Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

W reprywatyzacyjnym meczu strzelanie karnych!

19-10-2016 20:46 | Autor: Maciej Petruczenko
Bogiem a prawdą jest tak, że prezes spółki z ograniczoną odpowiedzialnością „Polska” – Jarosław Kaczyński – zarządził ustami ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry nowe Powstanie Warszawskie. Ma ono położyć kres polowaniom wyjątkowo drapieżnych reprywatyzacyjnych Tygrysów.

W 1944 chłopcy śpiewali, że „na Tygrysy mamy visy”, a teraz wystarczy podobno zaledwie jeden VIS, a będzie to użyta przez ministra Ziobrę VIS MAIOR, czyli Siła Wyższa, która w zamierzeniu używających jej powstańców powinna w okamgnieniu przełamać wszelkie opory – nie tylko tych, którzy dopuścili się przestępstw przy reprywatyzacji w Warszawie, lecz również zadziwiająco oślepłej Temidy, przyklepującej zwyczajne kradzieże majątku publicznego i prywatnego po części.

Ową Siłą Wyższą – jakkolwiek nie Sądem Ostatecznym – będzie Komisja Weryfikacyjna, którą przy ministrze sprawiedliwości powoła wkrótce Sejm, a jej specyfika ma polegać na tym, że w składzie Komisji – obok autorytetów obywatelskich, wywodzących się z różnych opcji politycznych – pojawi się swoisty pierwiastek ludowy. Tym pierwiastkiem będą zaproszeni do współpracy z Komisją przedstawiciele przeciwstawiających się reprywatyzacyjnym oszustwom organizacji społecznych w rodzaju „Miasto jest Nasze”, a także stowarzyszeń lokatorów wyrzuconych bezprawnie na bruk (skończy się buta urzędników i prokuratorów oznajmujących zdesperowanym ludziom: pan nie jest stroną postępowania). O skuteczności działań Wysokich Komisarzy zadecyduje całkowita jawność działania, połączona z obowiązkowym  stawiennictwem osób wezwanych na przesłuchania. Komisja ma w trybie przyspieszonym odwoływać bezpodstawne decyzje administracyjne rozwiązanego już Biura Gospodarki (a raczej Gospodraki) Nieruchomościami i prezydentów Warszawy, podpisujących się pod bezprawiem.

Obecna prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz uznała świeżo ogłoszoną inicjatywę za teatr polityczny, który ma zastąpić uchwalenie ustawy reprywatyzacyjnej. Można się domyślać, że ta inicjatywa kojarzy się HGW z sejmową komisją śledczą, badającą „aferę Rywina”. To wtedy nasz sąsiad z Ursynowa. premier Leszek Miller wykrzyknął pod adresem Zbigniewa Ziobry: pan jest zerem! – nie zdając sobie sprawy, że właśnie uruchamia windowanie młodego posła klasycznym szlakiem „od zera do bohatera”.

Można się domyślać, że akurat w sprawie doprowadzonej w ogromnym stopniu do absurdu reprywatyzacji nieruchomości w stolicy Komisja ma być z jednej strony lekiem na przewlekłość działania wymiaru sprawiedliwości, z drugiej zaś – doprowadzić do skutecznego, natychmiastowego egzekwowania swoich orzeczeń, weryfikowanych ewentualnie tylko poprzez odwołania do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Niezależnie od Komisji normalnym tokiem mają nadal ścigać reprywatyzacyjne przestępstwa instancje policyjne, prokuratorskie i sądownicze, które jednak – jako niegodne całkowitego zaufania zdaniem rządzących – najwyraźniej odsunięto w tym wypadku na drugi plan. W komentarzach, jakie prezentują media bliskie panującej niepodzielnie partii Prawo i Sprawiedliwość, wskazuje się na zabetonowanie środowiska prawniczego, wywodzącego się z czasów PRL. Stąd próba rozkruszenia betonu.

Jeśli Komisja zostanie rzeczywiście powołana, zamknie najprawdopodobniej ważny okres w historii Warszawy, który rozpoczął się w październiku 1945, gdy trzęsąca naówczas Polską Krajowa Rada Narodowa pod przewodnictwem Bolesława Bieruta wydała Dekret o Własności i Użytkowaniu Gruntów na Obszarze Miasta Stołecznego Warszawy. Wszystkie grunty stały się automatycznie własnością gminy Warszawa. Faktem jest, że ów dekret umożliwił w miarę szybką odbudowę straszliwie zrujnowanego miasta (podobne akty wydano np. we Frankfurcie nad Menem i Rotterdamie). Wedle dzisiejszych wyliczeń, dalekosiężnym efektem dekretu było jednak zabranie prywatnym właścicielom blisko 40 tysięcy nieruchomości, za to tysiące warszawiaków uzyskało wkrótce dach nad głową. Dziś – trzeba trafu – w wyniku reprywatyzacji akurat 40 tysięcy lokatorów poszło na bruk. Można powiedzieć, że historia zatoczyła koło.

Łączący funkcje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniew Ziobro zapowiada, że bodaj głównym celem Komisji jest – tam gdzie to możliwe – błyskawiczne odzyskanie dla miasta nielegalnie zagarniętych nieruchomości względnie zobowiązanie złodziei, którzy je przechwycili, do zapłacenia miastu idących w miliony złotych odszkodowań. Jednocześnie proces reprywatyzacji ma być w niejasnych przypadkach wstrzymany.

Jak to się ułoży w praktyce, diabli wiedzą (w końcu: co nagle, to po diable), wiadomo jednak, że PiS chce poprzez powołanie Komisji uciec od jątrzącej opinię społeczną problematyki aborcyjnej, a jednocześnie dobić odwiecznego wroga, czyli Platformę Obywatelską, unaoczniając szerokiej opinii publicznej, do jakiego stopnia pod rządami wiceprzewodniczącej PO Hanny Gronkiewicz-Waltz rozkradziono Warszawę. „To będzie prawdziwe wywrócenie stolika bezprawia i złodziejstwa” – zapowiada Jacek Karnowski (portal „wpolityce.pl”), a Zbigniew Ziobro zauważa w TVP Info, że „strach zagląda w oczy ludziom, którzy milczeli w tej sprawie” .

Oczywiście, jest to niewyobrażalny skandal, że w majestacie prawa i przy faktycznym przyzwoleniu stołecznych urzędników oraz prokuratury i sądów – pod płaszczykiem legalnej reprywatyzacji wart ciężkie miliardy majątek komunalny zaczęli przechwytywać w dużej mierze bynajmniej nie dawni właściciele lub ich spadkobiercy, tylko najprzeróżniejsi cwaniacy, w tym grupa osób, która przynosi wstyd zawodowi prawnika. Jak wynika z licznych publikacji medialnych, kradzione mienie (Noakowskiego 16) przejął jako „spadkobierca” i zaraz sprzedał między innymi mąż Hanny Gronkiewicz Waltz, zwany pieszczotliwie przez dziennikarzy paserem.

W meczu reprywatyzacyjnym nastąpi zatem podyktowane z pewnym opóźnieniem strzelanie karnych. Zobaczymy, czy uda się wyegzekwować jedenastkę za każdy faul.

Wróć