Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Kultura socjalna czy liberalna?

23-08-2017 21:43 | Autor: Mirosław Miroński
Ilekroć w przestrzeni publicznej pojawia się pomysł, by przekazać jakieś pieniądze (z państwowej kasy) wybranej grupie obywateli, natychmiast podnoszą się głosy krytyki wskazujące, że to zła decyzja. Krytycy prześcigają się w wyliczaniu, na co zostaną one wydane. Ich zdaniem – głównie na alkohol albo inne używki. Tak czy inaczej, zostaną zmarnowane i roztrwonione. Wskazują też na wielką społeczną szkodliwość tego rodzaju rozdawnictwa.

Co ciekawe, nie słychać podobnych głosów w przypadku innych przejawów „państwowego rozdawnictwa”, jak np. wydatki na kulturę, do której pieniądze publiczne płyną dość szerokim strumieniem, choćby na teatry, ośrodki kultury. Bez większych emocji odbywa się też przekazywanie środków na inne resorty np. szkolnictwo, czy sport. Nikogo z oponentów nie razi bezpłatna edukacja, opieka medyczna, nie protestują też przeciwko budowie szkół, przedszkoli, czy inwestowaniu państwowych pieniędzy w obiekty sportowe.

Zastanawiać może, skąd taka rozbieżność w podejściu do publicznych wydatków?

Możliwe, że przyczyna leży w naszych narodowych cechach. Może nie bez powodu przylgnęła do nas opinia o naszej bezinteresownej zawiści wobec współrodaków. Wielu uważa, że to, co wyróżnia nas spośród innych nacji, to pragnienie, by sąsiadowi wiodło się jak najgorzej, a w każdym razie gorzej niż nam. Nie chcę rozsądzać na ile ta opinia jest prawdziwa ani jak wielu z nas dotyczy, ale może coś jest na rzeczy. Mówią o tym, ci którzy doświadczyli tego na obczyźnie, gdzie szczególnie odczuli brak narodowej solidarności i więzi.

Oczywiście, przejawy zawiści nie dotyczą na szczęście wszystkich z nas. Można mnożyć przykłady przeczące tezie o naszym egoizmie, pokazujące nasz altruizm i chęć pomocy innym.

Negatywnym zachowaniom w przestrzeni publicznej sprzyja przekonanie o własnej anonimowości, a co za tym idzie poczucie bezkarności i to nie tylko wobec prawa, ale też w sferze moralnej. W efekcie nikt z przeciwników programów pomocowych wprowadzanych przez obecny rząd nie musi stawać twarzą w twarz z rodzinami, do których ta pomoc jest kierowana. Trudno byłoby komukolwiek krytykować działania wspierające ubogie rodziny, np. program 500+ – mając przed sobą dziecko, które jest beneficjentem tego programu i które dzięki niemu może pojechać na wakacje.

Na ogół, pieniądze przekazywane instytucjom są mniej zauważalne niż pieniądze adresowane do poszczególnych ludzi.

W jednym z swych raportów Główny Urząd Statystyczny podał dane dotyczące wydatków Polaków  na szeroko rozumianą kulturę.

Zgodnie z opublikowanymi danymi stanowią one średnio 2,7% wydatków polskiego gospodarstwa domowego. Oczywiście, Polacy najczęściej korzystają z telewizji. Aż 96,7% gospodarstw domowych ma co najmniej jeden telewizor, a prawie dwie trzecie z nich korzysta z sieci satelitarnej lub kablowej. Na kolejnym miejscu są wydatki na czasopisma – około 30 złotych w skali roku na osobę (widoczna tendencja spadkowa). Na kino i teatr wydajemy około 24 złote.

Jeśli chodzi o czytelnictwo książek, to statystyki mogą wprowadzać w błąd, bo wiele osób korzysta z bezpłatnych bibliotek, wypożyczalni lub czytelni, jednak kwota około 20 złotych (w przeliczeniu na jedno gospodarstwo domowe) nie jest imponująca, a uwzględniono w niej beletrystykę i inne wydawnictwa. Po dodaniu do tego podręczników i książek naukowych zwiększa się do około 63 złotych. Średnio wydatki na kulturę w przeliczeniu na osobę to około 345 złotych w skali roku. Jak widać, nie jest to wiele, a w dodatku ponad jedną trzecią z tej kwoty stanowią opłaty za usługi telewizyjne.

Wydatki w skali makro to wydatki abstrakcyjne, trudne do „ogarnięcia” przez przeciętnego obywatela i nie przekładają się bezpośrednio na jego udział w kulturze. Mówiąc o kulturze, mamy jedynie pewne wyobrażenie o tym, co kryje się pod tym pojęciem,  i o skali poszczególnych elementów. Warto więc przytoczyć kilka liczb, które pomogą niewtajemniczonemu w tej dziedzinie Kowalskiemu uzmysłowić sobie z czym ma do czynienia. Otóż mamy w kraju 182 teatry i instytucje muzyczne posiadające własny zespół artystyczny, 335 scen, 94,1 tys. miejsc na widowni w stałych salach. W rezultacie 14,6 mln widzów i słuchaczy może obejrzeć i wysłuchać 62,4 tys. przedstawień i koncertów.

Decydenci odpowiedzialni za tę sferę naszego życia powinni widzieć jej wszystkie aspekty, mieć je na uwadze i uwzględniać w swych decyzjach. Dzięki właściwym decyzjom liczba osób korzystających z dóbr kultury będzie większa. Może stanie się to możliwe dzięki programom pomocowym, takim jak 500+.

Wróć