Czytając informacje o pracach związanych z regulacją Wisły na przełomie XIX i XX wieku, zwróciłem uwagę na fakt, iż główne roboty prowadzone były najczęściej od połowy września do pierwszych mrozów, właśnie ze względu na najniższy poziom wody w rzece. Oznacza to, że niski stan rzeki o tej porze roku jest normą, a nie wyjątkiem. W 2015 r. niski poziom wody w polskich rzekach zaczął się jednak kilka miesięcy wcześniej. W codziennym radiowym komunikacie o stanie wód w głównych rzekach Polski podawany jest on w centymetrach. Co jednak w rzeczywistości oznacza odczyt na wodowskazie w Zawichoście, Warszawie, czy Płocku? Czy rzeczywiście jest to średni poziom lustra wody w tych miejscowościach? Otóż jest to pewna wartość umowna służąca jedynie do porównywania poziomu wody. Na Wiśle w 1813 r. miała miejsce powódź, którą hydrolodzy uznali wówczas za największą od czasu, kiedy zaczęto notować stan wód. Maksymalny poziom wody z 1813 r. zaznaczony został na licznych nadbrzeżnych budynkach w całej dolinie Wisły i czytelny był jeszcze przez wiele lat.
Hydrolodzy umówili się, że ten oznaczony na ścianach budynków maksymalny stan Wisły z 1813 r. odpowiada wysokości 6 metrów. Jeżeli więc w jakimś kolejnym pomiarze do owej umownej wielkości brakowało np. 228 cm, to oznaczało, że umowny poziom rzeki w danym miejscu wynosi 372 cm (600 – 228 = 372). Dno Wisły nieustannie się zmienia, toteż podawany przez radio odczyt niewiele ma wspólnego z rzeczywistą głębokością nurtu rzeki. Prace regulacyjne prowadzone na Wiśle – w miarę systematycznie – od około 1864 r. (data austriacko-rosyjskiej konwencji o wspólnej regulacji granicznego odcinka Wisły) doprowadziły przede wszystkim do zawężenia jej koryta, a tym samym zwiększenia prędkości nurtu. Szybszy nurt powoduje natomiast przyspieszone wymywanie dna. Może się więc zdarzyć, że na jakimś odcinku dno obniży się w takim stopniu, iż głębokości będą ujemne, czyli poziom wody spadnie poniżej umownego zera.
Wydaje się to absurdem, ale stan taki miał miejsce przed laty w Krakowie, gdzie po wyprostowaniu koryta Wisła „wcięła się” w podłoże i trzeba było skorygować wodowskazy, aby nie wskazywały głębokości ujemnych. Wisła w Warszawie została silnie zawężona na przełomie XIX i XX w., w wyniku czego powstał tzw. gorset warszawski o szerokości ok. 400 m, a to spowodowało silną erozję dna rzeki, tym bardziej że dla potrzeb żeglugi koryto zawężono do 224 m.
W Warszawie systematyczne badania poziomu rzeki prowadził od 1799 r. przez 30 lat Antoni Magier. Pierwszy stały wodowskaz ustawiony został w rejonie mostu Kierbedzia w połowie XIX w., a później na jego zachodnim filarze, a jeszcze później na lewym brzegu na wysokości Mariensztatu. W związku ze stałym obniżaniem się dna ustanowiono w 1959 r. nowy wodowskaz w kanale Portu Praskiego. „Zero” tego wodowskazu zostało obniżone o 2 metry w stosunku do obowiązującego wcześniej, albowiem na tyle oszacowano średnie obniżenie się dna. Od 1959 r. nastąpiła dalsza erozja, toteż odczytany 26 sierpnia 2015 r. na wodowskazie warszawskim poziom 42 cm tak naprawdę niewiele mówi o głębokości głównego nurtu Wisły w stolicy.
Potwierdza to parametr nazywany „przepływem”, czyli ilość wody przepływająca w przekroju poprzecznym rzeki w ciągu sekundy mierzona w metrach sześciennych. Średnio niski przepływ w Warszawie wynosi około 200 m metrów sześciennych na sekundę, natomiast we wrześniu 2012 r. wynosił on około 190 m, a 25 sierpnia 2015 r. tylko 168 m, co może świadczyć, że optycznie obserwowany „katastrofalnie niski poziom rzeki” w rzeczywistości nie jest aż tak tragiczny, gdyż w październiku 1992 r. przepływ wynosił 148 metrów, a w 1947 – zaledwie 68. W czasie tzw. powodzi katastrofalnych przepływ dochodził nawet do 5860 m/sek. (21.03.1924).
