Jedyna prawda objawiona
Pod koniec sierpnia ub.r. rozegrano na Służewcu klasyczną, najwyższej kategorii „A” gonitwę St. Leger (2800 m). Wygrał ją najlepszy obecnie koń wyścigowy w Polsce – ogier Night Tornado. Widzów i kilku trenerów zaniepokoił zbyt szybki czas pierwszych 300 m biegu. Trzy dni po fakcie zdecydowano się dokonać pomiaru dystansu gonitwy za pomocą starożytnego cyrkla pomiarowego (krokomierz drogowy). Okazało się, że konie ścigały się na dystansie o 61 m krótszym. Prawdopodobnie ktoś przesunął słupek startowy. Komisja Techniczna zdecydowała o unieważnieniu gonitwy. Mimo to Totalizator Sportowy wypłacił nagrody pięciu pierwszym koniom na celowniku. Od orzeczenia KT właściciele ogiera Night Tornado, dla których wartością nadrzędną na wyścigach nie są pieniądze, lecz wynik sportowy, wnieśli sprzeciw do Komisji Odwoławczej, jednak ta podtrzymała werdykt pierwszej instancji. Uzasadnienie do orzeczenia KO nr 9/2022 nosi manierę charakterystyczną dla „jedynej prawdy objawionej”. Potwierdzeniem, że mamy do czynienia z jedyną prawdą objawianą przez panów Jakuba Kasprzaka, Konrada A. Politowicza i Kamila Maryniaka – tworzących skład KO – może być końcowe pouczenie: „Od niniejszego orzeczenia nie przysługuje odwołanie do sądu rejonowego właściwego ze względu na miejsce położenia toru wyścigowego”.
PKWK jest państwową osobą prawną, a komisje jej organami. Czy zatem jest możliwe, a przede wszystkim zgodne z Konstytucją RP, że orzeczenia organu tak niskiego szczebla są ostateczne i niewzruszalne? Jeśli tak jest w istocie, to mamy do czynienia z przypadkiem niezgodnym z polskim porządkiem prawnym. Jeśli regulamin wyścigowy zawiera taki lapsus, należy niezwłocznie podjąć konkretne działania na rzecz przystosowania tego, za przeproszeniem, dokumentu do zapisu w art. 78 ustawy zasadniczej („Każda ze stron ma prawo do zaskarżenia orzeczeń i decyzji wydanych w pierwszej instancji”) oraz stanowiska Trybunału Konstytucyjnego („Zgodnie z wymogami rzetelnego procesu uczestnicy postępowania muszą mieć realną możliwość przedstawienia swoich racji, a sąd ma obowiązek je rozważyć''). Nie zdziwilibyśmy się więc, gdyby właściciele ogiera Night Tornado – mimo pouczenia zawartego w bełkotliwym i trudno zrozumiałym nawet dla osób sprawnie poruszających się w meandrach prawa uzasadnieniu orzeczenia KO nr 9/2022 – zdecydowali się jednak szukać swoich praw w sądzie. Nie ma wątpliwości, że mocno kontrowersyjne orzeczenia KT i KO wyrządziły im ewidentną szkodę. Ewentualne przywrócenie przez sąd wyniku unieważnionej gonitwy St. Leger spowodowałoby m.in. automatyczne wpisanie do performance Night Tornado kolejnego zwycięstwa w wyścigu najwyższej kategorii „A”. To bardzo istotne tak dla ogiera mającego wkrótce zająć boks czołowego, jak i dla jego właścicieli.
Kowal zawinił, Cygana powiesili?
W gonitwie St. Leger było tak, jak w starym polskim porzekadle: „Kowal zawinił, Cygana powiesili”. Dopuszczono się skandalu kompromitującego polskie wyścigi konne, wyrządzono Bogu ducha winnym koniom, jeźdźcom, trenerom oraz właścicielom szkodę, a mimo to nikomu nie spadł włos z głowy. To burzy poczucie społecznej sprawiedliwości. Tu pytanie do środowiska wyścigowego w Polsce: będziecie państwo w nieskończoność tolerować sytuację, że kilka osób z przypadku, bo powoływanych wedle widzimisię prezesa PKWK, wydaje orzeczenia, od których nie można się odwołać? Czy w gonitwie St. Leger można było uniknąć kompromitacji? Z pewnością, o ile osoby odpowiedzialne za prawidłowy przebieg gonitwy należycie wywiązałyby się ze swoich obowiązków. Skoro jednak doszło do zaniedbań? Proste rozwiązanie wskazał… Marian Šurda, który spędził ponad 28 lat na czele Závodisko Bratysława, słowackiego organu wyścigów konnych. To postać znana i szanowana na europejskich torach wyścigowych. Zbudował międzynarodowy prestiż mityngu Turf Gala w Bratysławie, a na przełomie tysiącleci regularnie zapraszał światowe gwiazdy na słowackie Derby. Pierwszym z nich był w 1993 r. sam Lester Piggott. Jako sekretarz generalny Central European Turf Conference, pełnił Šurda na arenie międzynarodowej rolę aktywnego konsultanta w dziedzinie koni pełnej krwi angielskiej. Jego zdaniem należało zatwierdzić wynik gonitwy St. Leger, a w posezonowym sprawozdaniu zaznaczyć po prostu, że w roku 2022 wyścig rozegrano wyjątkowo nie na dystansie 2800 m, lecz o 61 m krótszym. W następstwie zaś nałożyć kary finansowe na konkretne osoby, które nie zadbały o prawidłowy przebieg biegu.
