Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Kiedyś smok, dzisiaj smog

18-01-2017 20:21 | Autor: Mirosław Miroński
Tytuł felietonu, choć może sugerować rozważania na temat relacji międzyludzkich, należy rozumieć dosłownie – chodzi o atmosferę wokół nas, czyli o powietrze będące podstawą naszego funkcjonowania na tym świecie.

Pozwolę sobie na małą historyczną dygresję. W przeszłości, postrachem miast, a właściwie mieszczan, były smoki. Miał Kraków swojego ziejącego ogniem smoka wawelskiego. Miała Warszawa bazyliszka o śmiercionośnym spojrzeniu. Choć były jedynie wytworem zbiorowej wyobraźni, zakorzeniły się głęboko w świadomości wielu pokoleń i wciąż stanowią część naszej historii. Stały się bohaterami wielu legend. Przetrwają zapewne jeszcze długo za sprawą książek, filmów. Pamięć o nich zachowała się w nazw ulic etc.

Dziś miejsce legendarnych potworów zajął inny nie mniej straszny „potwór”.

Pojawia się on głównie w dużych miastach, choć ostatnio jest zauważany również w miejscowościach podmiejskich.

W przeciwieństwie do bazyliszka, wykluwającego się z jaja (składanego przez siedmioletniego koguta, a następnie wysiadywanego aż 9 lat przez ropuchy lub węże), współczesny smok zwany też smogiem powstaje w sposób niemal niezauważalny. Pojawia się nad miastami trując i dusząc swym „potwornym” odorem mieszkańców. O jego istnieniu przekonać może się każdy. Czasem wystarczy otworzyć okno, aby stwierdzić jego obecność lub spojrzeć w niebo. Szczegółowych danych na jego temat mogą udzielić naukowcy dzięki urządzeniom pomiarowym zainstalowanym w miastach. Urządzeń jest jednak za mało, by dane te były rzetelne i miarodajne.

Smog to trudny przeciwnik. Nic dziwnego, że stał się prawdziwym postrachem wielu metropolii i przyległych do nich miasteczek. Walka z nim jest znacznie trudniejsza niż z legendarnym smokiem mieszkającym w dawnej Warszawie. Nie wystarczy zwykłe lusterko ani młody czeladnik, który podstępem pozbyłby się gada pokazując mu jego własne, zabójcze odbicie.

Pyły unoszące się w zanieczyszczonym powietrzu, w szczególności drobna frakcja, czyli PM 2.5, zwiększają ryzyko chorób układu oddechowego, chorób neurologicznych (m. in. udarów mózgu), jak również chorób układu krążenia (np. arytmii). Pył zawiera również szkodliwe węglowodory, dwutlenek azotu i ozon troposferyczny. Narażeni są wszyscy, a najbardziej osoby z chorobami układu oddechowego, alergicy, kobiety w ciąży, dzieci oraz ludzie starsi.

Smog pojawia się najczęściej zimą. Przyczyniają się do tego miliony palenisk, w których spala się byle co i byle jak. Przestarzałe piece wysyłają do atmosfery tony toksycznych substancji. Do tego dochodzi komunikacja samochodowa i cały transport kołowy. Istotnym sprzymierzeńcem smogu jest niska świadomość społeczna i niefrasobliwość użytkowników indywidualnych systemów ogrzewania granicząca z głupotą. Przejawem tej ostatniej jest spalanie w domowych piecach śmieci. Butelki PET, plastikowe torby, guma ulatują w powietrze, ale nie znikają. Trujące związki które przedostają się do organizmu wraz z wdychanym powietrzem, szkodzą w równym stopniu zwolennikom ekologii, jak i autorom tego typu „innowacyjnych” rozwiązań grzewczych.

Z powodu smogu w wielu polskich miastach zrezygnowano z pobierania opłat za przejazdy komunikacją miejską, wprowadzając darmowe przejazdy. To jednak tylko kropla w morzu potrzebnych działań. Jednorazowa akcja niczego nie zmieni w sposób istotny. Aby pokonać takiego wroga, jak smog, potrzebne są kompleksowe programy poprawiające czystość powietrza, a także szeroko zakrojona, powszechna akcja informacyjno-edukacyjna. Bez podniesienia świadomości dotyczącej całego zagadnienia nie uda się rozwiązać problemu. Potrzebne jest wsparcie ekonomiczne dla osób, które podejmą działania mające na celu oczyszczenie powietrza lub, jak kto woli „przewietrzenie” atmosfery. .

Trzeba przyznać że smog to potwór „demokratyczny”. Paradoksalnie, ta „demokratyczność” może okazać się jego najsłabszą stroną, bo dzięki temu wszyscy w naszym kraju są zainteresowani w równym stopniu w wyeliminowaniu smogu z naszego otoczenia. Szkodzi wszystkim jednakowo. Zarówno mieszkańcom stolicy, Sosnowca, czy Białej Podlaskiej.

Główny Inspektorat Ochrony Środowiska (GIOŚ) poinformował niedawno, że średnie dobowe stężenie pyłu PM10 przekraczające poziom 200 mikrogramów na metr sześcienny zarejestrowano m. in. w Jaśle, Nowej Rudzie, Zdzieszowicach, Krakowie, Skawinie, Kielcach, Nowinach, Nowym Targu, Piotrkowie Trybunalskim, a także Otwocku.

Natomiast przekroczenie poziomu alarmowego (czyli średnio na dobę 300 mikrogramów na m sześc.) odnotowano w Radomsku, Rybniku, Żywcu, Zabrzu, Częstochowie, Wodzisławiu Śląskim.

Tak więc, do walki ze smogiem powinni włączyć się wszyscy bez wyjątku, Przecież wszyscy, w równym stopniu oddychamy otaczającym nas powietrzem, niezależnie od przekonań, politycznych, czy przynależności partyjną.

Optymistycznym sygnałem są zapowiedzi płynące ze strony rządu. Podjęto już decyzję o wprowadzeniu pod obrady najbliższego Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów kwestii dotyczących czystości powietrza. Jak wyjaśniła premier Beata Szydło, „chodzi o to, aby najbliższe posiedzenie tego komitetu było poświęcone właśnie kwestii czystości powietrza w Polsce, bezpieczeństwa z tym związanego i zdrowia Polaków”.

Dla mieszkańców stolicy kwestia czystości powietrza jest równie ważna, jak dla ludzi żyjących w najbardziej zanieczyszczonych miastach w naszym kraju. Miejmy nadzieję, że już w czasie następnej zimy będziemy mogli spacerować po Warszawie bez ochronnej maseczki na twarzy.

Wróć