Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Żaden zabójca nie może dzisiaj liczyć na bezkarność

20-09-2023 21:12 | Autor: Tadeusz Porębski
DNA to cząsteczka zawierająca niepowtarzalną, właściwą dla każdego człowieka – przekazywaną dziedzicznie – informację genetyczną. Oparta na analizie DNA genealogia genetyczna, badająca więzi rodzinne oraz pokrewieństwo, pozwala zawęzić do minimum pulę poszukiwanych osób. To prawdziwy bat na przestępców.

Swoje DNA „gubimy” przy każdym ruchu. Każdy człowiek posiada we wszystkich komórkach ciała unikalną informację genetyczną, która nas definiuje. Naskórek człowieka ciągle się złuszcza, a do zidentyfikowania osoby wystarczy nawet minimalna ilość materiału biologicznego – miligram śliny, cebulka włosa, niedostrzegalna gołym okiem kropelka krwi, niedopałek papierosa czy wypluta guma do żucia. W ludzkich genach zapisane są także pewne cechy wyglądu zewnętrznego, zatem badając DNA z miejsca zbrodni można określić kolor oczu, włosów, wzrost, wiek sprawcy, a nawet jego pochodzenie etniczne i biogeograficzne. W dzisiejszej kryminalistyce dowód w postaci analizy DNA uznawany jest przez sądy na całym świecie jako dowód niepodważalny. Jednak analiza DNA pomocna jest nie tylko w ujawnianiu sprawców zabójstw. Technika to umożliwia również identyfikowanie bezimiennych ofiar, a także prozaiczne ustalanie ojcostwa. Przełomu dokonał angielski genetyk prof. Alec Jeffreys, który na początku lat osiemdziesiątych opracował na Uniwersytecie Leicester technikę RFLP (Restriction Fragments Length Polymorphism), opartą na próbkach wariacji kodu genetycznego, nazwaną później „genetycznym odciskiem palca”. Technika ta pozwoliła na opracowanie charakterystycznego „kodu kreskowego” unikalnego dla każdego człowieka.

Dzięki „odciskowi palca DNA” zidentyfikowano Colina Pitchforka, gwałciciela i mordercę dwóch młodych dziewcząt z Narborough w Leicestershire w latach 1983 i 1986 roku. To pierwszy w historii światowej kryminalistyki przestępca zidentyfikowany dzięki analizie DNA. Znaleziono go po przebadaniu 5 tys. próbek materiału biologicznego pobranych od wytypowanych przez policję mężczyzn w wieku od 16 do 34 lat zamieszkałych w Narborough i okolicach. Pitchfork dostał w 1988 r. dożywocie, obecnie ubiega się o warunkowe zwolnienie, ale jest blokowany przez wpływowego lorda Alexa Chalka piastującego prestiżowe stanowisko High Chancellor of Great Britain (Wielki Kanclerz).

Badaniami prof. Jeffreysa natychmiast zainteresowali się Amerykanie, którzy w okresie zaledwie dwóch dekad stworzyli na potrzeby FBI unikatową bazę CODIS (Combined DNA Index System), gdzie gromadzone są dane genetyczne z terenu całego kraju. To w USA zostały także opracowane i systematycznie ulepszane podstawy genealogii genetycznej. Do życia powołano korporację „Othram Inc.” specjalizującą się w kryminalistycznej genealogii genetycznej mającej na celu rozwiązywania starych nierozwiązanych morderstw (cold case). Amerykańskie organy ścigania korzystają także z usług wielu innych ultra nowoczesnych ośrodków badawczych, m.in. Parabon NanoLabs. Inc., który świadczy usługi fenotypowania DNA dla policji oraz agencji federalnych. Postęp w ulepszaniu technik analizy DNA jest niewyobrażalnie szybki. W sierpniu 2021 r. przeszło do historii kryminalistyki morderstwo 14-letniej Stephanie Isaacson. Dziewczynka wyszła 1 czerwca 1989 r. do szkoły, jednak nigdy do niej nie dotarła. Została uprowadzona, brutalnie zgwałcona i uduszona. Sprawca został wykryty po 32 latach po wykonaniu w laboratorium Parabon NanoLabs. Inc. analizy najmniejszej dotychczas użytej próbki DNA. Sekwencjonowaniu genomowemu poddano jedynie 0,12 nanogramów DNA sprawcy (około 15 komórek!). Porównanie z genetycznymi bazami danych pozwoliło na zidentyfikowanie zabójcy, którym okazał się kuzyn ofiary Darren R. Marchand. Niestety, zagadkę rozwiązano w momencie, gdy Marchand już nie żył, w 1995 r. popełnił samobójstwo. W grudniu 1979 r. nieznany sprawca wielokrotnie dźgnął nożem 18-letnią Michelle Martinko zabijając ją na miejscu. W 2018 r. policja w Cedar Rapids (Iowa) w ramach badania „cold cases” zleciła po raz kolejny analizę materiału DNA zebranego na miejscu zbrodni. Profil wpierw znalazł trafienie w DNA niejakiej Brandy Jennings, dalekiej kuzynki 64-letniego wówczas Jeremy’ego L. Burnsa. Następnie naukowcy z laboratorium zawęzili drzewo genealogiczne pradziadków do pierwszego kuzyna, a potem do Burnsa i jego dwóch braci. W toku śledztwa bracia zostali wyeliminowani z listy podejrzanych.

