Nic dziwnego! Dobór repertuaru i jego różnorodność, dobra poezja i refleksyjne piosenki, staranne aranżacje utworów i wykonanie na najwyższym poziomie, to atuty tego niecodziennego koncertu. Żadnego patosu, gwiazdorzenia, tanich chwytów i mizdrzenia się do publiczności, dominowała za to lekkość, naturalność, finezja, formuła swobodnej rozmowy, empatia, rodzinna atmosfera i niepowtarzalny nastrój.
Jubilatka dzień wcześniej obchodziła swoje 75 urodziny. 45 lat mieszka na Ursynowie, od 55 lat występuje na scenie. Wciąż młoda duchem, udowodniła, że nadal jest w znakomitej formie, a śpiewanie jest sztuką.
Koncert rozpoczął się arią z kurantem z opery Straszny Dwór Moniuszki. Niewtajemniczeni mogliby pomyśleć, że to archiwalne nagranie Bernarda Ładysza. Starsi niewątpliwie słyszeli już Elę Igras w tym utworze, ale dla młodszych to duże zaskoczenie. Tymczasem ten niski, ciepły głos, to naprawdę Elżbieta! Zaśpiewała w tonacji o pół tonu niższej od oryginału, a jednak dała radę. Ale cóż, sam Ładysz kiedyś powiedział: Z Igras nie wygras.
Potem były piosenki: Rodzinne pamiątki (Złoty Pierścień w Kołobrzegu), kolaż piosenek z repertuaru Łucji Prus (Nic dwa razy się nie zdarza z tekstem Wisławy Szymborskiej) i Ludmiły Jakubczak (Alabama i Do widzenia Teddy), elementy jazzu i swinga, a także Odmłodzone tango w klimacie retro.
Ela przyznała, że nie była święta i zadała egzystencjalne pytanie: Co mi dasz dniu? (nagroda w Opolu). W narracji pojawiły się utwory poetyckie: My z II polowy XX wieku Małgorzaty Hillar, słowa Jonasza Kofty: Żeby coś się zdarzyło, żeby mogło się zdarzyć, trzeba marzyć, wreszcie maksyma na życie, będąca mottem przewodnim koncertu: Więcej wciąż przed nami niż za nami.
Gościem, zaproszonym przez Elżbietę, był m.in. Tadeusz Woźniak, który przypomniał swoje przeboje: Hej, Hanno (Osiecka-Gaertner), a także Smak i zapach pomarańczy. Syn Filip wspierał ojca grającego na gitarze, wystukując rytm bijącego serca.
Pojawiła się także reprezentantka młodego pokolenia, utalentowana wokalistka Patrycja Modlińska. Gospodyni wieczoru stwierdzając, że o miłości już Jej śpiewać nie wypada, przekazała Patrycji swój największy przebój Ze mną bądź. Wyszło na tyle znakomicie, że wzruszona Ela dołączyła do Patrycji i ostatni refren "co mi tam barwy świata, co mi tam błękit nieba" zaśpiewały już razem w pięknie współbrzmiącej oktawie.
Koncert zakończył powtórzony już w innym aranżu i rytmie utwór - motto "Więcej wciąż przed nami, niż za nami" i tu niespodzianka! Na scenie pojawił się osobiście kompozytor piosenki i przyjaciel Eli z czasów Grupy Quorum Aleksander Nowacki, tworząc z nią harmonijny duet.
Benefis poprowadził ze swadą satyryk Marek Majewski, włączając całą publiczność do śpiewania swojej autorskiej piosenki Tacy młodzi. Wystąpił też Tomek Szwed, który oprócz swych pięknych piosenek zadedykował Eli wiersz Urszuli Kozioł o jej rodzinnym Biłgoraju.
Charyzmatycznym band liderem był znakomity pianista i wokalista Robert Osam Gyaabin - spiritus movens powrotu Elżbiety na estradę, któremu towarzyszyli wytrawni muzycy: gitarzysta Tomasz Oszukowski, kontrabasista Piotr Filipowicz i perkusista Adam Lewandowski.
Wszyscy zasłużyli na owacyjne brawa. Takich wykonawców i takich utworów można by słuchać i słuchać bez końca. Ale jak się pozyska do współpracy tej klasy artystów i narzuci nieprzeciętne standardy, to poziom imprezy musi być wysoki. Artystów oklaskiwali gorąco obecni na sali goście: Burmistrz Ursynowa Robert Kempa, Przewodniczący Rady Michał Matejka i Dyrektor Alternatyw Krzysztof Czubaszek.
Dziękujemy włodarzom dzielnicy i kierownictwu Alternatyw za zorganizowanie benefisu i udział w imprezie. Elżbiecie Igras życzymy długich lat aktywności i wreszcie nagrania wymarzonej płyty. Nie może być tak, żeby Jej niepowtarzalny głos odszedł w niepamięć, bo takiego głosu, jak Ona, nie ma nikt na świecie!
Zdjęcie z serwisu fotograficznego Centrum Kultury Alternatywy