Jarosław Gugała (piano, wokal), Filip Łobodziński (gitara, wokal), Tomasz Hernik (akordeon, puzon altowy i tenorowy) oraz Marek Wojtczak (gitara basowa) dali czadu co się zowie.
Dobrze pamiętam występ Zespołu Reprezentacyjnego w klubie Remont bodaj 30 lat temu. Już wtedy dzisiejsi 60-latkowie Gugała i Łobodziński zbierali gorące brawa. Ci dwaj iberyści po Uniwersytecie Warszawskim robili dotychczas w życiu najróżniejsze rzeczy. Jarosław najmocniej wsiąkł w dziennikarstwo, a Filip stał się po trosze tłumaczem, po trosze aktorem, po trosze publicystą. Temu pierwszemu, kiedyś redaktorowi TVP, a dziś Polsatu zachciało się nawet pójść w dyplomację i w latach 1999 -2003 był naszym ambasadorem w Urugwaju.
Ich Zespół Reprezentacyjny powstał w 1983 roku, gdy zaistnieli w nurcie kultury studenckiej, już wtedy rozmiłowani w niekonwencjonalnych utworach Lluisa Llacha, Georgesa Brassensa, Boba Dylana. Śpiewający antfrankistowskie pieśni Katalończyk Llach zainspirował ich najbardziej do wykonywania coverów jego twórczości. Bodaj nie mniej ujął ich Brassens. A ci „starsi juniorzy” dawnej studenckiej kultury nie stracili ani trochę z dawnego zapału i poczucia humoru. Wykonują wyłącznie teksty niebanalne, więc nic dziwnego, że swego czasu zachwycili największego polskiego barda Wojciecha Młynarskiego.
W tej chwili Zespół występuje – jak to się mówi – po godzinach, popisując się śmiało również tekstami niecenzuralnymi w imię artystycznej swobody. W niedzielnym koncercie zachwycił między innymi piosenkami „Kumple to grunt” i „Jestem mały miś” Brassensa, a przede wszystkim utworem „Król” z zawsze aktualnym refrenem, tak przetłumaczonym przez Łobodzińskiego: „Lecz nie poradzisz nic bracie mój, gdy na tronie siedzi ch...