Należało teraz zdobyć próbkę DNA Burnsa, co okazało się zadaniem bardzo trudnym. Podejrzany starał się bowiem nie zostawiać po sobie żadnych śladów. Policjanci obserwowali go przez 24 godziny na dobę, aż wreszcie Burns popełnił błąd. Wybrał się na obiad do pizzerii, jego obsługą natychmiast zajął się przebrany za kelnera funkcjonariusz z biura szeryfa okręgowego. Zabezpieczył resztki pizzy, które poddano badaniu. Wykazało ono, że jedynym posiadaczem opracowanego profilu DNA jest Jeremy Burns. Po 40. latach od popełnienia zbrodni sprawca stanął wreszcie przed sądem. W sierpniu 2020 r. został skazany na dożywocie bez możliwości ubiegania się o warunkowe zwolnienie. Umrze w więzieniu. W taki sam sposób policjanci z „cold cases” namierzyli w 2018 r. słynnego zabójcę z Kalifornii („Golden State Killer”), który w latach 1975-1986 zamordował 13 kobiet, 51 zgwałcił i aż 120 razy włamywał się do domów terroryzując lokatorów i rabując ich dobytek. Okazał się nim 77-letni dzisiaj Joseph DeAngelo, były policjant z biura szeryfa w Santa Barbara. Zdeprawowany morderca spędza ostatnie lata życia w Corcoran, więzieniu stanowym o maksymalnym rygorze, nazywanym przez osadzonych jatką. Metody badania kodu DNA są ciągle ulepszane i aktualizowane, by kryminalistyka mogła nadążać za dynamiką popełnianych zbrodni. Analiza DNA jest dzisiaj niewątpliwą „królową” wśród dziedzin wykorzystywanych w naukach kryminalistycznych. Nie można jej bowiem ani sfałszować, ani się jej wyprzeć.

W Polsce metodę analizy DNA po raz pierwszy zastosowano w kryminalistyce w 1989 r., od połowy lat 90. XX wieku badania genetyczno – sądowe wykonywane są rutynowo. Rozwiązywaniem „zimnych” spraw zajmuje się specjalny policyjny Zespół do Spraw Przestępstw Niewykrytych, nazywany przez media Archiwum X. Jego praca polega na re-analizie zgromadzonego przed laty materiału dowodowego z wykorzystaniem najnowszych zdobyczy nauki. Policjancie z tego wydziału mają na koncie wiele rozwiązanych po latach śledztw. Działania wydziału Archiwum X można na bieżąco śledzić na stronie internetowej polskiej policji. Podczas oględzin miejsca przestępstwa materiał biologiczny jest pobierany i zabezpieczany przez techników kryminalistyki. Im bardziej rzetelnie zbadane jest miejsce zdarzenia, tym większa szansa na zidentyfikowanie sprawcy. Dlatego rzetelność, dokładność, staranność zabezpieczenia i przechowywania śladów biologicznych mają kluczowe znaczenie dla śledztwa. W sprzyjających warunkach DNA ulega degradacji bardzo wolno, dzięki czemu można uzyskać z nich wysokiej jakości profil genetyczny nawet po upływie kilkudziesięciu lat. Przy użyciu środków chemicznych można starać się wyczyścić ślady przestępstwa, na przykład ślady krwi, ale nie na wiele to się zda. Przy pomocy lampy UV i rozpylenia Luminolu, organicznego związku chemicznego, wytarte ślady krwi zaczynają „świecić” nawet po wielu latach.

