Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

O kulturze słów kilka…

06-06-2023 20:54 | Autor: Mirosław Miroński
W bieżącej polityce aż roi się od wydarzeń przyciągających naszą uwagę. Tymczasem, w innych dziedzinach dzieje się równie wiele. Żyjemy w szybko zmieniającej się rzeczywistości, w której nic nie trwa wiecznie. Ze świata filmu dochodzą smutne informacje o gwiazdach kina, które w ostatnich dniach odeszły. Zza oceanu dotarła do nas smutna wiadomość, że w jednym z nowojorskich szpitali w wieku 92 lat zakończył swoje życie Barry Newman. Zapewne starsi widzowie znają go z roli Kowalskiego w kultowym filmie „Znikający punkt” z 1971 r. w reżyserii Richarda S. Sarafiana. Dzięki niej przeszedł do historii kina. Tytułowy mistrz kierownicy Kowalski - były kierowca rajdowy, żołnierz i policjant, antybohater i buntownik podejmuje ryzyko przewiezienia samochodu marki Dodge Challenger z Kolorado do Kalifornii. Stara się przy tym umknąć pościgowi. Kowalski od razu stał się ikoną swoich czasów. Warto przypomnieć, że były to czasy sprzeciwu wobec establishmentu, obowiązujących zasad i norm społecznych.

Młodzież skupiona wokół ośrodków uniwersyteckich ale też po fali ruchu hippisowskiego poszukiwała nowych wzorców kulturowych. Nic dziwnego, że ktoś taki, jak Kowalski, omijający prawo w imię jakiegoś zdefiniowanego przez siebie celu wychodził naprzeciw tym oczekiwaniom. Stanowił wzór bohatera do naśladowania dla znacznej części społeczeństwa amerykańskiego. Nie inaczej było w Europie. Tu także dotarły nowe trendy. Antybohaterowie wyrastali w latach 60. 70. jak grzyby po deszczu. Niezależnie od kontekstu społecznego tamtych lat, Barry Newman w swojej brawurowej roli w „Znikającym punkcie” przyciągał przed ekrany amatorów kina akcji i pościgów samochodowych. Amerykańskie plenery przecinane autostradami stanowiły znakomite tło dla kinowych akrobacji w tym historycznym już obrazie. Informację o zgonie aktora potwierdziła jego żona.

Niestety, to nie koniec złych wiadomości dla kinomanów. Nie żyje też Sergio Calderón. Widzowie znali go m. in. z roli w komedii science fiction „Faceci w czerni” z 1997. Zagrał również w późniejszych o dziesięć lat „Piratach z Karaibów 3: Na krańcu świata”, gdzie wcielił się w rolę władcy piratów Eduardo Villanuevę. Zmarł w wieku 77 lat.

No cóż, tego rodzaju informacje to znak upływającego czasu. Wraz z nim odchodzą ludzie znani, o których dowiadujemy się z nagłówków tabloidów, Internetu i telewizji, a także ci mniej znani, którzy odchodzą niezauważeni media.

Na szczęście są też dobre wieści, choćby ta, że pierwszą nagrodę w kategorii: „To the most outstanding overall contribution” na London Design Biennale przyznano Polskiemu Pawilonowi za wystawę „Poetyka konieczności”. O tym wydarzeniu można dowiedzieć się więcej na profilu Instytutu Adama Mickiewicza. Wśród autorów nagrodzonego projektu są m. in.: Zofia Jaworowska, Petro Vladimirov i Michał Sikorski. Tegoroczny temat nawiązywał do sytuacji na Ukrainie. Do instalacji użyto odpadów, które po przetworzeniu stają się przedmiotami użytkowymi. Mają być synonimami bezpieczeństwa i fundamentami dialogu - jak podkreślają twórcy. Wystawa pt. „Poetyka konieczności” w polskim pawilonie na London Design Biennale nie jest pierwszą tego typu ekspozycją festiwalową. Instytut Adama Mickiewicza, który to wydarzenie promuje wiele projektów polskich artystów. Został utworzony w 2000 roku. Jako narodowa instytucją kultury ma na celu propagowanie kultury polskiej na świecie. Prowadzi wymianę kulturalną i współpracuje z partnerami zagranicznymi. Dzięki tym działaniom wielu twórców młodego i starszego pokolenia mogło zaprezentować swój dorobek Europie i na świecie. na salonach europejskich

Jednym z przykładów jest wystawa malarstwa Jerzego Skolimowskiego w Berlinie. Znany reżyser nominowany do Nagrody Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej za film „IO” Jerzy Skolimowski zaprezentował swoje obrazy w dwóch galeriach jednocześnie w stolicy Niemiec. Nominacja do Oskara sprawiła, że wzrosło zainteresowanie osobą Jerzego Skolimowskiego. Twórca obrazów filmowych mógł tym razem pokazać swój dorobek malarski. Artysta odsłonił swoje wrażliwe wnętrze poddając je swoistej wiwisekcji. Wystawy w Berlinie nie są pierwszymi wystawami reżysera i malarza w jednej osobie. W ostatnich obrazach autor odnosi się do współczesnych zmian klimatycznych, ekologii i groźby katastrofy klimatycznej. Swoje obrazy pokazywał już w 1996 roku. Niektóre z nich trafiły do prywatnej kolekcji znanego wszystkim aktora Jacka Nicholsona.

Wróć