Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Świadomych obywateli jest więcej!

03-06-2020 21:58 | Autor: red.
Rozmowa z Szymonem Hołownią, bezpartyjnym kandydatem na prezydenta RP.

Jesteśmy na zupełnie nowym etapie w wyścigu o prezydencki fotel. Nowy termin wyborów, do peletonu dołączył nowy kandydat, dotychczasowe zasady gry już nie obowiązują. Jak Pan się odnajduje w tych zmianach?

Ostatnie wydarzenia tylko pogłębiły moje wrażenie, że od 15 lat żyjemy w kraju, w którym ktoś sparaliżował nam wyobraźnię. W kraju, w którym nie ma innego wyjścia, jak tylko uczestniczyć po jednej ze stron w świętej wojnie pomiędzy PiSem i Platformą. Skutecznie wmówiono nam, że zawsze musimy stać z jednymi, a przeciwko drugim i że nie ma innego wyboru. W dodatku zawodowi polityczni działacze przekonują nas, że jako obywatele Rzeczypospolitej jesteśmy za głupi, żeby zajmować się polityką, że polityka to zajęcie wyłącznie polityków, że oni wszystko załatwią za nas. Że my, obywatele, jesteśmy potrzebni tylko raz na cztery lata, żeby dać się kupić kolejnymi obietnicami i przekazać politykom bilet na ring, na którym będą się okładać przez kolejną kadencję.

Czy Pan również na jakimś etapie dał się wciągnąć w tę wojnę?

Ja sam również byłem przekonany, że nie mam wyjścia, że muszę być za jednymi, a przeciwko drugim, że muszę wybierać “mniejsze zło”. Tymczasem wybór między Platformą a PiSem to fałszywy wybór. Bo oni wszyscy już mieli władzę i pieniądze, ale czy rozwiązali nasze problemy? Czy rozwiązano w ich czasie problemy ochrony zdrowia, edukacji, braku mieszkań, czy sprawili, że w Polsce wreszcie zaczęła budować się wspólnota? Nie, bo nasi politycy to ludzie, którzy zwyczajnie nie potrafią zrobić roboty, do której ich zatrudniliśmy. A my mamy prawo właśnie tego od nich wymagać – wykonywania powierzonych im przez nas zadań, bo za to jako obywatele im płacimy. Dlatego wydarzenia ostatnich tygodni tylko na nowo utwierdziły mnie w przekonaniu, że potrzebujemy kogoś spoza tej wojny, spoza partyjnego systemu, potrzebujemy bezpartyjnego prezydenta. I już za kilka tygodni możemy go mieć.

Pan również rozpoczął nowy etap w swojej kampanii. Można spotkać Pana w różnych miejscach nie tylko w stolicy, ale i poza nią.

Teraz, kiedy część obostrzeń związanych z pandemią została zdjęta, mogę wreszcie robić to, co najbardziej kocham i co legło u podstaw mojej decyzji, by zmienić swoje życie i kandydować na prezydenta – jeździć po Polsce, spotykać się z Wami, słuchać Was, rozmawiać z Wami. Polska to tak nieprawdopodobnie złożone, fascynujące zjawisko. Tyle dzieje się poza sejmowymi korytarzami! Często zapominamy o tym, że polska polityka nie dzieje się tylko na warszawskich salonach i w studiach telewizyjnych. Pora, aby wreszcie zacząć słuchać problemów ludzi, problemów tej Polski, którą się czasami nazywa Polską powiatową, Polską małych miast oraz żeby opuścić centrum stolicy i zobaczyć, co się dzieje, o czym się rozmawia w innych jej częściach, bo tam toczy się życie. O tym powinna być kampania prezydencka – nie o prezydencie, ale o obywatelach. Ciągle powtarzam i będę powtarzał, że to Was, aktywnych obywateli, ten kraj potrzebuje najbardziej, że bez Was – 38 milionów Polaków i Polek – Polska po prostu się nie uda. Dlatego uruchomiliśmy spotkania w miastach powiatowych i gminnych, a także ogrodówki, na których z zachowaniem wszelkich środków bezpieczeństwa spotykamy się z ludźmi i rozmawiamy jak obywatel z obywatelem.

Mówi Pan, że już za kilka tygodni możemy mieć bezpartyjnego prezydenta. Co w ten sposób jako obywatele zyskamy? Czy przypadkiem nie prezydenta, który pozbawiony partyjnego zaplecza, utknie pomiędzy walczącymi stronami i nie będzie mógł wiele zdziałać?

Bezpartyjny prezydent to taki, który nie utknie, nie utonie w partyjnej walce, bo ma zupełnie inne myślenie o świecie. To ktoś, kto pomoże nam na nowo spiąć wspólnotę narodową, złożoną z różnych Polek i Polaków. To człowiek, który nie jest spętany żadnym partyjnym interesem. Moja pierwsza zasada to dość partyjniactwa. To zasada odczarowania tego mitu świętej wojny, o którym mówiłem na początku. Chcę być prezydentem, który będzie arbitrem, a nie napastnikiem jednej z drużyn. Chcę Polski, która nie będzie krajem tylko tych, którzy wygrali sejmowe głosowanie, ale również tych, którzy je przegrali, bo oni też mają prawo czuć się częścią naszej wspólnoty. Bezpartyjny prezydent ma być wolnym prezydentem i przed podjęciem decyzji nie będzie musiał dzwonić do żadnego swojego szefa, prezesa, zarządu, ale będzie decydował mając na względzie przede wszystkim dobro naszej wspólnoty, dobro wszystkich Polek i Polaków na pokolenia, a nie na kadencję. Takim prezydentem może być tylko ktoś, kto przychodzi spoza politycznego systemu. Dlatego moja druga zasada i zobowiązanie, które na siebie nakładam, to być prezydentem różnych Polaków. Prezydent różnych Polaków będzie miał świadomość, że ludzie mogą się ze sobą nie zgadzać w pewnych kwestiach, ale to nie oznacza, że należy kogokolwiek wykluczać z naszej wspólnoty. Przeciwnie, trzeba próbować go włączać. Prezydent różnych Polaków wie, że jedność to nie jednolitość, ale pojednana różnorodność.

Jakie są Pańskie priorytety na najbliższe tygodnie przed wyborami, które z pewnością będą pełne niespodziewanych wypadków?

Razem z naszymi wolontariuszami z Ekipy Szymona, których jest już ponad 12 tysięcy w całym kraju, doskonale zdajemy sobie sprawę, że przed nami najtrudniejsze tygodnie tej kampanii. Ale jesteśmy maksymalnie zmotywowani i jesteśmy na nie gotowi, bo mamy pełną świadomość, że trzeba jak najszybciej doprowadzić do realnej zmiany. Będziemy walczyć, aby ten chaos, te wydarzenia z maja 2020 roku, nie powtórzyły się nigdy więcej w historii Polski. To jest odpowiedzialność nas wszystkich, którzy bierzemy udział w tych wyborach. Myślę, że do prezesa, jego podwładnych i innych partyjnych działaczy już dotarło, że jesteśmy realną siłą, która może zatrząść w posadach ich partyjniackim królestwem. Bo oni już przekonali się o tym, o czym my wiemy od dawna, że nas – wolnych i świadomych obywateli – jest więcej.

Fot. Tomasz Kaczor

Wróć