwańskie, Paula Kania, Magda Linette, Joanna Sakowicz-Kostecka, Anna Żarska, Rosjanka Anastazja Myskina (zwyciężczyni French Open 2004), Szwajcarka Miroslava Vavrincova-Federer. Jako towar eksportowy Tie Break zaprezentował też 10 turniejów Olecko Cup, z których jeden (pula nagród 10 000 dolarów) wygrała Marta Domachowska.

Założyciel Tie Breaka doczekał się trzech córek, Magdaleny, Olgi i Karoliny, które – jakżeby inaczej – od dziecka grały w tenisa. Najwyżej zaszła Olga, w pewnym momencie 18. juniorka świata. Magda w wieku juniorki była już w pierwszej krajowej dziesiątce seniorek, a Karolina zdobyła trzy tytuły mistrzyni Polski w kategoriach młodzieżowych.

Jak Bernard Rejniak wspomina swoje tenisowe początki?

– Pierwsze kroki jako tenisista stawiałem na miękkich kortach stadionu Skry przy Wawelskiej. Była nas tam nad wyraz dobrana grupa, w skład w której oprócz mnie wchodzili czołowy tyczkarz polski, za chwilę mistrz olimpijski Tadeusz Ślusarski, znany prawnik Lech Falandysz i były koszykarz Legii Włodzimierz Trams. Ponieważ Falandysz grał najsłabiej, posyłaliśmy go po szampany do baru Bolek na Polach Mokotowskich. Gdy w roku 1981 wprowadziłem się na Ursynów, byłem kimś, kto zaledwie od pięciu lat grywał w tenisa, ale mój zapał do tego sportu był naprawdę wielki. W tamtym czasie jedynym miejscem na Ursynowie, gdzie dało się pograć w tenisa, był asfaltowy placyk za Kopą Cwila, na którym często pojawiali się z rakietami prezenter Dziennika Telewizyjnego Janusz Jóźwiak i znany dziennikarz „Polityki” Wiesław Władyka. Tam właśnie na prośbę Urszuli Krukowskiej, prezeski ogniska TKKF Ursynów, własnoręcznie zamontowałem słupki do założenia siatki i namalowałem linie.

Moim marzeniem był jednak obiekt tenisowy z prawdziwego zdarzenia, więc w roku 1984 wydzierżawiłem od TKKF teren przy ul. Koncertowej i tam właśnie zbudowałem dwa korty z nawierzchnią z mączki. Obok nich znajdował się obskurny blaszak, który nadawał się tylko do przechowywania sprzętu. Żeby mieć wodę do polewania kortów, musiałem odkręcać kran w pobliskiej studzience.

W tamtym czasie udawałem się latem na dorobek do Niemiec. Ktoś musiał zajmować się w tym czasie kortami. Na początku tym opiekunem został Andrzej Wilczak. Tak mu się to spodobało, że mnie stamtąd wysiudał.

Gdy zimą przyjeżdżałem do Polski, wraz ze Stasiem Drapiewskim uruchamialiśmy szkółkę tenisową. Zajęcia odbywały się w Szkole Podstawowej przy ul. Dembowskiego. W 1990 warunki zarabiania w Niemczech zmieniły się dla nas radykalnie z uwagi na nowy kurs złotego i tamta praca przestała się opłacać. Poszedłem wtedy na podyplomowe Studium Analizy Rynku i Marketingu przy Szkole Głównej Handlowej, chcąc zostać urzędnikiem. Zaproponowano mi pracę w Urzędzie Rady Ministrów. Kupiłem nowy garnitur, buty, krawat i płaszcz. Mogłem zacząć pracę od następnego dnia. Ale poczuwszy atmosferę URM-u, stwierdziłem, że kompletnie do tego nie pasuję. No i zdecydowałem się skoncentrować na tenisie. Wynająłem kolejne korty przy Instytucie Psychologii i Neurologii na Sobieskiego. I tak zostałem przedsiębiorcą tenisowym, dzierżawiąc obiekty przy Placu Wielkiej Przygody na Stokłosach, przy SGGW i wreszcie na Kabatach przy Jeżewskiego. Nie bałem się organizacyjnego ryzyka, stąd szereg międzynarodowych turniejów, jakie organizowałem na Ursynowie. Z tej okazji gościliśmy przyszłe i przeszłe gwiazdy tenisa. Jedną z tych przeszłych był Wojciech Fibak. W 1996 na Stokłosach świętowaliśmy 20-lecie uczestnictwa Wojtka w finale Masters w Houston.

Dziś z rozrzewnieniem wspominam organizowane przez nas międzynarodowe turnieje i ważne tenisowe debiuty. Ze wstydem przyznam, że oglądając u nas 14-letnią Agnieszkę Radwańską, nie poznałem się na jej talencie. Bardziej podobała mi się wtedy Paula Kania. Nie byłem też w stanie przewidzieć, że grająca na Stokłosach Miroslava Vavrincova, Słowaczka w barwach

Szwajcarii, to przyszła żona najlepszego tenisisty świata Rogera Federera. Nasze turnieje przyciągały naprawdę dużo przyszłych gwiazd. Pamiętam, że pewnego razu dwie czeskie tenisistki nocowały razem z trenerem w samochodzie, a ciuchy braliśmy im do prania u siebie w domu.