Czy takie rozstrzygnięcie byłoby zgodne z pisanym w 2001 r. na kolanie Regulaminem wyścigowym? Nie nam o tym sądzić, ale wydaje się ono logiczne. Niestety, prawo nie zawsze idzie w parze z logiką, a w przypadku Regulaminu obowiązującego na torze służewieckim, także z powszechnie pojmowanym poczuciem sprawiedliwości. Marian Šurda odniósł się również do innej wpadki kompromitującej służewiecką Komisję Techniczną, a przy okazji do tegorocznej Wielkiej Warszawskiej. Powszechnie krytykowany, kwestionowany i wyśmiewany werdykt Komisji Technicznej dotyczy gonitwy o Nagrodę Kozienic (kat. A) z dnia 31 lipca 2022 r. O tej bulwersującej sprawie pisaliśmy w „Passie” trzykrotnie. Na celownik prawie równocześnie wpadły dwa ogiery – Night Tornado oraz Kaneshya. Po prawie półgodzinnym badaniu obrazu z foto-finiszu stewardzi z Komisji Technicznej orzekli „łeb w łeb”, czyli dwóch zwycięzców. Na udostępnienie foto-finiszu właściciele koni i gracze musieli czekać aż 10 dni. Transparentność oraz uczciwość wymagają, by zdjęcie z celownika było wywieszane natychmiast po ogłoszeniu werdyktu KT. Takie zasady obowiązują na każdym cywilizowanym torze wyścigowym, ale nie w polskim jockey clubie. Z foto-finiszu Nagrody Kozienic (zamieściliśmy je w nr 1125 „Passy” z dnia 25 sierpnia) wynika, że wygrał Night Tornado. Podobnego zdania jest Marian Šurda.
Marian Šurda krytycznie
Swojemu komentarzowi na temat Służewca nadał tytuł: „ Faux paux stewardów na Torze Służewiec w Warszawie”. Dalej cytujemy za autorem: „Wyścig o Nagrodę Kozienic zakończył się zgodnie z werdyktem sędziów i po zatwierdzeniu przez Komisję Techniczną ślepym rozstrzygnięciem dla 3-letniego Kaneshyi i dwa lata starszego Night Tornado. Według zdjęcia docelowego, co najmniej o krótką głowę wygrał Night Tornado biegnący pod numerem „2”!!! Werdykt KT „łeb w łeb” z pewnością nie sprzyja prawidłowości gonitw w Polsce oraz budzi wątpliwości wśród publiczności. I słusznie. Przypomnę, że Night Tornado jest podwójnym triumfatorem Wielkiej Warszawskiej na 2600 m. Dla zwycięzcy gonitwy Listed na 2400 m z Lyonu ostatnią próbą przed wygraniem po raz trzeci z rzędu WW będzie udział w Nagrodzie Pink Pearla na dystansie 1800 m w dniu 27 sierpnia. W historii najbardziej prestiżowej gonitwy w Polsce żadnemu koniowi nie udało się zdobyć „hattricka”. Totalizator Sportowy podniósł w tym roku łączną pulę nagród do lukratywnych 102 tysięcy euro – najwięcej w całym regionie. Zakłada się, że w WW wezmą udział solidne stayery z Niemiec, co przybliży tę gonitwę do statusu Listed. Nie będzie to jednak łatwe. Zgodnie z obecnymi przepisami, pierwsze cztery konie na celowniku muszą osiągnąć na koniec roku średni rating 100 funtów (GAG w Niemczech 90 kg) na przestrzeni trzech lat. Jednak European Pattern Committee ogłosił ostatnio, że zaakceptuje ocenę 95 funtów w krajach bez black – type (w aukcyjnych performances wyróżnienie nazwy konia czarną czcionką różnego kroju). WW była najbliżej Listed w 2020 r. z oceną 97,5 funta. Ogiery Nagano Gold i Night Tornado spotkały się wówczas w Warszawie. Reprezentant Czech wygrał o pół długości. Zobaczymy, ale nie podzielam wielkiego optymizmu”. Koniec cytatu.
