Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Operacja zamiast makijażu

13-12-2017 22:07 | Autor: Mirosław Miroński
Miasto to żywy organizm. Przypomina trochę ludzi – starzeje się jak oni i z wiekiem traci swą młodzieńczą urodę. Ten fakt można traktować dwojako – po pierwsze uznać, że jest to proces naturalny i nieodwracalny. Po drugie – można temu przeciwdziałać. Zastosować środki adekwatne do zamierzonego celu. Niestety, nie jest to wcale proste, a odobnie jest w odniesieniu do ludzi. Czasem nie wystarczy zwykły makijaż, lifting, botox itp. Potrzebna jest radykalna odnowa. W mieście jest to na szczęście łatwiejsze, a możliwe do zastosowania środki mogą okazać się o wiele bardziej skuteczne niż te zaordynowane w gabinecie kosmetycznym.

O wyglądzie miasta decyduje w dużej mierze jego centrum. Akurat w przypadku Warszawy pozostawia ono wiele do życzenia. Przez wiele lat nic się w tej kwestii nie zmieniło. Od czasu, kiedy z placu Defilad wyrzucono handlujących tam kupców razem z ich wszechobecnymi „szczękami”, teren wokół pałacu zieje pustką. Zabrakło pomysłu na to, co zrobić z wolną przestrzenią. Nie dzieje się nic wokół samego Pałacu Kultury i Nauki – najwyższego wciąż (wraz z iglicą) budynku w stolicy.

Nie dzieje się nic – dosłownie i w przenośni. Nie licząc pojawienia się wątpliwych atrakcji w rodzaju starego „Iła”, przerobionego na punkt gastronomiczny. Ostatnio, temat placu Defilad powraca. Dzieje się to zarówno z powodu pojawiających się w przestrzeni publicznej planów rozbiórki górującego nad całym otoczeniem pałacu i zastąpienia go architekturą bardziej funkcjonalną, jak też za sprawą planów zagospodarowania terenu wokół niego. Warto przypomnieć, że plac Defilad stanowi jedynie jego część. Używanie tej nazwy dla całego terenu jest błędem.

Inwestycyjny marazm – trwający wiele lat wydaje się nie mieć końca. Coś jednak pozwala mieć nadzieję, że impas dobiega końca. Niezależnie od powodów, dla których owo ożywienie następuje, trzeba przyjąć je z zadowoleniem. Tolerowanie bowiem dotychczasowej sytuacji nikomu nie służy.

Położony w centrum Warszawy plac (w otoczeniu PKiN) jest martwym betonowym „ugorem”, który warszawiacy najchętniej omijają. Obszar objęty planem położony jest między ulicami: Emilii Plater, Świętokrzyską, Marszałkowską i Alejami Jerozolimskimi. Są to głównie puste, wyglądające obskurnie przestrzenie. Hula po nich wiatr, więc zimą mieszkańcy przemykają tamtędy, by jak najszybciej opuścić to nieprzyjazne miejsce.

Po likwidacji Kupieckich Domów Towarowych Urząd Miasta postanowił zagospodarować teren placu Defilad, aby nadać centrum stolicy wielkomiejski charakter.

Oto niedawno przyjęto kilka projektów konkursowych zagospodarowania terenu przyległego do Pałacu Kultury i Nauki. Stanowią one poważny krok naprzód, jeśli chodzi o przyszłość, zarówno samego placu, jak i jego współzależność z istniejącą tam kontrowersyjną budowlą, którą na początku lat pięćdziesiątych otrzymaliśmy od Stalina w tak zwanym „prezencie”.

Plan zagospodarowania placu Defilad uwzględnia budowę pięciu wieżowców, mierzących od 90 do 245 metrów. Przewidziane jest m. in. utworzenie siedziby Muzeum Sztuki Nowoczesnej.

Wszelkie decyzje dotyczące planów budzą spory i kontrowersje wśród decydentów, co uwidacznia się podczas posiedzeń Rady Warszawy.

Plac Defilad to okazałe miejsce, jeśli chodzi o jego powierzchnię. Jest naprawdę wielki. Można na nim wyrysować kontury znanych placów europejskich i jeszcze zostaje sporo miejsca na inne. Jest  więc o czym mówić i dyskutować. Chodzi jednak o to, by jak najszybciej przejść od dyskusji i projektów do ich realizacji.

Przewidziane rozwiązania, zaproponowane przez architektów, muszą uwzględniać zarówno istnienie budynku PKiN, jak i funkcji, jakie chcemy nadać obszarowi wokół niego. Wyłonione w wyniku konkursu projekty zakładają ciekawe wykorzystanie placu. Niektóre nadają mu charakter „super” nowoczesny, inne zaś przywracają charakter przedwojennej Warszawy z uwzględnieniem bardziej tradycyjnej architektury i z dużą ilością zieleni.

Wspólnym mianownikiem wszystkich koncepcji jest przywrócenie tego miejsca warszawiakom. Miałoby to być miejsce kulturalno-rozrywkowe, rekreacyjne i handlowe, bez centrów biurowych, do których wstępu nie mieliby zwykli mieszkańcy. Taka koncepcja – centrum otwartego dla ludzi wydaje się najlepsza.

Wróć