Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Przekaz od młodego pokolenia jest jasny

18-10-2023 21:11 | Autor: Tadeusz Porębski
W pierwszych słowach mego listu kreślę się w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Tak przez stulecia Polacy zaczynali swoją korespondencję – praktycznie z każdym. W pierwszych słowach mojego listu (felietonu) nie kreślę się w niczyim imieniu, kłaniam się natomiast nisko wszystkim rodakom, którzy w minioną niedzielę zdecydowali się pójść do urn. Szczególną dumą napawają mnie młodzi. Rozjuszeni pachnącymi kościelną kryptą nakazami i zakazami, które Sejm i rząd systematycznie wdrażały w życie, przesłali Kaczyńskiemu jasny przekaz: jesteśmy postępowymi Europejczykami, chcemy być członkami UE i mamy dosyć wstecznictwa, szczucia, kłótni narodowej, rozdawnictwa oraz podziałów w społeczeństwie.

Najlepiej skomentował to pewien młody człowiek, student AGH wynajmujący w moim sąsiedztwie mieszkanie i dorabiający w weekendy, by móc kontynuować edukację: „Co to za kraj? Bezrobotny nierób często ma się lepiej, niż osoba ciężko pracująca. Strach bzykać, bo tabletka „dzień po” tylko na receptę, a za dokonanie aborcji można trafić do kryminału. Nie możesz żyć swoim życiem, bo gej i lesbijka to dla rządzących wróg. Ludzie skaczą sobie do gardeł, bo nie potrafią już normalnie dyskutować. Tak dalej, k…a, nie może być!”. Faktycznie, świat stanął w Polsce na głowie. Odkąd sięgam pamięcią, godnie żył ten, kto chciał pracować. Nieroby i lenie klepały biedę. To było zupełnie normalne i zrozumiałe.

Dzisiaj dzięki masowemu rozdawnictwu wykształciła się w społeczeństwie duża grupa osób (rodzin), które wręcz twierdzą, że nie opłaca się im pracować, bo godziwie żyją dzięki pakietowi różnego rodzaju zapomóg. To jest ten „żelazny” elektorat PiS. Nowy rząd powołany przez zwycięskie Koalicję Obywatelską, Trzecią Drogę i Nową Lewicę powinien szybko opanować rozdawnictwo publicznych pieniędzy i ustalić nowe reguły pomocy społecznej. Muszą zostać wprowadzone jasne kryteria podobne do tych, które obowiązują przy przydzielaniu mieszkań komunalnych (dochód na osobę). Wielu ludzi nie wie, że najniższej emerytury (brutto 1588,44 zł, netto 1445,48 zł) nie otrzymuje każdy, kto przekroczy 60-65 rok życia. Świadczenie w takiej wysokości przysługuje tylko tym, którzy przepracowali minimum 25 lat (kobiety 20 lat).

A co z tymi, którzy z różnych powodów (m. in. praca na umowy – zlecenia, matki wychowujące kolejne dzieci) legitymują się stażem pracy przez jedynie 10-20 lat? ZUS wysyła im co miesiąc około 600 złotych. Tylko tacy emeryci powinni otrzymywać 13. i 14. emeryturę. Natomiast emerytów, którym przyznano świadczenie od 1588,44 zł brutto do np. 3000 zł brutto, należałoby zwolnić z podatku. To byłaby dla nich dostrzegalna korzyść finansowa. Tak czy owak, rozdawnictwu publicznego grosza należy szybko położyć kres, co nie oznacza likwidacji programów socjalnych dla najuboższych obywateli. Ale muszą powstać jakieś ramy pomocy, by nikt nie mógł powiedzieć, że jemu nie opłaca się pracować, bo od państwa otrzymuje kasę pozwalającą na godziwą egzystencję. Odebrane nierobom pieniądze można skierować do matek wychowujących kalekie dzieci.

Co jednak najbardziej rozjuszyło młodych, że stali przez wiele godzin w słocie i zimnie, często do późnych godzin nocnych, by oddać swój głos? To samo, co kobiety, czyli wprowadzenie w Polsce jednego z najbardziej restrykcyjnych w Europie praw aborcyjnych, co skutkuje brakiem dostępu do legalnej i bezpiecznej aborcji, jak również fatalny stan edukacji, niebywale konserwatywnej, sprzyjającej dyskryminacji i będącej źródłem podziałów. Okazało się, że młody i kobiecy elektorat nie chce wojny polsko – polskiej, szczucia, wyimaginowanych zdrajców i zdradzieckich mord, ekstremistów w rodzaju pani Kai Godek i pana Roberta Bąkiewicza, a szczególnie mściwego starca plotącego brednie i obrażającego wszystkich odmiennie myślących. Jego ultrakonserwatywną doktrynę polityczną kupują wyłącznie osoby o poglądach ocierających się o nacjonalizm, ksenofobi, izolacjoniści i szowiniści.

