Bezpośrednią przyczyną takiej dotkliwej sankcji było przypomnienie mojego tekstu sprzed 5 lat. Był drukowany w Passie (nr 46/887, 16 listopada 2017), znalazł się w III tomie wydania książkowego MKWD (2018). Wiersz „My chcemy Boga” był, przypomnę, protestem przeciwko obłudzie, faszyzacji, zdziczeniu obyczajów, wykorzystywaniu i nadużywaniu przez Narodowców w Marszu Niepodległości haseł religijnych i patriotycznych, przy jednoczesnym atakowaniu przeciwników, nietolerancji, wywoływaniu burd i zamieszek. Tymczasem Facebook uznał tę publikację za… (uwaga!) „naruszenie standardów społecznościowych i nawoływanie do nienawiści”.
No cóż! Teksty należy czytać ze zrozumieniem. Nie do każdego dociera właściwe przesłanie utworu, nie wszyscy są w stanie pojąć ironię i sarkazm. Rozumiem, że Facebook celowo zatrudnia mało rozgarniętych cenzorów. Powszechnie używane hejty, obrzydliwe zwroty, wulgaryzmy i obraźliwe komentarze zamieszczane przez elitę zwolenników obecnej władzy są cacy, Narodowcy mają szczególne względy, cieszą się poparciem i dofinansowaniem, ale polityczna satyra ze strony przeciwników i opozycji jest be i musi być zwalczana.
Mówiąc szczerze, taka reakcja bardzo mnie ucieszyła. Oznacza, że moje teksty trafiają w samo sedno. Pozdrawiam moich czytelników serdecznie.