Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Zamieszanie wokół boiska „Królówki” wciąż trwa

07-12-2016 22:06 | Autor: Tadeusz Porębski
Mokotowskie X Liceum im. Królowej Jadwigi to jedna z najstarszych szkół ponadpodstawowych w Warszawie. Niestety, nawet tak zasłużona szkoła nie była w stanie oprzeć się dzikiej reprywatyzacji, polegającej m. in. na przekazywaniu spadkobiercom byłych właścicieli, bądź kupcom roszczeń placówek oświatowych kształcących naszą młodzież.

Początki szkoły datują się od 3 września 1874 r., kiedy przy ulicy Marszałkowskiej 153 nastąpiło urzędowe otwarcie prywatnej pensji żeńskiej pani Jadwigi Sikorskiej. W latach 1874-1918 uczyło się w niej około 3000 uczennic. Jedną z nich była Maria Skłodowska, późniejsza dwukrotna polska noblistka, po mężu Curie. Aktem z 7 sierpnia 1918 r. Jadwiga Sikorska przekazała szkołę na własność Skarbowi Państwa. Od tego dnia dzisiejsza "Królówka" nosiła nazwę Państwowe Gimnazjum Żeńskie im. Królowej Jadwigi. W 1924 r. gimnazjum zostało  przeniesione do nowego gmachu przy placu Trzech Krzyży, gdzie znajdowały się m. in. pracownie przedmiotowe wzorowane na uniwersyteckich. Po reformie w 1934 r. szkole nadano nazwę X Gimnazjum i Liceum im. Królowej Jadwigi. W okresie międzywojennym świadectwa maturalne uzyskało tam 848 dziewcząt.

Druga wojna światowa nie przerwała działalności dydaktycznej szkoły. Dziewczęta pobierały naukę na tajnych kompletach organizowanych od 1 grudnia 1939 r.. Wydano 250 matur wojennych. W 1944 budynek został doszczętnie zniszczony. W 1947 r. odbyła się pierwsza po wojnie matura, w wyniku której świadectwa dojrzałości otrzymało 12 osób. Cztery lata później szkoła przeniosła się do nowego budynku przy ul. Woronicza 8, a w 1965 r. stała się placówką koedukacyjną. W swojej prawie 150–letniej historii "Królówka" miała tylko 10 dyrektorów. Od 2012 r. liceum kieruje pani Ewa Burzyk. Mury tego niezwykle zasłużonego dla Warszawy liceum opuściło wielu znamienitych absolwentów, których nazwiska gościły na pierwszych stronach gazet. Poza Marią Skłodowską – Curie nauki pobierali tam m. in. Danuta Hübner – komisarz UE, Ewa Łętowska – jedna z najwybitniejszych polskich prawniczek, aktorka Marta Lipińska, piosenkarka Halina Kunicka, czy solistka Teatru Wielkiego Hanna Lisowska.  

Spokojny byt dyrekcji i uczniów "Królówki" został zakłócony w ostatnich latach, kiedy miasto w ramach reprywatyzacji zwróciło prywatnym osobom trzy działki o łącznej powierzchni 2,6 tys. mkw. w północnej części terenu zajmowanego przez liceum, co okroiło szkolne boisko aż o 40 proc. Żadna szanująca się placówka szkolna nie może dzisiaj działać bez boiska sportowego. Urzędnicy przystąpili więc do negocjacji z prywatnymi właścicielami. W lipcu prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz podpisała zarządzenie o odkupieniu działki liczącej 638 mkw. Była to kwestia kluczowa, bowiem działka ta usytuowana była niemal na środku boiska. Miasto miało za nią zapłacić 1,6 mln złotych. Drugą działkę wymieniono na część podwórka szkolnego, dzięki czemu udało się uratować teren o wymiarach 70 na 50 m, który stanowi około dwóch trzech dawnego boiska. Od biedy można urządzić tam mini-boisko do siatkówki czy piłki ręcznej, ale na to potrzeba pieniędzy, którymi dzielnica Mokotów rzekomo nie dysponuje. Dzisiaj szkolne boisko to wyłysiały niezagospodarowany trawnik.

Mieszkańcy Wierzbna z kilkunastu projektów z tzw. Budżetu Partycypacyjnego zagłosowali na projekt "Wielofunkcyjne boisko sportowe Królówka" i do końca byli przekonani, że boisko zlokalizowane na ocalonej części dużego terenu pomiędzy ulicami Tyniecką – Woronicza – Krasickiego a budynkiem szkoły zostanie w najbliższym czasie urządzone. Były to nadzieje płonne. W dniu 28 listopada w budynku liceum odbyło się spotkanie przedstawicieli okolicznych mieszkańców z władzami dzielnicy – wiceburmistrzami Krzysztofem Rinasem, który nadzoruje pracę wydziałów architektury, nieruchomości i obrotu nieruchomościami, oraz nadzorującym mokotowską oświatę Krzysztofem Skolimowskim, kiepsko ocenianym przez dużą część mokotowskiego środowiska oświatowego, jak i opozycję w radzie dzielnicy (złożono wniosek o odwołanie go ze stanowiska). Obecni byli również pracownicy wydziałów nieruchomości oraz architektury i budownictwa, dyrekcja liceum, nauczyciele wychowania fizycznego, w tym projektodawczyni przedsięwzięcia, oraz samorząd uczniowski.