Co jeszcze ciekawego warto by wyartykułować w skwitowaniu tegorocznych wyborów? To, że wyborcy zaczęli wreszcie dostrzegać wartościowych kandydatów, ulokowanych w środku list wyborczych. Starsze pokolenie i czynownicy partyjni od zawsze głosują na dwa pierwsze miejsca na liście – to spadek po komunie. Długoletni parlamentarzysta Michał Szczerba, mniej znany Łukasz Litewka, Dorota Olko oraz kilkunastu innych kandydatów obu płci wywalczyli mandaty poselskie, będąc w niekorzystnej sytuacji wyborczej. Mimo to Łukasz Litewka uzyskał dwa razy więcej głosów niż Włodzimierz Czarzasty, lider na jego liście. I jeszcze jedno: chyba odejdę od oglądania serwisów informacyjnych stacji TVN. Stali się skrajnie stronniczy, tyle że w drugą stronę niż TVP.

To w TVN padają coraz głośniejsze żądania, by prezydent powierzył misję tworzenia nowego rządu zbitce ugrupowań, które każde z osobna przegrały wybory z PiS. Prawda jest jedna: PiS wygrało wybory z każdym z politycznych konkurentów i tym samym jako zwycięzca wywalczyło sobie bonus w postaci otrzymania od prezydenta misji tworzenia gabinetu. Czy misja się powiedzie, to zupełnie odrębna kwestia. Gdyby KO, TD i Nowa Lewica wystartowały wspólnie jako koalicja, ich sytuacja byłaby zgoła inna. Może więc zamiast nękać prezydenta, należałoby już zacząć badać stan publicznych finansów? Jest to bowiem tajemnica, zagadka w zagadce ukryta w rebusie. Funkcjonują w państwie dwa budżety – jeden oficjalny kontrolowany przez Sejm i nieoficjalny, ukryty w powołanych do życia funduszach, kontrolowany przez premiera rządu. Co wiadomo o rozmiarach kredytu, jaki Polska musi zaciągnąć na opłacenie zamawianego w Korei Płd. sprzętu wojskowego? Jest to około 100 mld złotych, czyli ponad 15 proc. rocznych dochodów naszego budżetu. Ta tajna w kraju informacja ukazała się w dzienniku „The Korea Times”. Dodajmy, że owe 100 mld zł dotyczy tylko sprzętu z Korei Płd. Należy doliczyć miliardowe zakupy w USA 20 wyrzutni HIMARS, 250 czołgów Abrams, 98 sztuk śmigłowców uderzeniowych AH-64E Apache czy 32 myśliwców F-35A Lightning. Lista zakupów jest dłuższa.

Co czeka nowy rząd? Ogromne wyzwania w finansach publicznych i polityce gospodarczej. Prawdopodobne jest wszczęcie procedury nadmiernego deficytu, walka z jedną z najwyższych inflacji w UE, ukryte pożyczki, niedoszacowane dochody do budżetu i przeszacowane wydatki – m. in. na rozbuchane programy socjalne - wyprowadzenie z kompletnego chaosu sądownictwa i organów ścigania, oczyszczenie publicznej telewizji z pseudodziennikarzy ściśle związanych z PiS oraz odpartyjnienie spółek skarbu państwa. To ostatnie zadanie interesuje mnie szczególnie – no może poza radykalną reformą służby zdrowia. Wszystkie partie opozycyjne zapowiadają odpartyjnienie przedsiębiorstw nadzorowanych przez państwo. Ma to być nie tylko wymiana kadr, ale wprowadzenie nowego systemu naboru na najważniejsze stanowiska. KO obiecuje, że decydować będą kompetencje, a nie znajomości rodzinne i partyjne. To obietnica bardzo ogólnikowa nie napawająca optymizmem. Trzecia Droga chce utworzyć apartyjny Komitet Nominacyjny, który będzie przeprowadzał jawną i profesjonalną rekrutację na najważniejsze funkcje. Miałby zostać utworzony Krajowy Rejestr Osób Publicznie Eksponowanych, w którym każdy obywatel mógłby sprawdzić rodzinne powiązania osób pełniących funkcje publiczne. Nowa Lewica proponuje powołanie Rady Kompetencyjnej, której skład ma ustalać rząd z partnerami społecznymi. Najbardziej odpowiada mi rozwiązanie proponowane przez Trzecią Drogę. Czy obietnice zostaną zrealizowane? Opozycja ma wygarbowane na plecach, co znaczy sprzeniewierzyć się wyborczym obietnicom. Ostatnio skutkowało to utratą władzy w państwie na długich osiem lat.

Pierwsze posiedzenie Sejmu i Senatu zwołuje prezydent w ciągu 30 dni od dnia wyborów. Trzy kroki konstytucyjne to: krok pierwszy – prezydent desygnuje premiera i powołuje rząd; krok drugi: Sejm wybiera premiera i rząd; krok trzeci: prezydent powołuje premiera i rząd. Do wotum zaufania potrzebna zwykła sejmowa większość. Najbardziej pesymistyczny odległy termin przejęcia władzy przez opozycję to koniec stycznia 2024 roku.

Wróć