Wielkie prace regulacyjne na warszawskim odcinku Wisły (11 wiorst, czyli 11,7 km) prowadzono od 1884 r. Prace te wiązały się z budowanym w Warszawie "lindleyowskim" wodociągiem i miały bezpośredni związek z wielką powodzią 24 czerwca 1884 r. (tzw. powódź świętojańska). W wyniku wylewu Wisła na wielu odcinkach zmieniła swoje koryto. Takie zdarzenie wystąpiło m. in. w rejonie stacji pomp na Czerniakowie w Warszawie. Wisła odsunęła się tam o blisko 550 metrów w kierunku wschodnim, w wyniku czego koniec rury ssącej (stacji pomp) znalazł się pół kilometra od wody. Powołano wówczas oddzielną administrację techniczną celem przeprowadzenia niezbędnych prac hydrotechnicznych.
Na jej czele postawiony został ówczesny naczelnik Warszawskiego Okręgu Komunikacji – inż. Józef Kostenecki. Administracja prac hydrotechnicznych w rejonie Warszawy była bezpośrednio podporządkowana ministerstwu komunikacji w Petersburgu i niezależna od miejscowej administracji, nie licząc zaistniałej „unii personalnej” w osobie inż. Kosteneckiego. Był on osobą najodpowiedniejszą, albowiem w latach 1875-1877 gruntownie zbadał rzekę przy okazji wykonywania niwelacji doliny Wisły powiązanej z „zerem” Bałtyku w Kronsztadzie. On także już w 1883 r., tj. jeszcze przed wielka powodzią z lata 1884 r., opisał niezbędne działania dla uspławnienia Wisły oraz uchronienia nadrzecznych terenów przed zalewaniem.
W wyniku prac wykonanych w Warszawie w latach 1884-1914 koryto Wisły zostało ustabilizowane w miejscu, do którego przesunęła się rzeka na skutek powodzi z 1884 r. Przedłużono rurę ssącą "lindleyowskiego" wodociągu, w miejscu gdzie wcześniej znajdowała się Wisła urządzono Port Czerniakowski, a później wielki zbiornik wody dla wodociągu. Koszt niezbędnych prac na warszawskim odcinku Wisły, bez wałów przeciwpowodziowych, oszacowano wówczas na 800 tys. rubli. Komisja zaproponowała, aby niezbędna kwotę wyasygnować z funduszu specjalnego Królestwa Polskiego, pozostającego w gestii ministerstwa spraw wewnętrznych w Petersburgu. Projekt prac regulacyjnych zatwierdzony został przez petersburskie ministerstwo komunikacji 31 maja 1885 r. Generalnym koordynatorem prac mianowany został wspomniany wyżej inż. Kostenecki, Naczelnikiem prac mianowano inż. Lucjana Kwicińskiego, któremu bezpośrednio podlegał kierownik robót inż. Józef Ćwikiel.
Za najpilniejszą pracę uznano wówczas wykonanie tamy podłużnej połączonej trzema trawersami z lewym brzegiem Wisły w rejonie wsi Siekierki. Inwestycję tę postanowiono wykonać w czasie 3-4 lat. Powodem tej szczególnej troski o Siekierki był najprawdopodobniej Fort X twierdzy „Warszawa”, usytuowany na siekierkowskim cyplu. Niezależnie od prac w rejonie ujęcia wody na Czerniakowie, w rejonie Warszawy realizowano m. in.:
– umocnienie brzegu Wisły w rejonie wsi Kępa Nadwiślańska (powyżej ujścia Wilanówki), gdzie występowało szybkie jego niszczenie, a to groziło rozmyciem wału przeciwpowodziowego i zagrożeniem całej doliny,
– w rejonie wsi Żerzeń, na prawym brzegu, przegrodzono wschodnią odnogę Wisły, w wyniku czego znacznie zawężono koryto rzeki w tym rejonie,
– w 1887 r. wykonano cztery ostrogi (na wschodnim brzegu) w rejonie obecnego mostu Poniatowskiego, zawężając tym sposobem Wisłę do tzw. szerokości normalnej,
– w rejonie Saskiej Kępy ustabilizowano brzeg, uzyskując jego zarys zbliżony do obecnego.
