Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Decyzja o reprywatyzacji Narbutta 60 wstrzymana

18-05-2016 22:55 | Autor: Tadeusz Porębski
Po prawie dwóch latach batalii „Passa” wspólnie z dwojgiem mieszkańców budynku przy ul. Narbutta 60 stworzyła precedens. Po raz pierwszy od 1989 r. wykonanie ostatecznej i prawomocnej decyzji "zwrotowej" stołecznego BGN zostało wstrzymane.

W ubiegłym tygodniu rzecznik warszawskiego ratusza Bartosz Milczarczyk w e-mailu skierowanym do redakcji oficjalnie potwierdził ten fakt. Przypomnijmy w kilku zdaniach, o co chodzi w tej pełnej niewiadomych sprawie. Od początku wszystko wskazywało na to, że decyzja stołecznego BGN nr 197/GK/DW/2014 z dnia 26.05. 2014, wydana w imieniu prezydent Warszawy, obarczona jest wadą prawną. Polega ona na tym, że BGN (prezydent m. st. Warszawy) winien wyda decyzj administracyjną jedynie o ustaleniu prawa użytkowania wieczystego na rzecz oznaczonych osób i należnej z tego tytułu stawki czynszu symbolicznego. Dopiero w ramach drugiego etapu mógł rozstrzygać o warunkach zawarcia tej umowy, a więc również o własnościi istniejącego na przedmiotowym gruncie domu posadowionego po dniu wejścia w życie tzw. dekretu Bieruta, czyli takiego budynku, którego własność nie pozostała przy właścicielach przeddekretowych (ich następcach prawnych). Sprawa ta należy do kompetencji sądów powszechnych (postępowanie cywilnoprawne). Tymczasem urzędnicy BGN w jednej decyzji połączyli te dwa etapy.

Osobną kwestią jest akt notarialny ze stycznia 1947 r., który stanowi podstawę roszczenia. Widnieje w nim m. in. zapis, że Marian Lewandowski i obywatelka Szwecji Wanda Maria Alme sprzedają w styczniu 1947 r. Jerzemu R. niezabudowaną działkę przy Narbutta 60. Jest to dokument niewiarygodny, ponieważ został sporządzony poza kancelarią notarialną w suterenie doszczętnie zrujnowanego budynku. Nadto nie spisał go notariusz Bronisław Czernic, lecz niejaki Zygmunt Anyżewski podający się za jego zastępcę. Czemu zrezygnowano z wygód jakie dawała w zrujnowanej stolicy państwa ciepła, dobrze oświetlona, zlokalizowana w śródmieściu kancelaria notarialna i pofatygowano się na Mokotów do budynku stanowiącego wówczas górę gruzów? Przecież droga z kancelarii w gruzy i z gruzów do kancelarii była dokładnie taka sama. Na to pytanie nie ma odpowiedzi. Pełniący obowiązki zastępcy dyrektora BGN Jerzy Mrygoń nie zainteresował się tą kwestią i lekką ręką podpisał decyzję ważącą miliony złotych oraz zagrażającą bytowi kilkudziesięciu mieszkańców budynku Narbutta 60.

Mrygoń oparł decyzję na wypisie z aktu notarialnego nie porównując go z oryginałem dostępnym w Archiwum Akt Dawnych w Milanówku. Nie sprawdził również, czy osobnik o nazwisku Zygmunt Anyżewski rzeczywiście istniał, a jeżeli tak, to  czy posiadał uprawnienia do sporządzania aktów notarialnych poza kancelarią. Wspólnie z dwojgiem lokatorów budynku Narbutta 60 wykonaliśmy gigantyczną robotę detektywistyczną, mającą na celu ustalenie, czy Anyżewski miał w styczniu 1947 r. stosowne umocowanie notarialne. Tę pracę powinni byli wykonać urzędnicy BGN. Okazałoby się wówczas, że człowiek ten nie istnieje w archiwach Ministerstwa Sprawiedliwości. Podczas majowej audycji w Radiu dla Ciebie, poświęconej reprywatyzacji budynku Narbutta 60, rzecznik prasowy resortu potwierdził brak w archiwach teczki osobowej Zygmunta Anyżewskiego. Poprosiłem go, by sprawdził, czy osoba ta figuruje w spisie asesorów sądowych z 1947 r., ponieważ wedle ówczesnych przepisów prawa tylko asesor mógł pełnić obowiązki zastępcy notariusza, po uprzednim poinformowaniu o tym prezesa sądu oraz Rady Notarialnej. Do dnia dzisiejszego nie otrzymaliśmy z Ministerstwa odpowiedzi.

A jest to na obecnym etapie kwestia kluczowa, bowiem jeśli resort sprawiedliwości oficjalnie potwierdzi, że w spisie asesorów sądowych z 1947 r. nie ma nazwiska Zygmunt Anyżewski, można będzie w 100 proc. uznać, że akt notarialny stanowiący podstawę decyzji 197/GK/DW/2014 z maja 2014 r. o reprywatyzacji nieruchomości Narbutta 60 został sporządzony przez osobę nieuprawnioną i należy "dokument" ten potraktować jak zwykłą fałszywkę. Tym samym zaistnieje konieczność unieważnienia decyzji z maja 2014 oraz oddalenia roszczenia wysuniętego przez spadkobierców byłych właścicieli.

