Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Dawny Fort Ósmy – dziś perła architektury

25-03-2020 21:49 | Autor: Prof. dr hab. Lech Królikowski
Korzystając z minimalnego ruchu na ulicach, spowodowanego zarządzoną kwarantanną oraz słoneczną i ciepłą pogodą, wybrałem się na spacer na Fort VIII w rejonie Nowoursynowskiej i Dolinki Służewieckiej, jedyny taki obiekt na terenie naszej dzielnicy. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem tego, co tam zobaczyłem.

W tym miejscu, przepraszam za „prywatę”, ale to w jakimś stopniu usprawiedliwi moją bardzo dobrą ocenę tego, co tam zostało zrobione.

Otóż w 1990 r. zostałem wybrany pierwszym burmistrzem dzielnicy-gminy Warszawa-Mokotów, w granicach której znajdował się wówczas ten fort. Z racji, iż od kilku dziesięcioleci piszę m.in. o warszawskich fortyfikacjach (np. książka: Twierdza „Warszawa”, Dom Wydawniczy „Bellona”, Warszawa 1994); przygotowałem też materiały do Uchwały Nr XX/203/2000 Rady m.st. Warszawy z dnia 20 marca 2000 r. „w sprawie ustaleń wiążących gminy warszawskie przy sporządzaniu miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego dla systemu fortecznego XIX-wiecznej Twierdzy Warszawa”) – byłem bardzo zainteresowałem fortem na Służewie. Fort ten wchodził niegdyś w kompleks fortyfikacji twierdzy „Warszawa” i w tym systemie oznaczony był rzymską liczba „VIII” (ósmy). Fort w 1990 r. był jeszcze obiektem zamkniętym i strzeżonym przez wojsko. Nie istniała wówczas Agencja Mienia Wojskowego, która przejęła później zbędne wojsku nieruchomości i wystawiła na sprzedaż. Na forcie w tamtym czasie powstało osiedle (32 budynki) dla wyższych oficerów Wojska Polskiego. Osiedle powstało bez uzgodnienia czy chociażby porozumienia z lokalną administracją, czyli gminą Mokotów. Twierdzono wówczas, że jest to teren wojskowy i administracji cywilnej nic do tego. Do tego stopnia, że będąc burmistrzem, nie zostałem wpuszczony na teren fortu. Tym niemniej – wówczas jako włodarz gminy – przekonany byłem, że wcześniej czy później fort przejdzie w ręce samorządu terytorialnego i trzeba będzie mieć pomysł na jego zagospodarowanie. Wybudowanie osiedla mieszkaniowego to najprostsze rozwiązanie, ale co zrobić z zabytkową substancją inżynierii wojskowej? Zorganizowałem wówczas w urzędzie przy Rakowieckiej kilka narad. Moja idea sprowadzała się do próby znalezienia funkcji dla ok. dwudziestu kazamat, dawnych koszar fortowych. Koncepcja sprowadzała się do utworzenia przed koszarami rodzaju uliczki artystów z pracowniami, sklepami i kawiarniami w kazamatach. Moi goście bardzo zainteresowali się tą wizją, która w założeniu dążyła do stworzenia na skraju Ursynowa „enklawy artystów”. Znaleźli się liczni chętni do włączenia się do projektu i objęcia fortecznych pracowni.

Problem polegał na tym, że na stropach koszar, przykrytych grubą warstwą ziemi, wyrosła bujna roślinność, która swoimi korzeniami zniszczyła hydroizolację, chroniącą stropy przed wilgocią. Sto lat istnienia tej budowli doprowadziło do destrukcji nie tylko izolacji stropów, ale całego obiektu. Kazamaty były piekielnie zawilgocone i nie nadawały się do dłuższego przebywania w nich ludzi. Gdy moi rozmówcy dowiedzieli się, iż niezbędne jest kosztowne osuszenie i zabezpieczenie pomieszczeń – zrezygnowali. Później przestałem być burmistrzem i na kilkanaście lat straciłem obiekt z oczu.

