Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Polskie królestwo Romanowów (2)

28-07-2021 20:50 | Autor: Prof. dr hab. Lech Królikowski
Polskie królestwo Romanowów to utworzone w 1815 r. Królestwo Polskie. Powstało w trakcie Kongresu Wiedeńskiego z woli cara Aleksandra Pierwszego Romanowa. Państwo to powołane zostało nie tylko z inicjatywy, ale w interesie Imperium Romanowów, którego carowie sprawowali władzę absolutną, nazywaną w Rosji „samodzierżawiem”. Jest (było) „… systemem sprawowania władzy państwowej, w założeniu skoncentrowanej w rękach monarchy i nie podlegającego żadnej oficjalnej kontroli”.

„Wola monarchy jest jedynym źródłem władzy i jej ostateczną instancją, wszystkie zaś instytucje usytuowane między władzą a poddanym są zaledwie przekaźnikiem samodzierżawnych decyzji. (…) Władza ustawodawcza pozostaje w całości w bezpośredniej gestii monarchy, który decyduje także o właściwej lub niewłaściwej interpretacji wszelkiego prawa”. W tym miejscu mimochodem nasuwa się analogia z porewolucyjną Rosją, która miała (podobno) najbardziej demokratyczną konstytucję świata, ale o interpretacji jej przepisów decydowała „przewodnia siła narodu”.

Nowe państwo, którego Aleksander był królem, było swoistym „poletkiem doświadczalnym”, na którym wypróbowywał koncepcje rządzenia w duchu demokratycznym. Jeżeli bliżej przyjrzeć się dziejom Królestwa Polskiego, to wyraźnie widać, że osobowość i cechy kolejnych władców, jak też charakter i cechy carskich wielkorządców, czyli namiestników, a później generał-gubernatorów, miały istotny wpływ na losy polskiego narodu. Bohdan Cywiński stwierdził, że „… rosyjskie samodzierżawie rodzi się ze zderzenia cech i sił kolejnych carów i zbiorowości im poddanych”. Osobowość tych ludzi miała ogromny wpływ na społeczeństwo Królestwa przez sto lat, od 1815 do 1915 r. Jedni z nich, jak na przykład Fiodor Berg – pogromca powstania styczniowego, uważani są – i słusznie – za okrutnych oprawców i ciemiężycieli, a inni, którzy konsekwentnie i inteligentnie realizowali carską politykę antypolską, jak, np. Paweł Szuwałow, uchodzili za przyjaznych Polakom. Wynikało to, m.in. ze specyfiki rosyjskiego systemu władzy, który agresywność w jej sprawowaniu czerpał, m.in. z wprowadzonego w 1722 r. systemu rang. „System rang czynowniczych stanowił dla społeczności rosyjskiej nową i atrakcyjną drabinę awansu socjalnego. Służąc carowi, mogłeś się stać wielkim tego świata. Ale równocześnie ten sam system uczył, że stajesz się w kraju kimś, kiedy temu krajowi służysz”. Na naszych ziemiach bardzo wielu carskich urzędników robiło wszystko, aby zasłużyć na awans, na kolejną rangę (czyn). Czasem – niestety – szli po trupach i to dosłownie.

Królestwo Polskie – w tym Warszawa w okresie zaborów – to temat bardzo popularny w polskiej literaturze historycznej. Nie oznacza to jednak, iż nie ma w tym zakresie białych plam. Takimi – moim zdaniem – są m. in. tematy związane z prywatnym życiem rosyjskich monarchów i innych najwyższej rangi dostojników, także z obecnością rosyjskich wojsk w Królestwie, a tym samym z funkcjonowaniem zasadniczej części rosyjskiej diaspory w naszym kraju. Ogromnym i bardzo mało rozpoznanym tematem jest problematyka rosyjskiego budownictwa fortecznego w Królestwie Polskim, szczególnie w Warszawie. Temat ten już od półtora wieku wywiera przemożny i wieloraki wpływ na życie i kształt przestrzenny naszej stolicy, natomiast nie jest dotychczas należycie zbadany i opracowany. W czasach Polski Ludowej w ogóle nie istniał, co potwierdza, m. in. brak hasła w wydanej w 1975 r., cenionej Encyklopedii Warszawy oraz w jej uzupełnionej i rozszerzonej wersji z 1994 r., a więc wydanej już w wolnej Polsce. Wszystko, co w jakikolwiek sposób wiązało się z wojskiem, obronnością oraz obiektami, które tamte władze uważały za istotne dla bezpieczeństwa – było co najmniej poufne, jeżeli nie tajne. Dotyczyło to szczególnie związku spraw wojskowych z Rosją, co rozumiano – ze Związkiem Radzieckim, a ten był przecież naszym sojusznikiem i bratem. Podobny, moim zdaniem, był stosunek cenzury do przedstawiania najwyższych rosyjskich dostojników – zarówno carskich, jak i sowieckich – w złym świetle.