Spoglądając wstecz, mogę odczuwać ogromną satysfakcję, bo poprzez Tie Break i jego satelity na pewno przyczyniłem się do rozwoju tenisa w Polsce. Jeszcze mi się chce pracować na niwie tenisowej, ale w głównej mierze zdaję się już na córki. Obiektem przy Koncertowej zarządza znakomicie Magda, a Kabatami Karolina – stwierdza z zadowoleniem Mesjasz ursynowskiego tenisa.

Będąca największą podporą organizacyjną Bernarda Rejniaka córka Magdalena Rejniak-Romer stała się już dawno postacią szeroko znaną w polskim światku tenisowym. Zakończyła wcześnie wyczynową karierę głównie z powodów zdrowotnych i tym łatwiej znalazła czas, żeby ukończyć studia w zakresie zarządzania – najpierw na Uniwersytecie Warszawskim, a potem na SGH. Wyszła za mąż za dziennikarza sportowego Adama Romera, który uruchomił magazyn specjalistyczny „Tenis Klub” (w czerwcu ukazał się setny numer). Mimo nawału zajęć w Tie Breaku Magdalena przez pewien czas pełniła też funkcję sekretarza generalnego Polskiego Związku Tenisowego i nawet kandydowała na prezesa PZT. Podobnie jak ojciec z niemałym wzruszeniem przeżywała galę 25-lecia Tie Breaka:

– Dopiero w trakcie tej uroczystości zdałam sobie sprawę, jak dużo razem zrobiliśmy. Naprawdę jest się czym pochwalić. Bo najpierw była koncentracja na tenisie wyczynowym, potem młodzieżowym i dziecięcym, no i wreszcie na czymś, co nazywam szerokim uczestnictwem w aktywności fizycznej. Z wielkim sukcesem zorganizowaliśmy setki mniejszych i większych turniejów. W tej chwili jesteśmy w kraju liderem, jeśli chodzi o szkolenie dzieci do 10 roku życia, a spod ręki znakomitych trenerów tenisa na tym poziomie wiekowym, między innymi cenionego w całym kraju Krzysztofa „Mazziego” Waltera, wyszło już blisko 2000 dzieci. .

Tymczasem Karolina Rejniak powiada tak: – Przepełnia mnie ogromna duma, że mogę uczestniczyć w rodzinnym przedsięwzięciu tenisowym. Pamiętam, że ojciec nigdy się niczego nie bał. Zawsze był konsekwentny jeśli chodzi o decyzje i dlatego przedsięwzięcie się udało. Jeśli chodzi o mnie, to w ostatnich latach byłam skoncentrowana na zdobyciu odpowiedniego wykształcenia. W 2011, będąc dopiero 25-latką, dostałam od ojca szansę prowadzenia obiektu na SGGW, nic jeszcze nie wiedząc o biznesie. Pomogła mi odwaga w działaniu, którą odziedziczyłam po tacie, choć po drodze był milion błędów. Miejsce na SGGW jednak straciliśmy, więc przez trzy miesiące pracowałam w Hiszpanii, ale się zakochałam i zdecydowałam, że muszę wraz z ukochanym zostać w kraju. No i po powrocie podjęłam się zarządzania kortami przy Jeżewskiego. Z wielką chęcią chcę to zajęcie kontynuować, tym bardziej, że sama sobie również trochę pogrywam – śmieje się najmłodsza z trzech córek Bernarda Rejniaka.

A nam pozostaje tylko życzyć rodzinie Rejniaków jak najdłuższego kontynuowania przygody z Tie Breakiem, bo i stołeczny, i krajowy tenis ma z tego przedsięwzięcia ogromny pożytek.

Komu Tie Break jest wdzięczny

Podczas gali 25-lecia Szkoły Tenisa Tie Break wyrazy szczególnego podziękowania usłyszeli:

Jacek Bartkiewicz

Eugeniusz Budny

Stanisław Faliński

Sabina Januszko

Maciej Kania

Tadeusz Kubiak

Michał Machlejd

Janusz Morawski

Marek Panek

Barbara Panek

Wiesław Rybaczewski

Wojciech Szyszko

Ponadto Tie Break wyraził wdzięczność swoim wieloletnim pracownikom, no i przede wszystkim kolejnym władzom Ursynowa w okresie 1991-2016 oraz dyrektorom Szkoły Podstawowej nr 319 przy ul. ZWM 10 i Gimnazjum nr 92 przy Koncertowej 4 (we współpracy z Tie Breakiem w pierwszej z nich od lat szesnastu, a w drugiej od lat czterech prowadzone są klasy tenisowe).

Wróć