Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Krzysztof Zanussi w Domu Sztuki!

19-04-2023 21:16 | Autor: Andrzej Bukowiecki
W niedzielę 23 kwietnia o godzinie 14.30 Dom Sztuki SMB „Jary” przy ul. Wiolinowej 14 będzie gościć Krzysztofa Zanussiego. Jeden z najwybitniejszych polskich reżyserów i scenarzystów uświetni obecnością pokaz swego najnowszego filmu „Liczba doskonała”.

Na długo przed premierą „Liczby doskonałej” było wiadomo, że Krzysztof Zanussi powrócił tym filmem do korzeni swojej twórczości. Podobnie jak przed laty w „Strukturze kryształu”, „Iluminacji” czy „Barwach ochronnych”, skierował kamerę na ludzi nauki i postawił fundamentalne pytanie o sens życia.

Ze „Strukturą kryształu” i „Barwami ochronnymi” łączy „Liczbę doskonałą” także konstrukcja dramaturgiczna, oparta na konfrontacji dwóch postaci i ich postaw. Na ekranie przecinają się bowiem drogi młodego geniusza matematycznego i sędziwego mężczyzny.

Krzysztof Zanussi udzielił „PASSIE” krótkiego wywiadu.

Liczba doskonała” to film o…

Matematyce i Bogu. Przy czym matematyka nie jest zagadką, a Bóg tak. W moim filmie chodzi raczej o Absolut: Boga pojmowanego filozoficznie. O pytanie, czy po śmierci coś jest czy nie ma. A ono dotyczy nas wszystkich, bo wszyscy jesteśmy śmiertelni. W istocie jednak „Liczba doskonała” mówi o sensie życia, który odkrywamy czasem w ostatniej chwili. W filmie odnajdziemy też pochwałę miłości zdolnej pokonać śmierć.

Przed prawie półwieczem, w „Barwach ochronnych”, postawił pan przed obiektywem dwóch aktorów – mistrza: Zbigniewa Zapasiewicza i też świetnego, choć dopiero zaczynającego karierę, Piotra Garlickiego. Czy obsada w „Liczbie doskonałej” opiera się na podobnym pomyśle?

Grający starszego z dwóch bohaterów filmu Andrzej Seweryn znajduje się w znakomitej formie aktorskiej. W „Liczbie doskonałej” jest przy tym fizycznie tak niepodobny do siebie, że w Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych niektóre osoby go nie poznawały! Partnerujący mu Jan Marczewski to młody absolwent Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie. W filmie Michała Rosy „Piłsudski” zagrał Walerego Sławka. W „Liczbie doskonałej” musiał być przekonujący w roli geniusza matematycznego. Po zakończeniu naprawdę sporo wiedział o matematyce!

Po raz ostatni pojawia się na ekranie Jan Nowicki, któremu swego czasu powierzył pan jedną z głównych ról w „Życiu rodzinnym” i główną – w „Spirali”.

Niedawno też chciałem, żeby zagrał dużą rolę, ale stwierdził, że już jej nie udźwignie. W „Liczbie doskonałej” wystąpił w epizodzie. Wypowiada w nim zdanie zaczerpnięte z Pascala. Jest ono pozornie absurdalne, zastanawiające. Dotyka tajemnicy. Chciałbym, aby widzowie kina Domu Sztuki zwrócili na nie uwagę.

W Domu Sztuki był pan ze swymi filmami wielokrotnie. Ostatnio – z „Rokiem spokojnego słońca”. Lubi pan to miejsce?

Jest dobrze mi znane, bardzo miłe, no i ma tę zaletę, że blisko sąsiaduje ze stacją Metra.

Dziękuję panu za rozmowę.

Fot. Kuba Kiljan, Kuźnia Zdjęć

Wróć