Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Puszcza powraca

21-06-2017 20:03 | Autor: Mirosław Miroński
Chodzi o Puszczę Białowieską, która co jakiś czas powraca, jako temat bulwersujący opinię publiczną. No bo jak tu się nie denerwować, jeśli jedyną taką puszczę, ostatni pierwotny las w Europie wycinają. I to kto? Leśnicy i pracownicy leśni. Na czele tej aspołecznej grupy stoi sam minister środowiska Jan Szyszko. Z jakiegoś nieznanego nam powodu postanowił pozbyć się nieszczęsnego lasu, który ostatnio stał się oczkiem w głowie ekologów. Zapewne ministrem kieruje żądza pieniądza. Taki, w każdym razie, przekaz płynie z mediów życzliwych puszczy, a nieżyczliwych ministrowi. Choć ze względu na nazwisko, jego też powinni wspierać ekolodzy lub jacyś inni zieloni. Szyszki to przecież element przyrody, a tę właśnie upodobali sobie owi obrońcy.

Niestety, wokół ministra dzieje się dokładnie na odwrót. Walczący zajadle o naturę najróżniejszego autoramentu bojownicy zamiast go chronić, przypinają się łańcuchami do drzew uniemożliwiając pracę leśnikom i prześcigając się w formułowaniu najcięższych zarzutów pod adresem ministra. Nieprzychylne media nie żałują mu epitetów i barwnych przykładów rzekomego bestialstwa, którego minister Szyszko dopuszcza się wobec prastarego kompleksu leśnego. Zdaniem tych mediów, znika on z ekologicznej mapy Polski pod ciosami toporów i pił siepaczy ministra. Podobno wycinane są całe kwartały cennego lasu.

Żadne z zatroskanych tym faktem mediów nie informuje o tym, że owe kwartały lasu to w istocie kikuty martwych drzew zjedzonych przez szkodniki, m. in. korniki, w dodatku w czasach poprzedniego rządu. Jeśliby ich nie usunięto – zniknęłyby nie tylko one, ale doszłoby do rozprzestrzenienia się plagi szkodników. W krótkim czasie puszcza przestałaby istnieć. Powstaje więc pytanie – dlaczego media, które tak ochoczo informują o wycince, przemilczają skrzętnie fakt, że chodzi właśnie o ratowanie lasu?

Puszcza stoi tam, gdzie stała przez wieki, ale w dużej części jest martwa. Nie rusza się z miejsca, to przecież nie las Birnam, który podszedł (za sprawą przemyślnego triku) pod mury Dunzynanu w dramacie Williama Szekspira – „Makbet”. I wygląda na to, że Białowieska będzie zachowana dla następnych pokoleń. Oczywiście, jeśli jej ochronę pozostawimy fachowcom, a nie domorosłym znawcom leśnictwa, ekologom, mediom etc.

Wyobraźmy sobie, że udajemy się z chorym zębem do dentysty, a ten oznajmia nam, iż jest, niestety, za późno i trzeba się zęba pozbyć. Im szybciej zostanie wykonana ekstrakcja, tym lepiej. My jednak wiemy, co dla nas naprawdę jest dobre. Postanawiamy chory ząb chronić za wszelką cenę. Idziemy więc do domu i czekamy, co będzie dalej. Nietrudno się domyślić co będzie.Stracimy ząb bezpowrotnie, a przy tym narazimy nasze zdrowie. Ryzykujemy też utratę kolejnych, zdrowych zębów. Nawiasem mówiąc, po co w ogóle mamy chodzić do dentysty, skoro sami znamy się na wszystkim równie dobrze jak on. Przecież to my wiemy lepiej. Znamy się również na leśnictwie, na potrzebach lasu i wiemy jak chronić puszczę. A jeśli nie będziemy czegoś wiedzieć – na pewno wyjaśnią nam to media nieżyczliwe ministrowi, bo tam aż roi się od naukowców i specjalistów z zakresu ochrony lasów przed szkodnikami.

Dlaczego wielu ludzi ulega medialnej nagonce na obecnego ministra środowiska, nie zastanawiając się jakie ma kwalifikacje i doświadczenie zawodowe. Dlaczego nie wierzą doktorowi honoris causa Uniwersytetu w Lüneburgu, laureatowi nagrody im. Ettore Majorany, przyznawanej przez Papieską Akademię Nauk, a tak łatwo dają wiarę dyletantom? Co jest powodem działań podjętych przez ministra Szyszkę w Puszczy Białowieskiej, w której przez całe lata drzewa zaatakowane przez szkodniki obumierały jedno po drugim zamieniając się w próchniejące, suche badyle? Dlaczego minister środowiska w rządzie jest poddawany tak surowej ocenie?

Dlaczego wreszcie minister Szyszko - leśnik, nauczyciel akademicki, profesor nauk leśnych z wieloletnim doświadczeniem stał się celem zmasowanego ataku?

Odpowiedź wydaje się prosta. Z jednej strony jest on członkiem rządu Beaty Szydło, a ten poddawany jest nieustającej krytyce opozycji. To akurat łatwiej zrozumieć. W grę wchodzi wyraźna różnica interesów politycznych stojących naprzeciw siebie ugrupowań. Szkoda, że w tym ataku znika z pola widzenia sprawa samej puszczy. Stała się ona tylko pretekstem do sporu, nie zaś rzeczowego dialogu prowadzonego z podaniem konkretów i argumentów.

W przypadku ekologów, którzy przy okazji wrzawy wokół puszczy chcą ugrać swój własny interes, sprawa wydaje się jasna. Jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi najpewniej o pieniądze. Puszcza była zasiedlona przez setki, a nawet tysiące lat. Człowiek żył z nią w symbiozie. Dobrze rozumieją to mieszkańcy lokalnych miejscowości związanych z puszczą wieloletnią historią. To oni próbują przegonić pojawiających się tam zielonych aktywistów. Wiedzą, że puszcza dla swojego istnienia wymaga utrzymania nadal tej symbiozy. Korzyści wtedy są obopólne.

Powyższy tekst to nie tylko przydługi wywód na tematy odległe od zainteresowań przeciętnego mieszkańca Warszawy. Z podobnymi dylematami, jak te dotyczące Puszczy Białowieskiej, spotykamy w stolicy. Jeśli ma się ona rozwijać, nie da się uniknąć konfliktów i kwestii spornych. Przykładem jest dyskusja wokół budowy południowej obwodnicy Warszawy. Zawsze da się wypracować kompromis, warto jednak pamiętać, by był on wypracowany na podstawie argumentów, a nie doraźnych potrzeb jednej strony.

Wróć