Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Włosy zaczynają jeżyć się na głowie...

25-10-2023 21:16 | Autor: Tadeusz Porębski
Daleko mi do uruchamiania spiskowej teorii dziejów, ale mam coraz mocniejsze przekonanie, że świat zmierza, a właściwie już galopuje do samozagłady. Ostatnia tragedia w Poznaniu, gdzie nożownik z nieznanych powodów zaatakował grupkę przedszkolaków i zadźgał kilkuletniego chłopca, tylko umacnia to przekonanie. Już nie ma tygodnia, by media nie doniosły o atakach nożowników na niewinnych ludzi, rodziców, policjantów, ratowników medycznych, urzędników i bliskie osoby. W zastraszającym tempie wzrasta liczba osób zaburzonych, co uwidoczniają kolejne raporty Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), European College of Neuropsychopharmacology (ECNP) i European Brain Council (EBC). Na depresję choruje ponad 450 mln ludzi, ale WHO szacuje, że epidemia dopiero nadchodzi i już niedługo będzie to najczęściej diagnozowana choroba na świecie.

Mówimy wyłącznie o depresji, ale to tylko jedno z wielu zaburzeń dotykających dziś świat i Polaków. Instytut Psychiatrii i Neurologii alarmuje: w 2021 r. na różnego rodzaju problemy i zaburzenia psychiczne cierpiało aż 8 milionów obywateli naszego kraju. To jedna czwarta całej populacji. Jednak statystyki nie uwzględniają dzieci i młodzieży. Gdyby je uwzględnić, liczba osób zaburzonych wzrosłaby do 12 milionów. Przerażające. Od 1990 do 2019 roku wskaźnik rozpowszechnienia zaburzeń psychicznych, które zostały zarejestrowane, wzrósł o 119 proc. w opiece ambulatoryjnej i o 50 proc. w opiece stacjonarnej. W połowie XIX wieku pewien angielski matematyk (nazwisko nieznane) obliczył, że w 2139 r. świat będzie się składał z samych wariatów. I tak w 1859 r. jeden zaburzony miał przypadać na 535 osobników zdrowych, w roku 1897 jeden na 312, w 1907 jeden na 150, a siedemdziesiąt lat później jeden na 100 psychicznie zrównoważonych. Stosując taki algorytm można dojść do wniosku, że w 2139 r. faktycznie zabraknie na naszym globie osób zdrowych psychicznie.

Stan zdrowia psychicznego współczesnych ludzi budzi coraz więcej niepokoju. Wskaźniki dotyczące różnego rodzaju zaburzeń psychicznych nasilają się i dotyczy to różnych kultur i narodów, co z jednej strony odzwierciedla stan permanentnych napięć, konfliktów i pogarszających się warunków życia w kontekście określonych tendencji społeczno-demograficznych, z drugiej strony globalny charakter problemów kształtujących jakość naszego życia. European College of Neuropsychopharmacology (ECNP) i European Brain Council (EBC) opublikowały raport pt. „Zakres i częstotliwość występowania chorób i zaburzeń psychicznych w Europie”. Jest on wynikiem trzyletniego wielowymiarowego projektu, który miał na celu pokazanie skali zaburzeń psychicznych na Starym Kontynencie. Badaniem objęto wszystkie państwa Unii Europejskiej oraz Szwajcarię, Islandię i Norwegię o łącznej populacji 514 milionów ludzi. Analiza dotyczyła zaburzeń psychicznych, w tym: depresji, zaburzeń dwubiegunowych, zaburzeń lękowych, bezsenności, uzależnień oraz schizofrenii. W 2012 r. zakończono trzyletni projekt badawczy na temat stanu zdrowia psychicznego Polaków. Było to pierwsze szerokie badanie zaburzeń psychicznych oparte na metodologii Światowej Organizacji Zdrowia. Badanie zostało przeprowadzone na próbie 10 tys. respondentów w wieku 18-64 lat. W badanej próbie u 23,4 proc. osób rozpoznano przynajmniej jedno zaburzenie psychiczne z 18 zaburzeń zdefiniowanych według Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób ICD-10 oraz Klasyfikacji Zaburzeń Psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego DSM-IV.

