Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Nie cackać się z mordercami!

22-03-2023 20:44 | Autor: Tadeusz Porębski
Pan Stefan Wilmont został ostatnio skazany na dożywocie za zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza i będzie odsiadywał minimum 40 lat „w systemie terapeutycznym”. O ile oczywiście Sąd Apelacyjny w swojej łaskawości nie zmniejszy mu wymiaru kary. Sędzia Aleksandra Kaczmarek, powołując się na dwie opinie biegłych, uznała, że zabójca działał w stopniu ograniczonej poczytalności. Moim skromnym zdaniem, zabójca prezydenta Adamowicza miał pełną świadomość tego co robi i twierdzenie o rzekomej ograniczonej poczytalności osobiście mnie obraża, choć nie jestem ani psychiatrą, ani psychologiem. Wiem natomiast, że poczytalność bądź niepoczytalność to terminy prawnicze, a nie medyczne. Można być psychicznie chorym, a mimo to zostać uznanym za poczytalnego, o ile w trakcie przewodu sądowego zostanie udowodnione, że popełniając czyn zabroniony dana osoba odróżniała dobro od zła. A pan Stefan zdecydowanie odróżniał dobro od zła, wszystko szczegółowo zaplanował, w tym sprytne zdobycie przepustki uprawniającej do wejścia na scenę. Doskonale wiedział co robi, świadomie wybrał miejsce, czas i ofiarę, a jego triumfalny taniec po wbiciu noża w klatkę piersiową prezydenta Gdańska potwierdza w 100 proc. tezę o pełnej poczytalności. Ten tępawy facet z wieloma kompleksami i rozdętym ego udaje wariata w dosyć nieudolny sposób, a mimo to zdołał nabrać biegłych. Ogrom własnych kompleksów usiłuje przekuć na medialną sławę. Pragnie, by o nim mówiono i sławiono go, ale nie bierze pod uwagę tego, że jest jak nadruk na kiepskiej jakości podkoszulku, który po pierwszym praniu znika.

Jak wygląda odbywanie kary w systemie terapeutycznym? Polega ono na „stosowaniu środków leczniczych oraz dostosowaniu do indywidualnych potrzeb skazanych standardowych metod oddziaływania”. Celem takiej formy kary jest zapobieganie pogłębianiu się patologicznych cech osobowości skazanego oraz przywracanie go do równowagi psychicznej, w tym przygotowanie do samodzielnego życia po odbyciu kary. Znaczy, wymiar sprawiedliwości bierze pod uwagę, że ten zimnokrwisty łotr będzie kiedyś oddychał świeżym powietrzem. Dla mnie, zadeklarowanego zwolennika kary śmierci, najgorsze jest to, że kompletnie zdeprawowany zabójca, nie rokujący nadziei na resocjalizację (nie wykazał odrobiny skruchy i śmiał się podczas ogłaszania wyroku), będzie przez 4 dekady utrzymywany m. in. z moich podatków. Będziemy musieli łożyć na jego jedzenie, ubiór, leki i płacić za terapię, która nie rokuje. Przeciwnicy kary śmierci powiedzą, że jednak jest szansa, by pan Stefan nawrócił się i stał się praworządnym obywatelem. Może znajdzie Boga, który napełni go miłością i uczyni wzorowym więźniem zasługującym na warunkowe zwolnienie? Pragnę przypomnieć, że kat prezydenta Gdańska odbywa karę za morderstwo popełnione z premedytacją, dlatego nie ma żadnego znaczenia, jak będzie zachowywał się w więzieniu. Kilkakrotnie wyrażałem pogląd, że szczególnie zdeprawowani mordercy powinni kończyć życie w celi śmierci z igłą w żyle. Artykuł nr 1 Protokołu nr 13 do Europejskiej Karty Praw Człowieka znoszący karę śmierci to dla mnie świstek papieru biorący w obronę sprawców zbrodni zamiast ich ofiary.

W USA nie patyczkują się z takimi jak pan Stefan. Jest okazja, by napisać kilka słów o tamtejszym systemie prawnym, który według mnie jest wzorcowy. W roku 1972 Sąd Najwyższy uznał większość stanowych praw związanych z karą śmierci za niezgodne z konstytucją, co pociągnęło za sobą zmianę niemal wszystkich dotychczasowych wyroków na dożywotnie, bądź długoletnie pozbawienie wolności. Jednak już cztery lata później SN uznał większością głosów 7-2 przepisy stanowe Florydy, Teksasu i Georgii za zgodne z konstytucją. Tym samym amerykańskie stany dostały zielone światło do ponownego wykonywania wyroków śmierci. Obecnie nie wykonuje się ich na Alasce, Hawajach, w Illinois, Iowa, Maine, Maryland, Massachusetts, Michigan, Minnesocie, Nowym Meksyku, New Jersey, Dakocie Płn., Rhode Island, Vermont, Wirginii Zachodniej, Wisconsin i w stanie Waszyngton. W 2015 r. parlament stanowy, wbrew sprzeciwowi gubernatora, zniósł karę śmierci w Nebrasce. Jednak w wyniku referendum, które odbyło się w listopadzie 2016 r., mieszkańcy Nebraski większością głosów zadecydowali o przywróceniu najwyższego wymiaru kary. Obecnie wyroki w USA wykonuje się za pomocą zastrzyku, jednak niektóre stany pozwalają skazańcom na wybór alternatywnej metody (np. krzesło elektryczne, powieszenie). Po przywróceniu w 1976 r. stosowania kary śmierci najwięcej egzekucji (580, czyli aż 37 proc. wszystkich straceń w USA) wykonano w Teksasie. Jednak w całej historii USA najwięcej wykonanych egzekucji należy do Wirginii. W kolonii Wirginia (wówczas jeszcze miasto Jamestown wraz z okolicami) wykonano też pierwszy wyrok śmierci w historii USA (1 grudnia 1607 r.) i stracono pierwszą w historii kobietę (za morderstwo).

