Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Różne drogi do rabatu

24-08-2015 14:25 | Autor: Motowoj
W dzisiejszym felietonie zaproponuję typowo wakacyjny, lekki temat. Będzie to jednocześnie powrót do poruszanego niejednokrotnie na łamach MOTO-PASSY wątku zasadnej refleksji, jak powinna towarzyszyć zakupowi nowego samochodu. Mowa dziś będzie o rabatach, jak inni wolą upustach, od cen nowych samochodów. Nie z powodu wprowadzania nowego modelu, wersji, czy jak to się zwykło nazywać w branży - liftingu. Powodem nie będą też wyprzedaże roczników. Dziś o rabatach, jakie można uzyskać z powodu przynależności do tzw. grupy zawodowej...

Wakacje nie były jedyną przyczyną sięgnięcia po temat rabatów. Bezpośrednią inspiracją było dla mnie tym razem kompletne odmienienie polityki cenowej w Polsce przez firmę Citroen. Odkąd pamiętam, zasada w tej marce była taka: cena wysoka, rabat jeszcze większy. Filozofia „drogiego produktu” w cenniku pokazywała światu ile jesteśmy warci. Odwiedzając zaś salon, dowiadywaliśmy się, że na wybrany model niemal zawsze obowiązywały jakieś akcje handlowe, niekiedy zmieniające się nawet w trakcie miesiąca, okolicznościowe rabaty, czy „serie specjalne”. Na deser zawsze mogliśmy próbować dodatkowo ponegocjować sami, co nie rzadko dawało sumaryczną obniżkę od pierwotnej ceny rzędu dziesiątek tysięcy złotych przy najdroższych modelach. Takiej polityce cenowej hołdowała w naszym kraju firma Citroen i nie ona jedna. Mogę z duża dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że nie przemawiało to do polskich klientów, gdyż firmy podobnie myślące, już dawno opuściły pierwszą dziesiątkę rankingu sprzedaży aut osobowych klientom indywidualnym.

W Citroenie poszli po rozum do głowy, gdyż od czerwca ceny zostały przeliczone po nowemu, jak się wydaje urealnione względem wartości produktu i konkurencji. Przełomową w swojej historii ofertę marka promuje obecnie hasłem: „Bardzo polubicie nasze nowe ceny”. Nie próbowałem osobiście, ale ponoć własne negocjacje klientów są obecnie również znacząco ograniczone. Zmianie polityki cenowej towarzyszy również okrojenie gamy oferowanych modeli. Mówiąc szczerze, do mnie nie przemawia ani nowe hasło, ani nagły zwrot podejścia do polskich klientów. Moim zdaniem, to próba odwrócenia zdecydowanie negatywnego trendu w sprzedaży, jaki notują obie marki koncernu PSA w Polsce od wielu lat.

Przypomnę własną opinie na temat rabatów, którą ujawniam nie po raz pierwszy na łamach MOTO-PASSY. Wolałbym, aby przy zakupie takich dóbr, jak samochody, nie obowiązywały żadne upusty, a już z pewnością, nie znaczące. Nie rażą mnie „drobne ukłony” ze strony sprzedawcy, czy okolicznościowe drobiazgi przy odbiorze auta, ale wyniszczająca polityka rabatowa z jednej strony, z drugiej zaś obłęd klientów, chcących za wszelką ceną wybrać najkorzystniejszą ofertę, rzecz przecież tyczy niebagatelnych kwot, jest moim zdaniem ze wszech miar w dłuższej perspektywie negatywna dla obu stron transakcji. Nie będę wchodził dziś w ten temat głębiej, wspomnę jedynie o kompletnie destrukcyjnym wpływie dużych rabatów na wartości aut używanych. Dla mnie osobiście, zakupu samochodu to nie bazar w weekend, czy wspominany niejednokrotnie w innych felietonach, folklor związany z zakupami na targu podczas wakacyjnego wyjazdu do Egiptu. To dwie zupełnie inne bajki. Jak się okazuje nie dla wszystkich...

Raz jeszcze podzielę się swoimi sympatiami, które zawsze są bliżej firm prowadzących spójną, stabilną politykę cenową, jak najmniej podatną na wpływy rynku i konkurencji. To oczywiście wyzwanie o najwyższym stopniu trudności dla wszystkich działów firmy, poczynając od planowania produkcji, poprzez magazynowanie, działy handlowe, a kończąc, a może zaczynając od decydentów odpowiedzialnych za zarządzanie finansami firmy. Wygląda chyba jednak na to, że firmy, które są w stanie podjąć się takiego właśnie zarządzania, w dłuższej perspektywie wychodzą na tym korzystniej. Z premedytacją nie będę w tym miejscu wymieniał żadnej konkretnej marki, nie jest to, bowiem, materiał promocyjny, ale śledzący rankingi sprzedaży klient, jest w stanie na ich podstawie wyciągać wnioski. Okoliczności jest oczywiście znacznie więcej, nie samą polityką cenową żyje rynek, ale z pewnością jest to czynnik dominujący.

Zostawmy Citroena i dla odmiany przejdźmy do różnych zachęt, jakie proponują nam salony samochodowe. Sama filozofia udzielania rabatu, uzależniona od profesji klienta, zawsze była dla mnie kwestią dość kontrowersyjną i przypominała raczej relikt minionej epoki, ale takie właśnie „segregowanie klientów” ma, nie tylko w naszym kraju, liczną rzeszę zwolenników, którzy mają swoje argumenty. Jak zwykle chodzi o kasę i oczekiwane korzyści z przypodobania się takiej a nie innej grupie klientów – proste!

Przeglądając różne materiały na temat możliwych do osiągnięcia zniżek, w zależności od przynależności do tzw. grupy zawodowej, natrafiłem na kilka, jak mi się wydaje, inspirujących propozycji. Co powiecie Państwo na pomysł, jednej z marek dość dobrze radzących sobie na naszym rynku, aby wprowadzić preferencyjne warunki sprzedaży samochodów dla rolników oraz duchowieństwa, działającego na terenach wiejskich oraz nauczycieli pracujących na wsi!? Inni promują szkoły nauki jazdy czy taksówkarzy, klientów bardzo dobrze widocznych na ulicach miast. Bez większego problemu znajdziemy też marki puszczające oko do służb mundurowych, lekarzy, prawników, komorników, czy w końcu nawet do górników. Niektóre firmy mają ofertę rabatową także dla osób niepełnosprawnych. Nieco innym zagadnieniem jest polityka cenowa skierowane przez firmy do konkretnych osób, znanych importerowi z imienia i nazwiska, tzw. VIP-ów. Takie programy stanowią zwykle tajemnice handlową firm, a ich beneficjenci mogą okazać się przecież dobrymi ambasadorami marki w swoich społecznościach.

Chcąc czerpać pełną garścią z podobnych programów nie pozostaje nic innego, jak zostać np. księdzem!

Wróć