Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Zobaczmy niewidomego!

21-09-2016 20:51 | Autor: Mirosław Miroński
Zajęci własnymi sprawami nie zauważamy, że gdzieś obok nas żyją ludzie niepełnosprawni. Widząc kogoś z białą laską poruszającego się samodzielnie po ulicy, dajemy się ponieść chwilowemu współczuciu. Czasem, w przypływie empatii oferujemy takiej osobie swą pomoc, pomagamy przekroczyć jezdnię, czy wsiąść do tramwaju.

Nasz przypadkowy kontakt zwykle na tym się kończy. Na co dzień nie zdajemy sobie jednak sprawy z jakimi problemami osoby niepełnosprawne muszą się zmagać. A muszą się zmierzyć z ograniczeniami wynikającymi z własnych przypadłości, jak również z barierami społecznymi i administracyjnymi. Aby lepiej zrozumieć, co znaczy niepełnosprawność wzrokowa, czyli niedowidzenie albo całkowita ślepota, wystarczy na chwilę zamknąć oczy. Nie radzę przechodzić wtedy przez skrzyżowanie, ale będzie można wtedy wyobrazić sobie siebie samego w roli ślepca.

Znany aktor Artur Dziurman od kilkunastu lat prowadzi batalię na rzecz osób (głównie) z niepełnosprawnością widzenia. Kiedyś związany z Teatrem Bagatela, a od 1989 roku aktor Starego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie. Na koncie ma wiele ról teatralnych, filmowych (Czas honoru, Dama Kameliowa). Występował w popularnych serialach telewizyjnych, m. in.: Klan (rola Leszka Jakubowskiego, brata Krystyny Lubicz), Na dobre i na złe (Milecki, prawa ręka Sroki) i Ojciec Mateusz (jako Napierski).

Przed laty założył wspólnie z kolegą Wojtkiem Tatarczukiem (inwalidą poruszającym się na wózku) teatr z udziałem aktorów niewidomych . Zaangażowanie ich było warunkiem  realizowanego przez nich programu. Było to nie tylko przedsięwzięcie kulturalne, pełniło bowiem ważną rolę integracyjną. Swoje miejsce znalazła w nim grupa około 100 aktorów niewidzących.

– W połowie lat 90. dostaliśmy od miasta piwnice w trybie bezprzetargowym. Zaczęliśmy to remontować. Było to ogromna inwestycja na około 2,5 mln złotych. Powstał kompleks na powierzchni 500 metrów kwadratowych, obejmujący dwukondygnacyjne piwnice, parter, oranżerię, 9 pomieszczeń i salę na 200 krzeseł. Zajęło mi 5 lat przygotowanie infrastruktury z pozyskaniem źródeł sponsorskich. Konieczne było wzięcie kredytów - wspomina Artur Dziurman.

Po śmierci kolegi Artur podjął się prowadzenia Fundacji ITAN - Integracyjny Teatr Aktora Niewidomego, jako prezes zarządu, reżyser, organizator. To jedyne takie przedsięwzięcie w Polsce i jedyny teatr z udziałem osób niewidzących.

– Projekt napotkał wkrótce na barierę administracyjną. Sprawy przyjęły dla teatru niekorzystny obrót. Poszło, jak zwykle, o pieniądze. Podniesiono czynsz w dotychczas przez nas zajmowanym lokalu. To, przy konieczności spłacania wysokich rat kredytów, zaciągniętych na przeprowadzane tam niezbędne remonty i przystosowanie tego miejsca do potrzeb teatru okazało się nie do udźwignięcia – wyjaśnia aktor.

Ludzie niewidomi pozostają wciąż ludźmi, takimi jak wszyscy. Mają takie same uczucia i potrzeby. Chcą uczestniczyć w życiu społecznym, z którego przez niepełnosprawność zostali wykluczeni. Trzeba im jednak w tym pomoc. Sami nie mają koniecznej przebojowości, która pozwoliłaby im walczyć o swoje prawa.

Niepełnosprawni wzrokowo są szczególnie wykluczeni z możliwości uczestnictwa w kulturze, która w przeważającym zakresie nastawiona jest na odbiór wzrokowy. Grupa aktorów w ramach współpracy z teatrem ITAN pokazuje, że nawet przy tak poważnym ograniczeniu, jakim jest niepełnosprawność widzenia, możliwe jest nie tylko uczestniczenie w odbiorze kultury ale także w jej tworzeniu. Aktorzy niewidomi realizują na scenie swoje pasje, wyrażają emocje. Uczą się gry aktorskiej, pracy w zespole, znajdują swój życiowy cel. To pozwala im powrócić do społeczeństwa i żyć aktywnie. Znajdują motywację, aby wyjść z domu. Zmierzyć się z rzeczywistością, chociaż nie mogą jej zobaczyć.

Bariera niepełnosprawności nie przeszkadza im w uprawianiu zawodu aktora. Przeciwnie, aktorstwo pozwala na niezależność finansową, na utrzymanie się z gry w przedstawieniach, widowiskach i innych przedsięwzięciach kulturalnych.

Mimo że teatr jest obecnie pozbawiony własnej siedziby, Arturowi Dziurmanowi i jego współpracownikom oraz aktorom udało się zrealizować 6 multimedialnych spektakli. Powstał nawet film „Marzenie” – poruszający wszystkich widzów bez wyjątku.

Spektakle są z powodzeniem grane w całej Polsce, przyciągają liczną widownię. W projekty zaangażowanych jest ponad 100 niewidomych i niedowidzących artystów.

– Od czterech lat wynajmujemy piwnicę pod kościołem, nieogrzewaną i zimną z malutkim, pięciometrowym pomieszczeniem na biuro i widownią na 100 krzeseł. Ta piwnica jest wynajmowana na godziny, jeśli nie korzystają z niej akurat anonimowi alkoholicy, spotykające się tu matki z dziećmi, czy pingpongiści. Przychodzimy tu z naszym teatrem i realizujemy swój program. Znaleźć jakieś nowe miejsce i stworzyć autonomiczny teatr – instytucjonalny, pierwszy w Polsce Integracyjny Teatr Aktora Niewidomego – to nasze marzenie. Chcemy zatrudnić 5-7 osób na etatach. Miesięczny koszt utrzymania takiego teatru to około 19 tys. złotych. Mimo trudności nie poddajemy się. Mamy w planie kolejne przedsięwzięcia dla. Chcemy tworzyć widowiska dla dzieci, z udziałem dzieci niewidzących, oraz teatr niosący pewne przesłanie, który będzie teatrem polskim, nawiązującym do sztuk sprzed 10 lub kilkunastu lat, unikającym spektakli komercyjnych, którymi dziś jesteśmy zalewani – dodaje Artur Dziurman.

Czy utrzymanie jedynego w Polsce Integracyjnego Teatru Aktora Niewidomego to zadanie przekraczające możliwości czterdziestomilionowego kraju? Jako społeczeństwo wydajemy wielokrotnie większe kwoty na budzące kontrowersje projekty kulturalne. W przeciwieństwie do nich, instytucjonalny teatr zatrudniający aktorów niewidomych nie wymaga wielomilionowych dotacji, a korzyści dla kultury i korzyści społeczne w przypadku takiej instytucji są nieporównywalne. Warto polecić to pod rozwagę nowemu ministrowi kultury – Piotrowi Glińskiemu, który, notabene, jest z wykształcenia socjologiem.

Wróć