Dane liczbowe wykonanych wyroków z 10 marca 2023 r. są następujące: zastrzyk trucizny – 1385 skazanych, krzesło elektryczne (głównie w kilku stanach południa) – 163, komora gazowa – 1, powieszenie – 3 (dwa w stanie Waszyngton, jedno w Delaware), rozstrzelanie – 3 (tylko w stanie Utah).

W amerykańskim systemie prawnym istnieje pojęcie voluntary execution (ang. „egzekucja ochotnicza”), kiedy skazany odrzuca możliwość wszelkiej apelacji i ułaskawienia. Najstarszym straconym skazańcem w historii USA był 83-letni Walter Moody skazany na śmierć w 1989 r. w Alabamie za zabójstwo sędziego federalnego. Wyrok wykonano w kwietniu 2018 r. Kary śmierci nie wykonuje się w Stanach na osobach, które nie ukończyły 18 roku życia. Mimo iż SN USA zakazał karania śmiercią za gwałt, uznając ją za nieproporcjonalną do winy, niedawno stany Floryda, Karolina Południowa, Alabama, Luizjana i Oklahoma wprowadziły możliwość skazywania na śmierć pedofili – recydywistów (z naciskiem na słowo „recydywistów”). Spotkało się to z krytyką przeciwników kary śmierci, którzy podnosili możliwość „łatwej pomyłki” w oskarżeniach o pedofilię oraz ową nieproporcjonalność kary. Natomiast zwolennicy, stanowiący większość, powitali ją z zadowoleniem jako „radykalne zaostrzenie walki z pedofilią”. Osobiście jestem za, bo przemoc wobec dzieci, pedofilia, uprowadzenia i gwałty są dzisiaj plagą społeczną i należy walczyć z tym barbarzyństwem najbardziej radykalnymi metodami.

Tematyka kary śmierci jest jednym z najbardziej problematycznych zagadnień stawianych przed współczesnymi społeczeństwami. Wyrażam własną opinię na ten temat, która jest niezmienna od przynajmniej pół wieku. Można się z nią nie zgadzać, ale nie można odbierać mi konstytucyjnego prawa do publicznego wypowiadania się i posiadania własnego zdania. Przywrócenie orzekania i wykonywania kary śmierci w Polsce jest niemożliwe, mimo to byłem, jestem i będę jej zwolennikiem z tym zastrzeżeniem, że powinna być orzekana wyłącznie na rzecz wyjątkowo brutalnych, zdeprawowanych zabójców mordujących z premedytacją, nie mających żadnego poszanowania dla ludzkiego życia i nie okazujących po fakcie skruchy. Natomiast wzorem prawa amerykańskiego, za udział w zmowie mającej na celu pozbawienie kogoś życia powinno w Polsce grozić bezwzględne dożywocie. Zgadzam się zapisem w dokumencie o nazwie „General Comment”, wydanym przez Komitet Praw Człowieka, w którym stwierdza się, iż wykonywana kara śmierci musi być przeprowadzona w sposób powodujący jak najmniejsze cierpienia fizyczne i psychiczne skazanego. Zgadzam się również, iż egzekucja w komorze gazowej czy na krześle elektrycznym jest barbarzyńska, poniżająca i nieludzka, a śmierć przez zastrzyk uważam za jedyną dopuszczalną metodę. Czy opowiadając się za karą śmierci jestem w mniejszości? Bynajmniej. Według CBOS zwolennicy stosowania kary śmierci w Polsce dwukrotnie przeważają dzisiaj nad przeciwnikami. Niemal dwie trzecie badanych (63 proc.) akceptuje orzekanie tego rodzaju kary za najcięższe przestępstwa, a tylko niespełna jedna trzecia (31 proc.) jest temu przeciwna.

Nebraska jest świetnym przykładem na to, jak władza powinna szanować wolę ludu. W 2015 r. parlament stanowy zniósł tam karę śmierci. Jednak gubernator zarządził referendum, uważając, że tak ważna kwestia nie powinna podlegać rozstrzygnięciu przez kilkadziesiąt osób. Już rok później obywatele Nebraski większością głosów zadecydowali o przywróceniu najwyższego wymiaru kary.

Wróć