Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Ciszewski podaje rękę Branickiemu

08-07-2020 21:21 | Autor: Maciej Petruczenko
Kilkanaście lat temu zapytałem byłego urzędnika stołecznego ratusza, czy nie wie, kto konkretnie wydał tam decyzję, pozwalającą na zabudowanie ważnego szlaku w mieście, przewidzianego już wcześniej jako jedna z dróg szybkiego ruchu. Były urzędnik kompletnie mnie zaskoczył odpowiedzią, przyznawszy się po prostu, że owa decyzja była właśnie jego osobistym posunięciem. Tamta rozmowa przypomniała mi się, gdy na linii ul. Ciszewskiego, a dokładnie na jej wschodnim krańcu u zbiegu z ulicą Kiedacza wyrosły eleganckie budynki Wzgórza Słowików.

Ta prywatna inwestycja była całkowicie legalna, tyle że wydający odpowiednie zezwolenia urzędnicy miejscy nie wzięli pod uwagę, że już od lat 80-tych ubiegłego wieku przewidywano przedłużenie ulicy Ciszewskiego do Wilanowa, a słowicze osiedle w dużym stopniu zablokowało ten potencjalny przejazd.

Nie pierwszy to i nie ostatni raz, gdy w stołecznym ratuszu okazało się, że nie wie lewica, co czyni prawica, no i w efekcie zadowoleni mogą być właściciele bodaj 95 mieszkań urokliwego Wzgórza Słowików na Skarpie Ursynowskiej, którzy nie muszą zważać, że na tej inwestycji ucierpiał interes publiczny. Mieszkańcom Ursynowa i Wilanowa nie śpiew słowików jest bowiem potrzebny w tym miejscu, tylko dogodne połączenie obu dzielnic. Ale cóż, miasto najpierw nie wykupiło w porę prywatnych działek w tamtym miejscu, a potem zgodziło się na słowiczą inwestycję – i po herbacie. Efekt jest taki, że dziś wiemy już, że są wszelkie zgody na budowę przedłużenia o 1,4 km ulicy Ciszewskiego od Kiedacza do al. Rzeczypospolitej w Miasteczku Wilanów, ale to przedłużenie musi się ograniczyć do jednej jezdni, a nie dwóch, jak wcześniej planowano.

Mało kto już pamięta, że w ostatnich latach wybudowanie Ciszewskiego-bis zainicjowało stowarzyszenie Nasz Ursynów i po wielu perturbacjach w roku 2014 udało się wprowadzić tę inwestycję do perspektywicznego planu finansowego Warszawy, bez czego trzeba byłoby na nią czekać jeszcze długie lata. Co ciekawe, w tej sprawie odbyło się najpierw wspólne zebranie mieszkańców Ursynowa i Wilanowa we wzniesionym na skarpie kościele bł. Edmunda Bojanowskiego – pod skrzydłami znanego z pożytecznych inicjatyw społecznych księdza proboszcza Adama Zelgi. Potem zorganizowano wspólną sesję rad obu dzielnic z udziałem burmistrzów Piotra Guziała (Ursynów) i Ludwika Rakowskiego (Wilanów). I tym sposobem uzyskało się aprobatę miasta. Teraz mamy już pozytywny skutek zabiegów tego drugiego i nowego burmistrza Ursynowa, Roberta Kempy z poparciem prezydenta miasta Rafała Trzaskowskiego, bo zagwarantowano 80 mln złotych na tę upragnioną inwestycję, która może być zrealizowana przez Zarząd Miejski Inwestycji Drogowych w ciągu dwóch lat.

Mniej więcej w podobnym terminie ma powstać połączenie biegnącej wzdłuż linii autostrady ul. Filipiny Płaskowickiej – z wilanowską ulicą Adama Branickiego, a ponieważ już jest w Powsinie znakomity, dwujezdniowy łącznik z Kabatami, będziemy mieli w sumie aż trzy wygodne przejazdy pomiędzy dzielnicą Ursynów i dzielnicą Wilanów. Wtedy będzie można wreszcie wstrzymać ruch samochodowy w wiodącej z rejonu Świątyni Opatrzności do kościoła bł. Edmunda Bojanowskiego i grożącej obsunięciem skarpy – wąziutkiej uliczki Orszady. No i – last but not least – jest jeszcze prowadzący z Kabat wprost do powsińskiego Parku Kultury szlaczek Rzekotki – Podgrzybków – Gąsek, który – tak jak Orszady – lepiej pozostawić pieszym i rowerzystom.

Swego czasu trwały na Ursynowie spory, czy wcześniej wybudować przedłużenie Ciszewskiego, czy wspomnianą drogę od Relaksowej do Łukasza Drewny (Michała Rosnowskiego/Stefana Korbońskiego). Gdy dziś już wiadomo, że łączność z Wilanowem wspomoże się również przedłużeniem ul. Płaskowickiej, to już nie ma się o co spierać, bo doczekamy się sytuacji „everybody happy”. Oczywiście, szczęśliwi będą kierowcy przejeżdżający tymi arteriami, a nie mieszkańcy domów wzdłuż skarpy. Im wszak zaciszne zakątki zamienią się w cokolwiek hałaśliwe, wielkomiejskie węzły komunikacyjne. I nie słowiki będą śpiewały, lecz silniki.

Taki już jednak nasz los, warszawiaków, skoro stołeczna metropolia rozrasta się w błyskawicznym tempie. I mało kto zauważa, iż na podskarpiu pomiędzy Wilanowem i Powsinem już nie działa lotnisko dla paralotniarzy, którzy przez tyle lat fruwali w tamtej okolicy jak barwne ptaki. A jednym z tych ptaków był podwójny mistrz olimpijski w pięcioboju nowoczesnym Arkadiusz Skrzypaszek.

Historycznie rzecz biorąc, można zauważyć, że nowe połączenia Ursynowa z Wilanowem mają wybitnych patronów. Z ursynowskiej strony jest to słynny sprawozdawca sportowy Jan Ciszewski, który w nazwie ulicy zastąpił od niedawna działacza PPS-Lewicy i Komunistycznej Partii Polski – Józefa Feliska Ciszewskiego. Od strony Wilanowa z kolei ursynowską ulicę Płaskowickiej powita symbolicznie Adam hrabia Branicki (1892-1947), przedwojenny właściciel klucza wilanowskiego i Lasu Kabackiego (kupionego w latach trzydziestych przez miasto), arystokrata, którego władza komunistyczna całkowicie pozbawiła majątku rodowego. Branickiego wypada cenić za prospołeczną i patriotyczną postawę, więc słusznie prezydent Lech Kaczyński odznaczył go w 2009 roku pośmiertnie Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu odrodzenia Polski.

A swoją drogą można się tylko cieszyć, że w sprawach newralgicznych dla mieszkańców przedstawiciele samorządu potrafią wznieść się ponad podziały polityczne i społeczne, by osiągnąć finalnie zbożny cel. Dziś inicjatorzy Ciszewskiego-bis – Lech Królikowski, Piotr Machaj, Piotr Guział, Piotr Skubiszewski i Paweł Lenarczyk – mogą tylko bić brawo Robertowi Kempie i Rafałowi Trzaskowskiemu.

Wróć