Co miał na myśli Marian Šurda pisząc „nie podzielam wielkiego optymizmu”? Prawdopodobnie to, że organizator wyścigów konnych w Polsce (jest nim spółka Totalizator Sportowy) jakby nadal nie rozumiał, że o podniesieniu statusu gonitwy nie decyduje wysokość puli nagród, lecz jej ranga (kategoria), ponieważ daje koniowi uczestniczącemu na przykład w gonitwie Listed możliwość uzyskania black – type, a to znacznie podnosi jego rynkową wartość. Tak więc pula nagród swoją drogą, a działania w European Pattern Committee na rzecz podniesienia rangi WW do kategorii Listed – swoją. Tylko kto miałby działać na forum EPC, skoro nawet przed lornetkę nie można dostrzec na Służewcu zaangażowanych zawodowców obytych w wyścigowym światku?
Aż 10 procent koni mniej
Na marginesie kontrowersyjnego werdyktu KT w Nagrodzie Kozienic. W dniu 2 września ub.r. w Prokuraturze Rejonowej Warszawa Ursynów został złożony wniosek o wszczęcie postępowania karnego z art. 286 §1 kk, w związku z art. 271 §1 kk, w związku z art. 12 kk (poświadczenie nieprawdy w dokumencie pod nazwą „protokół Komisji Technicznej ds. Wyścigów”). Prokuratura ma obowiązek ustalenia, czy rzeczywiście został popełniony czyn, który wypełnia znamiona przestępstwa. Jakich czynności sprawdzających dokonano w tym kierunku – nie wiadomo. W przeszłości spotkaliśmy się z przypadkiem, że prokuratorka z Mokotowa odmówiła wszczęcia dochodzenia bez przeprowadzenia jakichkolwiek czynności sprawdzających (doniesienie „Passy” o podejrzanej reprywatyzacji budynku Narbutta 60). Ten skandaliczny przypadek został wykryty w trakcie kontroli akt PR 6 Ds. 820.2016.III przeprowadzonej przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Tak czy owak, doniesieniu z dnia 2 września ub.r., o prawdopodobnym poświadczeniu nieprawdy w dokumencie pod nazwą „protokół Komisji Technicznej ds. Wyścigów”, prokuratura na Ursynowie nie nadała dalszego biegu. A skandal niesie za sobą konsekwencje nie tylko sportowe, lecz również finansowe. Wraz z właścicielami Night Tornado (podział puli pomiędzy dwa konie) wymierne straty poniosło także kilka tysięcy graczy obstawiających wyłącznie wygraną Night Tornado (podział puli zakładów porządek, trójka, tripla, kwinta i septyma), o czym prokuratura powinna wiedzieć.
Wracając do tegorocznej WW. Mocno artykułowane na internetowych forach obawy służewieckich minimalistów, że pula 102 tys. euro zwabi na Służewiec tłum bardzo dobrych koni z Zachodu, które zabiorą naszym największy kawałek tortu i wywiozą go zagranicę, mogą okazać się płonne. W oczach na przykład francuskich właścicieli i trenerów, WW jest wyścigiem pozbawionym rangi, więc wysyłanie do Warszawy naprawdę dobrych folblutów mija się z celem. Prawdopodobnie – jak sugeruje Marian Šurda – na WW przyjadą dystansowe konie przede wszystkim z Niemiec i być może kilka średniaków z Francji, które są do ogrania. Wracając zaś do służewieckiej Komisji Technicznej jedno jest pewne: jeśli prezes PKWK nie zadba o to, by w kolejnym sezonie w KT znalazły się wreszcie osoby kompetentne, mające przynajmniej kilkuletni fizyczny kontakt ze stajnią i koniem, obserwujące gonitwy z szerokiej perspektywy, a nie wyłącznie liczące liczbę batów na końcowej prostej, tor służewiecki może stać się pośmiewiskiem całej wyścigowej Europy. Kolejne po Nagrodzie Kozienic i St. Leger wpadki stewardów byłyby dla wielu widzów oraz właścicieli koni przysłowiową kroplą przepełniającą czarę goryczy, zniechęcającą ich do uczestniczenia w jakiejkolwiek formie w życiu wyścigowym. Elementem dodatkowo zniechęcającym jest nie rewaloryzowana od 2008 r.(!) roczna pula nagród. Efekt – w sezonie 2023 do wyścigów zapisano o około 10 proc. koni mniej, niż w roku ubiegłym.
Na całym świecie komisje techniczne na wyścigach konnych są dla widzów, graczy i właścicieli koni strażnikiem uczciwości, który ma chronić ich przed ewentualnymi nadużyciami ze strony jeźdźców, trenerów i organizatorów gonitw. Patrząc na kolejne wpadki służewieckich komisji technicznej i odwoławczej oraz brak reakcji prezesa PKWK Krzysztofa Kierzka i organu nadzorczego (minister rolnictwa) na ewidentne wynaturzenia, można założyć, że upłynie jeszcze wiele wody w Wiśle zanim na zabytkowy hipodrom przy ul. Puławskiej 266 wreszcie wkroczy normalność.