Dopiero teraz, po anonsach prasowych, m. in. w „Passie”, wybrałem się tam na spacer (18 marca 2020 r.). Moje zdziwienie było ogromne, gdyż to, co zobaczyłem przy kazamatach, jest swoistym „echem” moich przemyśleń z początku lat 90. XX wieku. Na terenie fortu powstało bardzo interesujące osiedle mieszkaniowe, które wybranymi detalami nawiązuje do architektury militarnej XIX w. Osiedle to jednak standard. Najbardziej interesowało mnie zagospodarowanie dawnych fortowych koszar w kazamatach. Muszę przyznać, że to, co zobaczyłem, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Tam rzeczywiście powstała, w prawdzie jeszcze nie „enklawa artystów”, ale uliczka z licznymi pracowniami oraz lokalami gastronomicznymi. Cały obszar wyizolowany jest z miejskiego gwaru i stanowi wręcz „inny świat”. Zagospodarowano przestrzeń z wielkim smakiem i starannością, przez co rozumiem, trwający kilka miesięcy proces zdejmowania ziemi z obiektu i dokładne zaizolowanie stropów i ścian. Uzupełniono ubytki i wyczyszczono elewację. Uporządkowano, a w zasadzie – doprowadzono do pierwotnego stanu „geometrię” nasypów, wałów i rowów fortecznych. Wykonano prace nadzwyczaj kosztowne i czasochłonne, Na części terenu fortu urządzono imponujący park. Imponujący, albowiem urządzony jest głównie w dawnym rowie fortecznym, który porośnięty bujną roślinnością przypomina górski wąwóz, tym bardziej, że w kilku miejscach znajdują się ruiny betonowych kaponier, sprawiających wrażenie skalnego rumowiska.

Na stokach nasypów i rowów zainstalowano wygodne schody, a tereny niebezpieczne odgrodzono siatką. W kilku miejscach ustawione są tablice z informacjami. Przy alejce spacerowej – liczne pieńki dla odpoczynku. Jest jednak pewne „ale”. Podczas spaceru chciałem wejść na teren parku, który jest ogrodzony (uliczka z „koszarami” jest ogólnie dostępna), ale aby tam wejść, trzeba mieć kartę magnetyczną, która kosztuje ponoć 30 złotych. Nigdzie nie ma jednak informacji, gdzie można ją nabyć. W furtce spotkałem dwie, najwidoczniej miejscowe panie, które poprosiłem o wpuszczenie na teren, celem wykonania kilku zdjęć. Stanowczo i z satysfakcją odmówiły; nie potrafiły też wskazać miejsca, gdzie owe karty wstępu można nabyć.

Teren Fortu Ósmego, czyli obszar w obrysie rowów fortecznych, ma kilku „właścicieli”. Jednym z nich jest firma, która wybudowała wielokondygnacyjne osiedle mieszkaniowe „Fort Służew” i głównie z własnej inicjatywy (ale według wytycznych konserwatorskich) i na własny koszt zagospodarowała większość terenu. Nie cały, gdyż istnieje po sąsiedzku wspomniane wcześniej osiedle oficerskie, a także rozgrzebany od prawie 30 lat obiekt, w którym podobno miała być kręgielnia. Pozostały do urządzenia jeszcze skrawki terenu, ale jestem przekonany, że do lata te prace zostaną zakończone. Tak więc, z całym przekonaniem namawiam P.T. „Sąsiadów z Ursynowa” do odwiedzenia Fortu Ósmego, bo jak dotychczas, jest to jedyny taki obiekt w Warszawie.

Jadąc do pracy, albo do domu autem lub autobusem mijamy fort niemalże każdego dnia. Warto jednak kiedyś wstąpić, to prawie po drodze.

PS. Warto wspomnieć, że 3 września 1897 Fort VIII odwiedził car Mikołaj II. Zachowała się fotografia przedstawiająca imperatora na naszym ursynowskim forcie. Warto porównać elementy wałów fortecznych na fotografii z 1897 r. ze stanem obecnym. To jeden z dowodów na staranność obecnego zagospodarowania.

Wróć