Odkrycie DNA i następnie sposobów jego wydzielania oraz porównywania, stanowiło ogromny przełom w kryminalistyce. Jednak samo posiadanie próbki DNA w żaden sposób nie ułatwia śledztwa. Porównywanie próbek nie jest wcale takie proste, bowiem aż 99,9 proc. ludzkiego DNA jest takie same u każdego z nas, zatem w analizie przydatny jest jedynie pozostały procent. Stosuje się do tego metodę reakcji łańcuchowej polimerazy (PCR), która polega na wielokrotnym podgrzewaniu i oziębianiu próbki. Kiedy otrzymamy wreszcie materiał do porównania należy porównać go z próbką osoby podejrzanej. A jeśli policja nie wytypowała głównego podejrzanego? Wtedy z pomocą przychodzi genealogia genetyczna i komputerowe bazy danych, które pozwalają skutecznie zawężać pulę poszukiwanych osób, a w najlepszym przypadku wskazywać bezpośrednio na mordercę, jak w przypadku Jeffreya Burnsa i wielu podobnych mu zabójców aresztowanych dzięki tej metodzie. Wraz z poszerzaniem się baz materiałów genetycznych, a także metod ich porównywania, wyniki pokrewieństwa udaje się zawężać nawet do konkretnych rodzin. W przypadku niektórych laboratoriów, jak na przykład we wspomnianej wyżej „Othram Inc.” w USA, porównuje się aż 100 genetycznych markerów. Pozwala to znaleźć cechy wspólne nawet z bardzo dalekimi krewnymi, a tym samym zwiększyć prawdopodobieństwo, że w bazie danych znajdzie się szersza sieć genetycznych powiązań.

Badania DNA nie tylko są niebywale skutecznym narzędziem pozwalającym identyfikować nawet po wielu latach brutalnych przestępców. Pozwoliły również uwolnić od winy i kary ludzi niesłusznie skazanych, odsiadujących w więzieniach wieloletnie wyroki. Po raz pierwszy w historii kanadyjskiego sądownictwa tak spektakularna sprawa miała miejsce w 1995 r. Ponad 20 lat wcześniej 10-letnia Christine Jessop została uprowadzona w Toronto, zgwałcona i zamordowana. Policja szybko wpadła na trop sprawcy. Guy Paul Morin, sąsiad rodziny Jessop, został aresztowany i skazany na dożywocie, ale odwołał się od wyroku. Został on jednak utrzymany w mocy przez Sąd Najwyższy. W 1995 r. porównano próbki materiału genetycznego Morina z tymi, które znaleziono przy ciele Christine Jessop. Nie było zgodności. Guy Paul Morin został uniewinniony i otrzymał od rządu Ontario 1,25 mln dolarów zadośćuczynienia. Kanadyjscy śledczy postanowili rzutem na taśmę skorzystać w tej sprawie z genetyki genealogicznej. W październiku 2020 r. z laboratorium „Ortham Inc.” nadeszły wyniki analizy porównawczej z ich bazą danych. Zabójcą okazał się niejaki Calvin Hoover, który niestety zmarł kilka lat wcześniej.

Powyższe przykłady dają dowód na to, jak rozwój technologii i tworzenie złożonych baz danych wpływa na wykrywalność przestępców. Dzięki genealogii genetycznej liczba seryjnych zabójców na całym świecie systematycznie spada. Coraz częściej bowiem śledczy są w stanie dotrzeć do nich już po pierwszych morderstwach. Jak było wcześniej? Wszystko zaczęło się 1900 r., gdy austriacki lekarz Karl Landsteiner odkrył grupy krwi. Pierwsze laboratorium wykonujące badania na potrzeby procesu sądowego powstało cztery lata później w Szwajcarii. W 1911 r. polski uczony Ludwik Hirszfeld wykazał, że grupy krwi w układzie AB0 dziedziczą się według reguł Mendla. W latach pięćdziesiątych wykryto układy grupowe HLA oraz pierwsze układy białek osocza, a w latach sześćdziesiątych pierwsze układy grupowe enzymów. W miarę rozwoju i poznawania grup krwi oraz układów enzymatycznych zaczęto je wykorzystywać w badaniach na potrzeby organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Strukturę podwójnej helisy odkryli w 1953 r. angielski biochemik Francis Crick z uniwersytetu Cambridge i amerykański genetyk James Watson. Naukowcy opublikowali wtedy cztery prace poświęcone DNA. W 1962 r. Watson, Crick oraz Maurice Wilkins otrzymali nagrodę Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny. Watson liczył wtedy zaledwie 25 lat. Należy jednak mocno zaznaczyć, że w historii odkrycia DNA wielką rolę odegrał również amerykański biolog Linus Pauling (1901-1994), który jako pierwszy zastosował rentgenograficzną metodę do badania budowy białek. Jego prace stanowiły punkt wyjścia dla badań Watsona i Cricka nad DNA.

Na wykorzystanie DNA w kryminalistyce trzeba było poczekać ponad 30 lat i dopiero zespół pod kierunkiem prof. Aleca Jeffreysa odkrył polimorficzne sekwencje mini satelitarne i wprowadził technikę ,,DNA Fingerprinting”, dzięki której aresztowano i skazano mordercę Colina Pitchforka. Od tego czasu żaden zabójca, nawet po upływie kilkudziesięciu lat, nie może być pewien, że policja nie zapuka do jego drzwi.

Wróć