Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Gońmy Europę

24-08-2015 14:28 | Autor: Mirosław Miroński
Kolejni polityczni wizjonerzy przekonywali nas wielokrotnie, że wkrótce staniemy się drugą Japonią lub, że już doganiamy Europę. Warto zastanowić się więc, co lub kogo tak naprawdę gonimy. Którego z europejskich zawodników chcemy prześcignąć, a który z nich pozostanie dla nas niedościgłym liderem?

Czy istnieje jakiś plan taktyczny na taki bieg? Czy ma to być sprint? Na to się raczej nie zanosi. Wszystko wskazuje na to, że będzie to bieg długodystansowy. Jeśli taki plan w ogóle istnieje, warto by o nim mówić, a wtedy może nastroje społeczne się poprawią. Ostatnie lata pokazały, jak wielki wpływ na nasze życie mają rządzący. Jeśli na czele państwa znajdzie się wystarczająco „sprawna” ekipa, może ona zaledwie w ciągu kilku lat dokonać zmian widocznych gołym okiem.

Problem jednak w tym, że nie zawsze chodzi o zmiany na lepsze. Mimo że ostatnie wskaźniki wzrostu gospodarczego nie wyglądają źle na tle innych krajów członkowskich UE, odczuwalny poziom zadowolenia Polaków jest niski. Powodów jest wiele, m. in.: niskie zarobki, wysokie bezrobocie (szczególnie wśród ludzi młodych).

Beztrosko zlikwidowano liczne zakłady i całe sektory przemysłu w wielu regionach naszego kraju. Często to one właśnie były podstawą bytu pracowników i ich rodzin. Doprowadzono jednak do degradacji tych obszarów. Dziś mamy tam strefy ubóstwa i biedy bez widoków na jakąkolwiek zmianę. Część ludzi wyjeżdża stamtąd w poszukiwaniu pracy, ale migracja zarobkowa problemu nie rozwiąże. Potrzebne są zmiany systemowe. Przemysł wydobywczy, stoczniowy i wiele innych sektorów gospodarki w Polsce okazały się w Polsce nieopłacalne. O dziwo, dla znacznie bogatszych Niemców te same dziedziny są nie tylko dochodowe, ale też mają swoją narodowość. Jaką? No właśnie - niemiecką.

Raport Better Life Index 2015, opublikowany przez OECD i oceniający różne elementy życia społeczno-gospodarczego w 36 krajach jest dla nas jest alarmujący. Zdaje się potwierdzać nastroje panujące wśród Polaków: frustrację i zniechęcenie. Przyczyn tego jest wiele. Podstawowe to: niskie zarobki, bezrobocie, brak perspektyw. Składają się na to wieloletnie zaniedbania niemal w każdej dziedzinie życia począwszy od szkolnictwa, poprzez gospodarkę, kulturę etc. Lista jest długa. Czarę goryczy dopełniają jeszcze: źle działające sądownictwo, niedowład w służbie zdrowia, trudności mieszkaniowe, rosnące koszty utrzymania, brak przejrzystego systemu podatkowego.

Mogłoby się wydawać, że odczucia Polaków są subiektywne. Jednak aż 7 z 11 ocenianych w raporcie czynników sytuuje nas niemal na samym końcu listy, na której. Polska zajmuje niechlubne miejsca. Oto niektóre z nich.

Jakość mieszkalnictwa – 34 miejsce. Statystyczne przypada 1 pokój na domownika. W co dwudziestym domu toaleta znajduje się na korytarzu lub podwórku. Warunki mieszkaniowe w Polsce są na tle innych krajów OECD fatalne.

Jakość środowiska – 31 miejsce. Pod względem ilości znajdującego się w powietrzu pyłu zawieszonego PM10 jesteśmy w OECD na szarym końcu.

Praca – 30 miejsce. Aż 40 proc. zdolnych do pracy Polaków w wieku 15-64 lata nie ma żadnego płatnego zajęcia. Średnia OECD wynosi 35 proc..

Dochód – 29 miejsce. (Pod względem zarobków i majątkowego dobrobytu gorsze od nas pod tym względem są w Europie Węgry, Rosja, Estonia.

Zdrowie – 29 miejsce. Poziom zanieczyszczenia środowiska w Polsce jest wciąż wysoki. Średnia długość życia w naszym kraju to niecałe 77 lat (81 lat dla kobiet i 73 lata dla mężczyzn, o ponad pięć lat mniej niż w najlepszych pod tym względem Szwajcarii, Włoszech i Japonii.

Równowaga między pracą a życiem prywatnym – 28 miejsce. Statystyczny Polak pracuje w ciągu roku 1929 godzin, znacznie więcej niż średnia OECD na poziomie 1765 godzin)

Te dane pokazują jak naprawdę plasujemy się w wyścigu z Europą. Gońmy ją więc, ale by to nie okazało się tylko gonieniem przysłowiowego króliczka.

Wróć