W e-mailu do redakcji rzecznik Milczarczyk, jak zresztą większość rzeczników, ściemnia, manipuluje danymi i usiłuje w sposób namolny tłumaczyć, że redakcja myli się, podaje niesprawdzone fakty, i że właściwie wszystko jest w porządku. Milczarczyk przywołuje koronny, jego zdaniem, argument, że poszczególne aspekty sprawy oraz prawidłowość postępowania urzędników BGN były badane przez prokuraturę i policję, a postępowania zostały umorzone. Skoro więc zdaniem pana Milczarczyka wszystko jest w porządku, to dlaczego wstrzymano wykonanie decyzji nr 197/GK/DW/2014? Widać coś musi być na rzeczy, skoro zdecydowano się na wzruszenie ostatecznej i prawomocnej decyzji administracyjnej. Zadałem rzecznikowi ratusza proste pytanie: kto, kiedy i z jakiego powodu wydał polecenie wstrzymania wykonania tej decyzji, ale odpowiedzi brak. Oby nie było konieczności wymuszenia odpowiedzi za pośrednictwem WSA, bo niechybnie dojdzie do takiej sytuacji, jeśli pan Milczarczyk żwawo nie ruszy piórem.

Co do pracy dwóch prokuratur można jedynie stwierdzić, że w tej sprawie zbytnio się nie wysilały. Prokuratorzy z uporem godnym maniaka trzymają się wersji "nie ma dowodów na to, że akt notarialny jest fałszywy". Ale nie dążą do poznania prawdy i mimo mnożących się przesłanek świadczących o kruchości postawionej tezy nie decydują się na wznowienie umorzonego w 2015 r. postępowania z art. 231 kk o niedopełnieniu obowiązków służbowych przez Jerzego Mrygonia. Na zadane przeze mnie kilka dni temu pytanie w trybie ustawy „Prawo prasowe” zastępca prokuratora rejonowego Śródmieście Północ Iwona Lewczyk napisała m. in.: "Do dnia dzisiejszego nie pojawiły się nowe okoliczności, które uzasadniałaby podjęcie na nowo prawomocnie zakończonych postępowań 3 Ds. 1533/14/I i 3 Ds. 108/15/IV". Czyżby? A czy prokuratura kiwnęła przysłowiowym palcem w bucie, by nowe okoliczności znaleźć, a są one dosłownie na wyciągnięcie ręki? A pismo Ministerstwa Sprawiedliwości przesłane w kwietniu do redakcji „Passy” z informacją, że w archiwach resortu nie znaleziono akt osobowych Zygmunta Anyżewskiego? Czy to nie jest nowa okoliczność?

Pomożemy prokuraturze i kiedy nadejdzie odpowiedź z Ministerstwa Sprawiedliwości w kwestii posiadania (lub nie) przez Zygmunta Anyżewskiego statusu asesora sądowego prześlemy ją na ul. Wielicką. Jeśli Anyżewski faktycznie był w 1947 r. asesorem sądowym  i fakt ten zostanie potwierdzony przez resortowych archiwistów, poprosimy grzecznie, by w archiwum ustalono także, czy istnieją pisma notariusza Bronisława Czernica informujące (zgodnie z ówczesnym prawem) prezesa sądu i Radę Notarialną o umocowaniu Zygmunta Anyżewskiego jako zastępcy notariusza, a tym samym o udzieleniu mu legitymacji prawnej do sporządzania aktów notarialnych poza kancelarią. Dopiero wtedy będzie można z pełnym przekonaniem stwierdzić, czy akt notarialny ze stycznia 1947 r. sporządziła osoba do tego uprawniona.

Jeśli jednak ministerstwo poinformuje nas, że wśród asesorów sądowych z 1947 r. nie znaleziono nazwiska Zygmunt Anyżewski zażądamy od Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście Północ nie tylko podjęcia na nowo umorzonego w 2015 r. śledztwa, ale także wszczęcia przez prokuratora rejonowego procedury mającej na celu unieważnienie decyzji administracyjnej nr 197/GK/DW/2014. Zadaniem prokuratury jest bowiem "strzeżenie praworządności oraz czuwanie nad ściganiem przestępstw". Zgodnie z art. 182 kpa prokuratorowi służy prawo zwrócenia się do właściwego organu administracji publicznej o wszczęcie postępowania w celu zapewnienia, by postępowanie i rozstrzygnięcie było zgodne z prawem. Przepis ten stanowi furtkę umożliwiającą zainicjowanie przez prokuratora postępowania przed organem administracyjnym. Dysponuje on uprawnieniami procesowymi strony, jednak w pewnych okolicznościach jego pozycja jest silniejsza.

A do mieszkańców budynków objętych roszczeniem kierujemy apel: "Stworzyliśmy precedens i udowodniliśmy, że można wygrać z wszechwładnym BGN. Potrzebne są tylko rozważne solidarne działania, odpowiednia doza determinacji, nieustępliwość, trochę umiejętności detektywistycznych, elementarna znajomość funkcjonowania przepisów prawa oraz szczypta odwagi.

Wróć