Z punktu widzenia petersburskich strategów, Królestwo Polskie na przełomie XIX i XX w. – moim zdaniem – zajmowało miejsce podobne do obwodu kaliningradzkiego w obecnej Rosji. I Królestwo, i Obwód to przede wszystkim wielkie bazy wojskowe, stanowiące rosyjski przyczółek do ewentualnej wojny na Zachodzie. Różnica polega, m.in. na tym, że obwód kaliningradzki (15 tys. km kw.) jest znacznie mniejszy od byłego Królestwa (127 tys. km kw.) i zamieszkały jest prawie wyłącznie przez ludność rosyjską (ok. 600 tys). Wprawdzie Rosjanie czynili próby zmiany składu etnicznego Królestwa, ale nie odnieśli sukcesu. Sprowadzali do Królestwa „Wielkorusów”, jak np. w czasach Paskiewicza, a także inicjowali wyjazdy (przesiedlenia) polskich chłopów w głąb Imperium, lub wysyłali ich na emigrację, np. do Brazylii, jak miało to miejsce w czasach generał-gubernatora Szuwałowa, ale nie miało to większego wpływu na zmianę składu etnicznego ziem byłego Królestwa Polskiego.

W latach 90. XX wieku sprawa zagospodarowana terenów pofortecznych (w Warszawie) stała się sprawą publiczną. Uchwały w tej sprawie podejmowała Rada m.st. Warszawy, np. uchwała nr XX/203/2000 Rady Miasta Stołecznego Warszawy z dnia 20 marca 2000 r. „w sprawie ustaleń wiążących gminy warszawskie przy sporządzaniu miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego dla systemu fortecznego XIX-wiecznej twierdzy Warszawa”, co – moim zdaniem – świadczy o społecznym zainteresowaniu XIX-wiecznymi reliktami architektury militarnej. Potwierdzają to zrealizowane pod koniec drugiego dziesięciolecia XXI wieku osiedla mieszkaniowe na Forcie VIII oraz forcie przy ul. Idzikowskiego w Warszawie, tj. Forcie Piłsudskiego.

Omawiając problem Królestwa Polskiego pod berłem Romanowów, warto pamiętać o Rosji tamtych czasów i nie tylko tamtych czasów. W ocenie wybitnego rosyjskiego polityka przełomu XIX i XX w. (m.in. minister finansów w l. 1892-1903 i premier w l. 1905-1906) – Siergieja Witte (1849-1915): „Cesarstwo Rosyjskie w istocie było imperium wojennym, niczym szczególnym się nie wyróżniało w oczach cudzoziemców”. Jeden z nich, francuski arystokrata Astolphe Louis Léonor markiz de Custine, który zwiedzał Rosję w 1839 r., w liście napisanym w Peterhofie 23 lipca 1839 r. zawarł następującą opinię: „ … – jedynym zadośćuczynieniem za nieszczęście, jakim jest narodzić się w tym kraju, są pełne pychy nadzieje i sny o potędze”. Nieco dalej dodał: „Powstaje tutaj pytanie zasadnicze: czy żądza podbojów, ukryty sens dziejów Rosji, jest jedynie ułudą, która krócej bądź dłużej manić będzie jej nieokrzesane ludy, czy też owo marzenie może się kiedyś ziścić?”. Inny cudzoziemiec, Neill S. Brown – poseł Stanów Zjednoczonych w Rosji, w depeszy z 28 stycznia 1852 r. napisał, m.in.: „Wśród Rosjan panuje dziwny przesąd, mówiący, że ich przeznaczeniem jest władać światem”. Moim zdaniem, należy to zapamiętać, albowiem był (i jest) to ponadczasowy imperatyw wszelkich działań tego państwa! Charakterystyczne dla obrazu Rosji jest stwierdzenie lorda Palmerstona: „Od zawsze polityka i zasada działania rosyjskiego rządu polega na poszerzaniu granic kraju, gdy tylko apatia i bojaźliwość sąsiednich krajów na to pozwalały, po czym zwykle następowała przerwa w działaniach i nierzadko cofnięcie się, kiedy nastąpił zdecydowany sprzeciw, a następnie oczekiwanie na następną sprzyjającą okazję, aby dopaść upatrzoną ofiarę”.

Czy coś się zmieniło od tamtych czasów?

Powyższy tekst, to wybrane fragmenty książki L. Królikowskiego pt.: Polskie królestwo Romanowów, która niebawem ukaże się nakładem „Wydawnictwa Warszawskiego”.

Wróć