Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Kogo zmienia klauzula sumienia?

14-06-2023 21:07 | Autor: Maciej Petruczenko
Czy ktoś jeszcze pamięta, dlaczego w roku 2014 prezydent miasta stołecznego Warszawa – Hanna Gronkiewicz-Waltz – zwolniła prof. Bogdana Chazana ze stanowiska dyrektora Szpitala Specjalistycznego im. Świętej Rodziny przy ul. Madalińskiego? Otóż powodem zwolnienia tego znanego w mieście ginekologa było to, że powołując się na klauzulę sumienia, jako konsultant lekarza prowadzącego odmówił 38-letniej pacjentce przeprowadzenia aborcji, mimo że w tym konkretnym przypadku zobowiązywały go do tego przepisy. Miał zwlekać z decyzją i nie udzielać ciężarnej koniecznej informacji – aż doszło do tego, że zabiegu terminacji już nie można było dokonać, a dziecko kilka dni po urodzeniu zmarło. Doszło do sprawy sądowej, w której pełnomocnikiem prawnym nieszczęśliwej kobiety był Marcin Dubieniecki, znany głównie z tego, że pełnił obowiązki męża Marty Kaczyńskiej, córki śp. prezydenta kraju Lecha Kaczyńskiego, z którą się rozwiódł, trafiwszy wcześniej za kratki. Sprawa nabrała więc tym bardziej skandalicznego posmaku.

Ponoć lekarz prowadzący wspomnianą pacjentkę, wobec negatywnego stanowiska swojego szefa, skierował ją do szpitala na Bielanach, ale z powodu zwłoki na Madalińskiego było już za późno na aborcję. Wspominam tylko doniesienia medialne, nie próbując oceniać, jako kompletny laik, czy Bogdan Chazan postąpił zgodnie z obowiązującymi wówczas przepisami. Z tego, co on sam oficjalnie powiedział, wynika jednak, że we wcześniejszym okresie medycznej kariery dokonał bez zmrużenia oka mnóstwa „skrobanek” i dopiero na stare lata zaczął się zasłaniać klauzulą sumienia.

To dosyć wygodna wymówka, wspierana religijnym uzasadnieniem. W następstwie postępowania takich koniunkturalistów jak Chazan oraz fanatyków, nieliczących się ani ze zdrowiem ciężarnej kobiety, ani z losem dziecka, mającego się urodzić ze straszliwymi wadami, by zaraz umrzeć – zaostrzono w Polce przepisy regulujące dopuszczalność aborcji. Rozwiązanie to zyskało poparcie ze strony kleru katolickiego, a konkretnie tych księży mojego Kościoła, z którymi się nie utożsamiam. Nawiasem mówiąc, powołując się na klauzulę sumienia i respektując w pełni przykazanie „nie zabijaj”, można odmawiać teoretycznie nie tylko wykonywania aborcji, lecz również służby wojskowej i strzelania do wrogów napadających ojczyznę. Jak na ironię jednak, ani dominujące we władzach państwowych Prawo i Sprawiedliwość, ani premier Mateusz Morawiecki bynajmniej nie hołdują ogłoszonej przez Jezusa zasadzie, wedle której – jeśli ktoś cię uderzy w prawy policzek, należy nadstawić mu i drugi, co miało oznaczać, że na siłę i gwałt trzeba odpowiadać wyłącznie miłością bliźniego. Jakby nie pamiętając o tej świętej zasadzie, rząd RP coraz bardziej zwiększa wydatki na zbrojenia, mimo że prowadzi to do rosnącego gwałtownie zadłużenia kraju. A może w razie zaatakowania Polski przez bandycką armię ruskiego wielkorządcy Putina należałoby wyłącznie pobłogosławić najeźdźcę? Klauzula sumienia nie pozwalałaby wszak strzelać do pachołków współczesnego Moskala.

Mający jeden z najprzenikliwszych umysłów wśród ludzi XX wieku Bertrand Russell słusznie zauważył: „Patrioci zawsze mówią, że są gotowi umrzeć za ojczyznę, a nigdy, że są gotowi zabijać...”. On też stwierdził: „We wszystkich okresach, poczynając od czasów Konstantyna do końca XVII wieku, chrześcijanie byli okrutniej prześladowani przez innych chrześcijan niż kiedyś przez cesarzy rzymskich”. I jakoś nie kierowali się nauką Jezusa, a tym bardziej „klauzulą sumienia”.

Awanturę wokół świętszego od papieża ginekologa z Warszawy przypomniałem oczywiście w związku z kolejną tragedią, jaką jest śmierć wymagającej aborcji pacjentki Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II w Nowym Targu. Ponoć i tam do dramatu doszło na skutek zwłoki, jakiej dopuścili się lekarze tej placówki, kierowanej przez magistra Marka Wierzbę, ponoć członka partii Suwerenna Polska. Wierzba dał się poznać z tego, że aż dwunastu lekarzy odeszło z nowotarskiego szpitala po jego posunięciach organizacyjnych, a on skomentował to publicznie słowami: „Dużo złego dla opinii o pracy w Nowym Targu zrobiła część odchodzących lekarzy /.../. Jednak jeśli chodzi o obawy związane z pogorszeniem jakości opieki medycznej, to powiem, że gorsi lekarze do nas nie przyjdą, bo gorszych już nie ma...”

Gdy teraz pacjentka zmarła w zarządzanym przezeń szpitalu, kryształowy dyrektor nie ma sobie absolutnie nic do zarzucenia, co podkreślił w specjalnym oświadczeniu. Oczywiście, na temat tego, że w świetle nowych przepisów lekarze boją się przeprowadzać aborcję nawet w uzasadnionych sytuacjach, mając świadomość, że mogą być ścigani przez prokuratora – pan dyrektor w ogóle się nie wypowiada. A przecież i w tym wypadku zorganizowano masowe marsze protestacyjne w całej Polsce. Może ktoś z lekarzy powie Wierzbie w rewanżu, że trudno byłoby znaleźć gorszego dyrektora szpitala niż on, bo gorszych już nie ma?

No cóż, klauzula sumienia pewnie jest potrzebna, ale tylko tym, którzy mają sumienie. Czy ma je np. Andrzej Duda, nie tyle strażnik, ile strasznik Konstytucji? Bo przecież wciąż tylko straszy wszystkich jej przestrzeganiem, czyniąc akurat na opak, na co zwracają mu uwagę nawet jego nauczyciele z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pan Andrzej okazał się tak naprawdę konstytucyjnym warchołem, który – co tylko podpisze, to jakby włożył kij w mrowisko. Przecież podpisał wywołującą tyle problemów zaostrzoną ustawę antyaborcyjną. A już ostatnie jego posunięcia, gdy jednego dnia uzasadniał szeroko właściwy kształt tzw. lex Tusk, by kilka dni później całkowicie sobie zaprzeczyć – mogły załamać nawet żonę tego skądinąd doktora prawa. Uczyniwszy ze swej prezydentury istną karykaturę, sądził zapewne, że i tak pozostanie bezkarny. Może więc to, co się dzieje obecnie z prezydentem Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem, doprowadzi naszą głowę państwa do otrzeźwienia...

Wróć