Już wtedy powiało grozą. Okazało się bowiem, że co czwarta przebadana osoba doświadczała więcej niż jednego zaburzenia, a co dwudziesta piąta – trzech i więcej, a było to ponad 10 lat temu. Grupę tych ostatnich pacjentów, mających doświadczenia z kilkoma zaburzeniami, oszacowano na blisko ćwierć miliona osób. U około 10 proc. badanej populacji stwierdzono zaburzenia nerwicowe, wśród których do najczęstszych należały mniej groźne dla otoczenia fobie specyficzne (4,3 proc.) i o wiele groźniejsze fobie społeczne (1,8 proc.). Fobia specyficzna to strach przed konkretnym obiektem lub sytuacją. Natomiast fobie społeczne charakteryzują się zaburzeniami lękowymi i przesadnym, uporczywym strachem przed uważną obserwacją ze strony innych ludzi. U osób dorosłych lęk przed sytuacjami społecznymi prowadzi do stopniowego unikania kontaktów społecznych, izolowania się i wycofywania z życia społecznego. To może powodować rosnącą frustrację i gniew, który w pewnym momencie musi znaleźć ujście. Jakby potwierdzeniem publikowanych statystyk jest wzrastająca z roku na rok liczba ataków nożowników czy koszmarnych zabójstw rodzinnych, zwanych rozszerzonymi samobójstwami. Ofiarami nożowników padają przeważnie przypadkowi niewinni ludzie, ale nie zawsze. W ciągu zaledwie kilku dni w Poznaniu od ciosu nożem 71-latka zginął pięcioletni Maurycy, w Gdyni ojciec zadźgał sześciolatka, w Suwałkach mąż zastrzelił żonę, a w Zubrzycy Dolnej nożownik zaatakował policjantów, raniąc jednego z nich. Został zastrzelony przez innego policjanta. Jak na spokojną dotychczas Polskę wystarczy, by zacząć się bać.

Amerykańskie organy ścigania oraz amerykański wymiar sprawiedliwości są najskuteczniejsze na świecie. To tam ukuto kilka tez, które na stałe weszły do słownika światowej kryminalistyki. „Są trzy przyczyny popełniania zbrodni: chciwość, zazdrość i gniew”. Żądza całkowitej kontroli nad ofiarą cechuje seryjnych zabójców, których ojczyzną są właśnie Stany Zjednoczone. Wydział Nauk Behawioralnych Narodowej Akademii FBI w Quantico szacuje, że w chwili powstawania tego felietonu aż 33 seryjnych zabójców poszukuje ofiar. To ludzie ewidentnie zaburzeni, całkowicie pozbawieni empatii, dla których ludzkie życie nie przedstawia żadnej wartości. Niestety, rozpoznanie potencjalnego zabójcy, zanim popełni zbrodnię, jest niemożliwe. Kluczową jednostką Wydziału Nauk Behawioralnych FBI jest VICAP (Violent Criminal Apprehension Program), czyli Program Ścigania Brutalnych Przestępców. We współpracy z Narodowym Centrum Analizy Zwalczania Zbrodni opracowano symulację 100 najbardziej brutalnych zabójców. Co się okazało? Gdyby wspólnie zasiedli na ławie oskarżonych, byłoby wśród nich 75 Amerykanów, 5 Brytyjczyków, 4 Niemców, 3 Francuzów i 5 Europejczyków innych narodowości, zaś 8 pochodziłoby z pozostałych rejonów świata. Aż dziewięćdziesięciu pięciu z tej setki to mężczyźni. Pozostaje pytanie: czemu z roku na rok przybywa osób kompletnie nieliczących się z ludzkim życiem? Tego w symulacji nie określono. Jednak między wierszami można znaleźć wskazówkę. Tylko 8 ze 100 pochodziłoby spoza USA i Europy.

Czyżby w społeczeństwach biedniejszych, ale mocniej zintegrowanych i w krajach mniej rozwiniętych przemysłowo oraz technologicznie, agresja i zaburzenia występowały w aż tak małym stopniu? Jest tu odniesienie do czasów PRL. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, kiedy w USA nastąpił wysyp seryjnych zabójców, a zbrodnie popełniane przez Teda Bundy'ego, Williama Bonina, Jeffreya Dahmera, Eda Kempera i wielu innych zwyrodnialców wywołały panikę w amerykańskim społeczeństwie, w PRL panował względny spokój. W okresie trzech dekad zakłócili go jedynie Zdzisław Marchwicki – „Wampir z Zagłębia”, Joachim Knychała – „Wampir z Bytomia” i Paweł Tuchlin – „Skorpion”. Zabójstwa z użyciem noża notowano przeważnie w pijackich melinach; ataki na przechodniów z użyciem broni białej i palnej czy przestępstwa popełniane na dzieciach występowały sporadycznie. Po transformacji ustrojowej w państwie i wraz z upływem lat poziom agresji w społeczeństwie rośnie, a obywatel nie czuje się już bezpiecznie. Zachowania agresywne spotyka się dzisiaj wszędzie – w rodzinie, na ulicy, w szkole, a nawet w parlamencie. One są wszechobecne i ciągle eskalują. Czym jest sama agresja? Ogólna definicja mówi, że agresywne są takie zachowania, których ostatecznym celem jest umyślne skrzywdzenie innego człowieka. Co jednak stanowi przyczynę agresji? Okazuje się, że koncepcji na ten temat jest bardzo dużo.

Przyszły Sejm musi potraktować zdrowie psychiczne Polaków priorytetowo i hojnie sypnąć groszem na radykalne wzmocnienie dyscypliny medycznej, jaką jest psychiatria. Bo skoro pilnowany przez dwie opiekunki pięciolatek z Poznania zostaje zamordowany w biały dzień w centrum dużego miasta, a inny – zadźgany w mieszkaniu przez ojca, to kto z nas, dorosłych, może czuć się bezpieczny?

Wróć