Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

BYŁ RAZ…

29-06-2016 21:28 | Autor: Wojciech Dąbrowski
.

1.

Był raz grafoman, wierszokleta,

Dziennikarzyna z bożej łaski.

Lecz się przedstawiał: wieszcz, poeta,

I ciągle czekał na oklaski.

Choć jego wierszy nikt nie czytał,

On niepowodzeń znał przyczynę!

Zmowa! Grubymi nićmi szyta!

Jeszcze - odgrażał się - wypłynę!

 

Podkreślał stale swe zasługi,

Że on jedyny pisze z sensem,

Sam się ogłosił raz i drugi,

Że niby polskim jest Brassensem.

Mając, jak twierdził, lekkie pióro,

Oceny podjął się z ochotą,

Co dobrą jest literaturą,

A szczerze mówiąc, był idiotą.

 

2.

Był raz kabotyn, aktorzyna,

Przez całe życie grał ogony,

Lecz to nie moja – mówił – wina,

Że jestem wciąż niedoceniony.

Nikt do teatru nie chciał chodzić,

Oprócz lizusów i klakierów,

Lecz przekonywał: nic nie szkodzi,

To spisek bandy reżyserów.

 

Innych nazywał szmirusami,

Albo wyrażał się z przekąsem,

Kpił w żywe oczy, a czasami

Złośliwie mruczał coś pod wąsem.

Czy to był Hamlet czy Medea,

Do złej gry robił dobrą minę.

Chwalił się: zrobię dobry teatr!

Ale, niestety, był kretynem.

 

3.

Był raz szarpidrut, muzykancik,

Blade pojęcie miał o jazzie.

O mistrzach mówił: dyletanci,

A sam rzępolił ile wlezie.

Choć jego grania nikt słuchał,

Grał w swym mniemaniu pierwsze skrzypce.

Czeka mnie – mówił – niezła fucha,

O władzy śniąc i złotej rybce.

 

Choć słoń nadepnął mu na ucho,

Wielkiego znawcy przyjął pozę,

Dziś z talentami – rzekł – jest krucho,

Tylko ja jestem wirtuozem.

Wmawiał, że jest muzycznym tuzem,

Choć był podrzędnym muzykantem,

Zapewniał: ja gram dobrą muzę!

A tylko zwykłym był palantem.

 

4.

Był raz pacykarz, beztalencie,

Malował straszne bohomazy,

Lecz przekonany, że ma wzięcie,

Wystawiał wszędzie swe obrazy.

Nikt tych obrazów nie oglądał,

Świeciły pustką wernisaże,

Winę w kolejnych widział rządach,

Mówiąc: ja jeszcze wam pokażę!

 

Wszędzie miernoty i nieuki,

A ja? Świat jeszcze o tym nie wie,

Że to prawdziwe dzieła sztuki.

Reszta – gryzmoły i badziewie.

O innych mówić zwykł z pogardą,

Ja się – rzekł – znam na dobrej sztuce!

Swój kicz nazywał awangardą,

A był zwyczajnym, pardon, bucem.

 

5.

Był raz polityk, nieudacznik,

Z rozdętym ego, z kompleksami.

Z nim osobnicy dość dziwaczni,

Nieudacznicy tacy sami.

Zebrał do kupy pacykarzy,

Niedocenionych wierszokletów,

Wziął dyletantów, dobrał łgarzy,

Wiedząc, że nie brak im tupetu.

 

Obiecał im: będziecie wielcy!

Sam przy tym się dowartościował.

Więc maszerują wierni strzelcy,

Historię pisać chcą od nowa.

A polityczna kusi scena,

Więc większość poszła jego tropem,

By ponoć z woli suwerena

Naprawiać Polskę, świat, Europę.

 

Dobrał frustratów, kabotynów,

Zawistnych, mściwych oszołomów.

Omamił, wezwał ich do czynu:

My nie poddamy się nikomu!

Dał szansę wszelkim grafomanom

I sam cytuje hasła wzniosłe,

To wszystko nazwał Dobrą Zmianą.

A jest zwyczajnym tylko posłem.

 

© MKWD (Muzyczny Kabaret Wojtka Dąbrowskiego)

Wróć