Choć temat sztucznej inteligencji pojawił się w szerszym obiegu stosunkowo niedawno, to cała sprawa wcale nie jest nowa. Prace nad sztuczną inteligencją rozpoczęto w amerykańskich ośrodkach naukowych już w latach 50. XX wieku. To wtedy Alan Mathison Turing przeprowadził doświadczenie z maszyną udającą człowieka. Zostało to nazwane testem Turinga, wtedy też wprowadzono pojęcie inteligentnych maszyn. Ośrodki badawcze, takie jak Carnegie Mellon University czy Massachusetts Institute of Technology, które zapoczątkowały badania nad sztuczną inteligencją, z czasem przeniosły to zagadnienie na wyższy poziom.
Sztuczna inteligencja, w skrócie SI (ang. Artificial Intelligence, AI) jednych przeraża, drudzy zaś upatrują w niej wielką szansę dla ludzkości. Choć postęp w tej dziedzinie jest nie dla wszystkich zauważalny, SI czy też AI jest już faktem. Od tego, kto pierwszy wdroży ją do powszechnej praktyki, zależeć będzie dalszy rozwój i znaczenie poszczególnych krajów. W wielu ośrodkach decyzyjnych podejmowane są kroki, zmierzające ku temu, jak to nowe osiągnięcie myśli ludzkiej wykorzystać. Pionierzy w tej dziedzinie zdobędą przewagę nad resztą świata. Co do tego, że sztuczna inteligencja nami zawładnie, nie ma żadnych wątpliwości. Pozostaje tylko pytanie – kiedy to nastąpi.
Jak wszystkie wielkie wynalazki, tak i sztuczna inteligencja kiedyś spowszednieje i stanie się czymś zwyczajnym – jak maszyna parowa, samolot czy internet. Wątpliwości mogą jednak dotyczyć tego, w jakim stopniu odmieni nasze życie. Czy tak jak maszyna parowa spowoduje, że miliony, a nawet miliardy ludzi stracą pracę, jak miało to miejsce w czasie rewolucji przemysłowej kilkaset lat temu?
Wydawać się może, że takie zawody – jak lekarz, prawnik czy artysta mogą czuć się bezpiecznie. Że SI ich nie zastąpi. A jednak, w tych zawodach aż się prosi, żeby zastosować sztuczną inteligencję. Już dziś komputery i inteligentne maszyny, wyposażone w odpowiednie oprogramowania, z powodzeniem zastępują człowieka, np. w chirurgii przy skomplikowanych operacjach. Już dziś istnieją oprogramowania i aplikacje na smartfona, pozwalające zamieniać słowo w obraz. Czy to zostanie w przyszłości uznane za wartościową sztukę, to już inna kwestia. Podobnie rzecz się ma z muzyką. Tu również rysuje się ogromna przestrzeń do działania dla SI. Nie czuję się kompetentny, aby omawiać korzyści i ewentualne straty, jakie niesie ona ze sobą. Jestem bardzo ciekaw, w jakim stopniu wpłynie to na moje życie i na moje otoczenie. Patrząc zaś szerzej, chciałbym wiedzieć, czy będzie ona pisać za mnie felietony i inne artykuły, czy może namaluje obraz lub wykona grafikę, jeśli ją o to poproszę. Może być też tak, że wcale nie będę jej o to prosił, a wręcz przeciwnie. Poproszę ją, aby niczego takiego nie robiła, bo to pozbawi mnie zajęcia.
Patrząc na całą rzecz optymistycznie, myślę, że jakoś się dogadamy i zarówno ja, jak i sztuczna inteligencja będziemy ze sobą współpracować. Pytanie, na jakich zasadach? Czy będą tu obowiązywały jakieś reguły? Czy ktoś z nas zechce je naruszyć?
Z podobnym pytaniem zostawiam czytelników, dla których rozwój sztucznej inteligencji może oznaczać zmiany niczym wynalazek koła dla ludzi w czasach starożytnych.