Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Mój kres

14-07-2016 00:21 | Autor: Andrzej Celiński
Trzeba wiedzieć, kiedy odejść. Kilka naprawdę dobrych lat w PASSIE. Kilkaset felietonów, poza dwoma, trzema przypadkami, kiedy jakaś złość mnie brała, od serca pisanych.

Jest dla mnie niewypowiedzianą radością i honorem, kiedy w Leclerku (gdzie najczęściej kupuję) podchodzą czytelnicy, by pochwalić bądź zganić, ale z wiedzą o treści.

Było zaszczytem mieć felieton tam, gdzie na drugiej stronie pisze Passmita. Nieczęsto spotyka się humor w treści tak istotnych tekstów.

Bardzo cenię znawstwo red. Porębskiego, jak idzie o konie.

Było mi bardzo blisko do większości poglądów sekretarza redakcji Ryszardas Kochana, który odszedł. Złościłem się czasem na jego lewicowy idealizm. Kochałem za odwagę myślenia i za pamięć o tych, którym się nie wiedzie.

Piórkiem Derkacza. Od niego zaczynałem. Chociaż czasem za łatwo wybiera modele.

Dąbrowski daje chwilę oddechu. Żyjemy lepiej dzięki temu, że ktoś daje nam porcję uśmiechu.

Nie leżało mi za bardzo towarzystwa dwóch felietonistów.

Jeden, sprawozdawca, nie żyje. Drugi wciąż pewny jest siebie. Każdy jednak, tak jak ja, swoim nazwiskiem się podpisywał. Cenię redakcję za dbałość o pluralizm.

Mam 66. Jestem emerytem. Nie jest to wysoka emerytura. Muszę skupić się na dorobieniu tego, czego każdego miesiąca brakuje w rodzinnym budżecie. Od ośmiu miesięcy ta kwota nie chce być mniejsza. Nie potrafię i nie chcę udawać. Pisać bez zastanowienia albo na przypadkowe tematy. To jest kwestia szacunku dla siebie i dla Czytelników.

Dlatego dziękując od serca, żegnam się z Wami jako cotygodniowy felietonista. Jeśli Redaktor się zgodzi, może raz na miesiąc, raz na sześć tygodni, napiszę  okazjonalnie. Oczywiście dla Czytelników PASSY zawsze jestem, kiedy przemykam między półkami marketu na Ciszewskiego. Albo stojąc do kasy. Czyli prawie codziennie.

Dziękuję!

Wróć