Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Wielka Warszawska po raz pierwszy bez publiczności

07-10-2020 19:58 | Autor: Tadeusz Porębski
Prestiżowa, najwyżej dotowana i najbardziej warszawska gonitwa sezonu wyścigowego na Służewcu po raz pierwszy w historii zostanie rozegrana bez udziału publiczności. Taką decyzję powziął zarząd Totalizatora Sportowego, który jest organizatorem gonitw.

W dniu 6 października do dyrekcji Toru Służewiec i prezesa Polskiego Klubu Wyścigów Konnych wpłynęło pismo od ministra rolnictwa Jana Ardanowskiego, rekomendujące zamknięcie toru dla publiczności do końca sezonu wyścigowego. Dzień później na stronie internetowej Toru Służewiec ukazała się informacja, że „kierując się troską o dobro najwyższe, jakim jest ludzkie zdrowie, niezwłocznie przychylamy się do zalecenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi… dotyczącego zamknięcia torów wyścigów konnych dla publiczności”. Co prawda minister nie wydał zalecenia – jak zostało to ujęte w komunikacie – lecz tylko rekomendował takie rozwiązanie, ale wyszło na jedno. Było to prawdopodobnie ostatnie oficjalne pismo podpisane przez Ardanowskiego przed jego odejściem z rządu.

To bardzo sprytny ruch, typowy dla decyzyjnych polityków, zrzucający odpowiedzialność z siebie i cedujący ją na decydentów niższego szczebla. Czyli, mnie nic do tego, ja tylko rekomenduję. To wy decydujcie i ponoście pełną odpowiedzialność za powzięte decyzje. W tej sytuacji trudno się dziwić, że nikt o zdrowych zmysłach nie zaryzykuje rozwiązania innego niż ministerialne. Co prawda, dla dobra wyścigów można było rozważyć wprowadzenie ministerialnej opcji w następny poniedziałek, dzień po rozegraniu Wielkiej Warszawskiej, by warszawiacy mogli świętować swoją gonitwę, ale wywołana w mediach panika o kolejnej fali pandemii zrobiła swoje. Decydenci ze Służewca nie chcieli ryzykować i trudno im się dziwić. Bo niby w imię czego mieliby wystawić na ryzyko ciepłe posady i narazić się na poważne kłopoty? Dla kilku gonitw?

Tym bardziej szkoda stołecznej publiczności tegorocznej Wielkiej Warszawskiej, ponieważ zapowiada się historyczne wydarzenie. Do wyścigu zapisany został brytyjskiej hodowli sześcioletni ogier Nagano Gold. Tej klasy folblut nie był jeszcze widziany na służewieckim torze. Trenowany w Czechach ogier ścigał się z sukcesem m.in. na prestiżowym brytyjskim torze w Ascot (krótko drugi w gonitwie klasy G2 Hardwicke Stakes), brał udział w niemieckim Preis von Europa oraz w najwyżej dotowanej w Europie gonitwie Łuk Triumfalny na podparyskim torze Longchamp.

W tym sezonie podopieczny czeskiego trenera Václava Luki prezentuje kapitalną formę. Pod koniec czerwca przegrał we Francji tylko o szyję wyścig najwyższej kategorii G1 Grand Prix de Saint-Cloud, a 13 września na Longchamp nieznacznie uległ w gonitwie Prix Foy (G2) ubiegłorocznemu derbiście z Epsom ogierowi Anthony'emu Van Dyck'owi oraz znakomitemu Stradivariusowi. Wizyta w Warszawie takiego wyścigowego tuza jak Nagano Gold zdarza się raz na wiele lat.

Niestety, jego niedzielną rywalizacją z gwiazdami polskiego turfu będziemy mogli ekscytować się wyłącznie online (torsluzewiec.pl).

Spośród nich najwyżej notowane są tegoroczny derbista Night Thunder, zwycięzca dystansowego St. Leger ogier Night Tornado oraz ubiegłoroczna derbistka Nemezis. Znacznie niżej należy ocenić szanse Plontiera, Petita, Hipop de Loire oraz Delosa. Na spłatanie figla faworytom stać bardzo utalentowanego ogiera Liaqura, u którego z każdym startem widoczny jest progres.

Foto: Pavla Pechmanova

Wróć