Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Trzaskowski prezydentem Polski, co z Warszawą?

03-06-2020 22:01 | Autor: Piotr Celej
Rozpoczynająca się na nowo kampania prezydencka z nowym graczem Platformy Obywatelskiej Rafałem Trzaskowskim może sporo namieszać w warszawskim samorządzie.

Widmo komisarza wyborczego w Warszawie staje się coraz bardziej realne wraz z kolejnymi sondażami. Obecny prezydent stolicy Rafał Trzaskowski ma bowiem realne szanse na zamieszkanie w Pałacu Prezydenckim. Taka ewentualność rodziłaby za sobą szereg konsekwencji prawnych i politycznych.

90 dni komisarza?

Była prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz straszy na Twitterze wpisem: "Nie wolno oddać Warszawy komisarzowi z PiS. Opamiętajcie się". Miało to nawiązywać do kandydatury na urząd Prezydenta RP Rafała Trzaskowskiego, następcy Waltz w warszawskim ratuszu. Należy tutaj zaznaczyć, że nie ma prawnego wymogu, aby kandydujący na prezydenta samorządowiec rezygnował wcześniej z urzędu.

Inaczej ma się rzecz ze zwycięzcą wyborów. Urzędu Prezydenta RP nie można łączyć z żadnym innym urzędem ani funkcją publiczną, o czym stanowi art. 132 Konstytucji RP. Jest w nim mowa, że "Prezydent Rzeczypospolitej nie może piastować żadnego innego urzędu ani pełnić żadnej funkcji publicznej, z wyjątkiem tych, które są związane ze sprawowanym urzędem”.

W przypadku gdyby Trzaskowski wygrał wybory, prawo jest więc precyzyjne. Gdy Sąd Najwyższy uzna wybory za ważne, warszawski ratusz zostanie bez swojego szefa. W tym wypadku premier byłby zobowiązany zarządzić przedterminowe wybory na urząd prezydenta stolicy w ciągu 90 dni od wystąpienia tej przyczyny, czyli objęcia urzędu. Zakładając, że Sąd Najwyższy rozstrzygnie o ważności wyborów głowy państwa na początku lipca, daje nam to okołopaździernikowy termin wyborów bezpośrednich na prezydenta stolicy.

Do tego czasu Warszawą zarządzałby komisarz, wyznaczony przez premiera. Działo się już tak w 2006 roku, gdy premier Kazimierz Marcinkiewicz wyznaczył komisarza Michała Kochalskiego po zdobyciu prezydentury przez ówczesnego prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego, zaś następnie sam Marcinkiewicz został komisarzem. Stanowisko opróżnił po wyborach przegranych w rywalizacji z Gronkiewicz-Waltz.

Czystki lub kampania

Ewentualne wprowadzenie przez premiera komisarza spowodowałoby sporą rewolucję w stołecznym ratuszu. Od 15 lat jest bowiem zarządzany przez osoby związane z Platformą Obywatelską i wprowadzenie szefa z obozu PiS oznaczałoby rewolucję. Należy jednak podkreślić, że to rada miasta decyduje o najważniejszych sprawach jak budżet czy kształt polityki miasta. Prezydent jest bowiem władzą wykonawczą i jego zadania są reprezentatywne oraz związane ze sprawowanie nadzoru nad administracją miasta.

Ciężko więc oczekiwać, że ewentualny komisarz zrobi rewolucję w polityce miejskiej. Z pewnością jednak będzie mógł dokonać szeregu posunięć kadrowych, by wzmocnić wpływy ludzi związanych z Prawem i Sprawiedliwością. To czystek w urzędzie jego pracownicy boją się najbardziej. Administrowanie tak dużym urzędem jak stołeczny nie jest jednak rzeczą łatwą, a już na pewno nie taką, która pozwala na błyskawiczne ruchy kadrowe. Należałoby się ich spodziewać tylko na najwyższych stanowiskach w miejskiej administracji.

Drugą, ale z pewnością nie mniej ważną, ewentualnością będzie możliwość wejścia "na teren wroga politycznego". W przypadku ewentualnej wygranej Trzaskowskiego na pewno będą poszukiwane w warszawskim urzędzie materiały mogące go skompromitować. Podobnie może się zmienić wektor polityki informacyjną na bardziej przychylną władzom centralnym. Rewolucji jednak nie będzie nawet w przypadku ustanowienia komisarza, 90 dni to bowiem zdecydowanie zbyt mało.

Wróć