Ta prywatna inwestycja była całkowicie legalna, tyle że wydający odpowiednie zezwolenia urzędnicy miejscy nie wzięli pod uwagę, że już od lat 80-tych ubiegłego wieku przewidywano przedłużenie ulicy Ciszewskiego do Wilanowa, a słowicze osiedle w dużym stopniu zablokowało ten potencjalny przejazd.
Nie pierwszy to i nie ostatni raz, gdy w stołecznym ratuszu okazało się, że nie wie lewica, co czyni prawica, no i w efekcie zadowoleni mogą być właściciele bodaj 95 mieszkań urokliwego Wzgórza Słowików na Skarpie Ursynowskiej, którzy nie muszą zważać, że na tej inwestycji ucierpiał interes publiczny. Mieszkańcom Ursynowa i Wilanowa nie śpiew słowików jest bowiem potrzebny w tym miejscu, tylko dogodne połączenie obu dzielnic. Ale cóż, miasto najpierw nie wykupiło w porę prywatnych działek w tamtym miejscu, a potem zgodziło się na słowiczą inwestycję – i po herbacie. Efekt jest taki, że dziś wiemy już, że są wszelkie zgody na budowę przedłużenia o 1,4 km ulicy Ciszewskiego od Kiedacza do al. Rzeczypospolitej w Miasteczku Wilanów, ale to przedłużenie musi się ograniczyć do jednej jezdni, a nie dwóch, jak wcześniej planowano.
Mało kto już pamięta, że w ostatnich latach wybudowanie Ciszewskiego-bis zainicjowało stowarzyszenie Nasz Ursynów i po wielu perturbacjach w roku 2014 udało się wprowadzić tę inwestycję do perspektywicznego planu finansowego Warszawy, bez czego trzeba byłoby na nią czekać jeszcze długie lata. Co ciekawe, w tej sprawie odbyło się najpierw wspólne zebranie mieszkańców Ursynowa i Wilanowa we wzniesionym na skarpie kościele bł. Edmunda Bojanowskiego – pod skrzydłami znanego z pożytecznych inicjatyw społecznych księdza proboszcza Adama Zelgi. Potem zorganizowano wspólną sesję rad obu dzielnic z udziałem burmistrzów Piotra Guziała (Ursynów) i Ludwika Rakowskiego (Wilanów). I tym sposobem uzyskało się aprobatę miasta. Teraz mamy już pozytywny skutek zabiegów tego drugiego i nowego burmistrza Ursynowa, Roberta Kempy z poparciem prezydenta miasta Rafała Trzaskowskiego, bo zagwarantowano 80 mln złotych na tę upragnioną inwestycję, która może być zrealizowana przez Zarząd Miejski Inwestycji Drogowych w ciągu dwóch lat.
Mniej więcej w podobnym terminie ma powstać połączenie biegnącej wzdłuż linii autostrady ul. Filipiny Płaskowickiej – z wilanowską ulicą Adama Branickiego, a ponieważ już jest w Powsinie znakomity, dwujezdniowy łącznik z Kabatami, będziemy mieli w sumie aż trzy wygodne przejazdy pomiędzy dzielnicą Ursynów i dzielnicą Wilanów. Wtedy będzie można wreszcie wstrzymać ruch samochodowy w wiodącej z rejonu Świątyni Opatrzności do kościoła bł. Edmunda Bojanowskiego i grożącej obsunięciem skarpy – wąziutkiej uliczki Orszady. No i – last but not least – jest jeszcze prowadzący z Kabat wprost do powsińskiego Parku Kultury szlaczek Rzekotki – Podgrzybków – Gąsek, który – tak jak Orszady – lepiej pozostawić pieszym i rowerzystom.
Swego czasu trwały na Ursynowie spory, czy wcześniej wybudować przedłużenie Ciszewskiego, czy wspomnianą drogę od Relaksowej do Łukasza Drewny (Michała Rosnowskiego/Stefana Korbońskiego). Gdy dziś już wiadomo, że łączność z Wilanowem wspomoże się również przedłużeniem ul. Płaskowickiej, to już nie ma się o co spierać, bo doczekamy się sytuacji „everybody happy”. Oczywiście, szczęśliwi będą kierowcy przejeżdżający tymi arteriami, a nie mieszkańcy domów wzdłuż skarpy. Im wszak zaciszne zakątki zamienią się w cokolwiek hałaśliwe, wielkomiejskie węzły komunikacyjne. I nie słowiki będą śpiewały, lecz silniki.
Taki już jednak nasz los, warszawiaków, skoro stołeczna metropolia rozrasta się w błyskawicznym tempie. I mało kto zauważa, iż na podskarpiu pomiędzy Wilanowem i Powsinem już nie działa lotnisko dla paralotniarzy, którzy przez tyle lat fruwali w tamtej okolicy jak barwne ptaki. A jednym z tych ptaków był podwójny mistrz olimpijski w pięcioboju nowoczesnym Arkadiusz Skrzypaszek.
Historycznie rzecz biorąc, można zauważyć, że nowe połączenia Ursynowa z Wilanowem mają wybitnych patronów. Z ursynowskiej strony jest to słynny sprawozdawca sportowy Jan Ciszewski, który w nazwie ulicy zastąpił od niedawna działacza PPS-Lewicy i Komunistycznej Partii Polski – Józefa Feliska Ciszewskiego. Od strony Wilanowa z kolei ursynowską ulicę Płaskowickiej powita symbolicznie Adam hrabia Branicki (1892-1947), przedwojenny właściciel klucza wilanowskiego i Lasu Kabackiego (kupionego w latach trzydziestych przez miasto), arystokrata, którego władza komunistyczna całkowicie pozbawiła majątku rodowego. Branickiego wypada cenić za prospołeczną i patriotyczną postawę, więc słusznie prezydent Lech Kaczyński odznaczył go w 2009 roku pośmiertnie Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu odrodzenia Polski.
A swoją drogą można się tylko cieszyć, że w sprawach newralgicznych dla mieszkańców przedstawiciele samorządu potrafią wznieść się ponad podziały polityczne i społeczne, by osiągnąć finalnie zbożny cel. Dziś inicjatorzy Ciszewskiego-bis – Lech Królikowski, Piotr Machaj, Piotr Guział, Piotr Skubiszewski i Paweł Lenarczyk – mogą tylko bić brawo Robertowi Kempie i Rafałowi Trzaskowskiemu.