Mieszkańcy postulowali o zmianę lokalizacji boiska tak, by ocalony przed dziką reprywatyzacją teren został szybko zagospodarowany, by nie stanowił pokusy do dalszej jego zabudowy. Ich obawy, zrodzone z obserwacji urzędniczych poczynań w tej dzielnicy, że władze oświatowe "odfajkują"  problem terenu sportowego dla szkoły, a ocalone działki zostaną prędzej czy później zabudowane, potęgowały się wraz z przebiegiem zebrania. Urzędnicy nie udzielili bowiem żadnej konkretnej odpowiedzi na pytania o przebieg procesu zwrotu działek, na których obecnie budowane są apartamenty. Nie było odpowiedzi na pytanie, czy nieruchomości zwrócono spadkobiercom, czy też kupcom roszczeń. Urzędnicy ograniczyli się jedynie do poinformowania zebranych, że działki zwrócono na podstawie decyzji administracyjnej bez udziału sądów.

Mieszkańcy twierdzą, że informacja ta jest sprzeczna z udzielanymi im wcześniej. Od wielu lat boisko było terenem otwartym i miało przejście między ulicami Tyniecką a Woronicza. Był to raj dla pijaczków i miejscowego elementu. Zmęczeni nocnymi pijackimi burdami lokatorzy pobliskich budynków latami prosili urzędników o zamknięcie terenu przynajmniej na noce. Przez wiele lat słyszeli, że to niemożliwe, ponieważ trwają procesy sądowe o zwrot działek i władze dzielnicy do czasu  ich zakończenia nie są uprawnione do podejmowania jakichkolwiek działań dotyczących przedmiotu sporu. Wychodzi na to, że przed wydaniem przez BGN decyzji reprywatyzacyjnej toczyła się jednak batalia sądowa. Albo też urząd na Mokotowie po prostu oszukiwał mieszkańców.

„Passa” przyjdzie mieszkańcom, uczniom liceum oraz jego dyrekcji w sukurs, tak jak przyszliśmy w 2014 r. z pomocą lokatorom reprywatyzowanej nieruchomości przy ul. Narbutta 60. Przypomnę, że po dwuletnim boju udało nam się, po raz pierwszy w Warszawie od 1989 r., zablokować wykonanie ostatecznej i prawomocnej decyzji reprywatyzacyjnej. Obecnie sprawę bada Prokuratura Regionalna we Wrocławiu pod nadzorem Prokuratury Krajowej. To nie znaczy, że liczymy na powtórkę w opisanym wyżej przypadku. Tu mleko częściowo się rozlało, ponieważ ruszyła budowa na podstawie prawomocnej decyzji administracyjnej i nie sposób jej zablokować, choć "Passa" zwróciła się do mokotowskiego urzędu w trybie ustawy Prawo Prasowe o podanie parametrów powstającego apartamentowca (PUM, wysokość budynków). Będziemy porównywać otrzymane dane z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Zażądaliśmy również informacji, czy roszczenie do działek było pierwotne, czy wtórne (skupione). W tym drugim przypadku trzeba byłoby sprawdzić kilka elementów, m. in. wiarygodność aktu notarialnego sporządzonego przed laty, jak również to, czy przekazana nieruchomość nie była spłacona przez władze PRL w ramach tzw. umów indemnizacyjnych. W razie jakichkolwiek wątpliwości powiadomimy o nich prokuraturę i będziemy domagać się, by reprywatyzację tę zbadała speckomisja, która ma powstać na mocy sejmowej uchwały.

Jednak naszym głównym zadaniem będzie obrona ocalonego boiska poprzez systematyczne nękanie mokotowskich urzędników o jak najszybszą modernizację. Nie kupujemy informacji wydanej przez rzeczniczkę urzędu Monikę Chrobak – Budzińską, że "dopiero po sfinalizowaniu wszystkich roszczeń będzie możliwe przygotowywanie modernizacji boiska". Przypomnę pani rzecznik, jak również jej przełożonym, że na modernizację budynku Narbutta 60, choć od 1999 r. objęty był roszczeniem, władze Mokotowa jakoś nie żałowały środków i nie czekały "na sfinalizowanie wszystkich roszczeń". W jego remont wpompowano ponad ćwierć miliona publicznych złotówek, prawdopodobnie po to, by zrobić dobrze spadkobiercom byłego właściciela, których tak mocno miłowano, że nawet umocowano ich w zarządzie tamtejszej wspólnoty. Wówczas jest dużo bliżej do publicznych środków.

Domagamy się więc, by władze dzielnicy Mokotów postarały się zrobić dobrze także naszej mokotowskiej młodzieży i zaniechały, nazywając rzecz po młodzieżowemu –  uprawiania ściemy i opowiadania wszem i wobec bajek o rzekomych trudnościach oraz braku środków. Wszak na Mokotowie nie powinno być podziału na lepszych i gorszych. Dodajmy, iż projekt modernizacji boiska "Królówki" zwyciężył w Budżecie Partycypacyjnym. A ten budżet to proces, w trakcie którego o wydatkowaniu części budżetu dzielnicy decydują MIESZKAŃCY zgłaszając projekty, dyskutując nad nimi, a potem oddając na nie swój głos. Projekty, które uzyskają największe poparcie mieszkańców, wpisywane są do budżetu m. st. Warszawy i realizowane w najbliższym roku budżetowym.  Najbliższy rok budżetowy to wedle naszej wiedzy nie 2018, lecz 2017. Dlatego oczekujemy przystąpienia do urządzania boiska szkolnego "Królówki" niezwłocznie, może już wczesną wiosną przyszłego roku. O szczegółach związanych z tą niebywale ważną społecznie sprawą będziemy na bieżąco informować.

Foto wikipedia

Wróć