W latach 1884-1887 w rejonie Warszawy zbudowano łącznie 12,8 km tam, ostróg, opasek i innych konstrukcji służących do regulacji rzeki. W związku z prowadzonymi robotami mającymi ustabilizować ujęcie wody dla wodociągu warszawskiego, władze miejskie Warszawy zdecydowały się na częściową modyfikację swoich wcześniejszych planów urządzenia brzegów rzeki. Sporządzono nowy plan, który był spójny z planem regulacji Wisły i zakładał włączenie inwestycji miejskich do prac regulacyjnych. Magistrat nakazał wówczas wykonanie umocnień nadbrzeża zachodniego, którego przebieg był zgodny z liniami normalnymi wytyczonymi przez inż. Kostaneckiego. Wykorzystano wówczas fragmenty starego (do 1884 r.) koryta i zaczęto urządzać istniejący do dzisiaj basen Portu Czerniakowskiego. Śladem dawnego koryta jest także znajdujący się powyżej Portu Czerniakowskiego zbiornik stacji pomp.
Łącznie na prace regulacyjne związane z zabezpieczeniem ujęcia wody dla Warszawy wydatkowano 1,5 miliona rubli, czyli ok. 1,5 tony złota. Wynikiem wspólnych prac było przesunięcie zachodniego brzegu Wisły od linii jezdni Wybrzeża Kościuszkowskiego do obecnie istniejącej linii brzegowej. Przesunięcie polegało na wypełnieniu tej przestrzeni setkami tysięcy ton ziemi i gruzu, a także wapienia pozyskiwanego z wielkiego kamieniołomu w Kaliszanach. Uzyskane tereny zostały zagospodarowane "parkowo" i stan ten utrzymuje się do dnia dzisiejszego, nie licząc Centrum Nauki „Kopernik”, zbudowanego na części odzyskanego obszaru.
Niezależnie od wymienionych prac przeprowadzono w rejonie Warszawy umacnianie brzegów na wysokości Pelcowizny, Jabłonny i Dziekanowa. Ponadto prowadzono prace studialne oraz wykonano wstępny projekt kanału Żerań-Zegrze, zrealizowanego dopiero w latach 1958-1963. W dniu 31 sierpnia 1904 r. rozpoczęły się prace przy budowie tzw. Trzeciego Mostu nazwanego później mostem Poniatowskiego. Most wzniesiony został według projektu Mieczysława Marszewskiego, a uroczyste otwarcie mostu miało miejsce 4 stycznia 1914 r. Przeprawa o długości 532 m połączona jest z wiaduktem o długości 701 m. Całkowity koszt budowy mostu, wiaduktu, dojazdów i ślimaka wyniósł 7.969 tys. rubli.
Występujący latem 2015 r. wyjątkowo niski poziom wody w Wiśle sprzyjał spacerom wzdłuż brzegów. Spacerowicze przekonali się na własne oczy, że zachodni brzeg Wisły jest w rzeczywistości wielkim rumowiskiem gruzu, wśród którego dostrzec można liczne detale architektoniczne. Wynika to z faktu, iż bezpośrednio po II wojnie światowej właśnie zachodni brzeg rzeki był miejscem wywózki gruzów Warszawy. Później znaleziono inne miejsca, ale najpierw gruz wrzucano do Wisły. Także wschodni brzeg rzeki, który zwykliśmy uważać za naturalny, w rzeczywistości jest usypany z gruzu (głównie w okresie okupacji oraz w pierwszych latach powojennych) pokrytego następnie piaskiem i rzecznymi namułami. Jest on niewątpliwie bardziej naturalny od zachodniego, ale ma niewiele wspólnego z istniejącym do lat 80. XIX wieku pierwotnym przebiegiem linii brzegowej i szatą roślinną, która tu niegdyś istniała.
Warto więc uświadomić sobie, że jeszcze w pierwszych latach XX w. wał przeciwpowodziowy na wschodnim brzegu Wisły pokrywał się z biegiem obecnych ulic: E. Wedla, Stanisława Augusta i Międzyborskiej na Kamionku i Grochowie. Tak więc tylko w wyniku ogromnych nakładów finansowych i pracy tysięcy ludzi wschodni brzeg Wisły w Warszawie ukształtowano zgodnie z określonymi przez inżynierów tzw. liniami normalnymi, co pozwoliło na odzyskanie kilkaset hektarów atrakcyjnych terenów będących dziś ozdobą naszego miasta.