Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Co się należy Żydom, trochę prawdy

07-03-2018 20:46 | Autor: Tadeusz Porębski
O co tak naprawdę chodzi w nabrzmiewającym konflikcie z Izraelem o znowelizowaną ustawę o Instytucie Pamięci Narodowej? To bardzo dobre pytanie, ponieważ zdecydowana większość polskiego społeczeństwa ma tak skołowane umysły medialnym kwikiem, że kompletnie się pogubiła.

Jedna strona sugeruje, że Żydom chodzi po prostu o pieniądze, czyli jest to próba wywarcia presji na Polskę w sprawie reprywatyzacji. Za tą tezą przemawia ogromna aktywność wpływowego Światowego Kongresu Żydowskiego (World Jewish Congress – WJC). Druga strona przekonuje, że powodem histerycznej reakcji władz Izraela są wewnętrzne problemy premiera Benjamina Netanjahu oraz to, że „Polska przestaje być bierna w polityce historycznej”. Prawda, jak zwykle, leży pośrodku.

Gra idzie nie o przysłowiową pietruszkę, lecz o 2,5 miliona ha położonych w Polsce nieruchomości. Taka wielkość przewija się w doniesieniach żydowskich mediów. Jest to majątek niewyobrażalnej wartości, o którego zdobycie warto walczyć każdą dostępną metodą. Skąd wzięło się u nas aż 2,5 mln ha pożydowskich nieruchomości? Działacze WJC wyliczają, że Holocaust w Polsce przeżyło około 10 proc. przedwojennej populacji polskich Żydów, ale "zapominają", że z tej liczby 90 proc. ocalonych zawdzięcza życie przymusowej wywózce na Syberię. Ich majątki znajdują się dzisiaj na Białorusi i Ukrainie. Zdecydowana większość pożydowskich nieruchomości w naszym kraju nie ma natomiast spadkobierców. Prawo stanowi zaś, że jeśli nie ma spadkobierców, nieruchomość przejmuje skarb państwa. Dlaczego więc polski rząd ma w tej sprawie spowiadać się Amerykanom, lub, co jest wyjątkowo dziwne – działaczom WJC?

Co to w ogóle za twór ten WJC? Warto się nad nim pochylić. Powstałemu w 1936 r. WJC nigdy nie prezesował Żyd z Polski, co w żydowskich realiach jest dosyć nietypowe, gdyż polscy Żydzi byli uważani za elitę narodu wybranego. Założycielem państwa Izrael jest przecież urodzony w Płońsku Dawid Ben Gurion. Swoje gigantyczne wpływy organizacja zawdzięcza dwóm prezesom – Edgarowi Bronfmanowi oraz jego następcy, wycenianemu na około 4 mld dolarów Ronaldowi Lauderowi, który rządzi Kongresem do dzisiaj. Transformacja ustrojowa w Europie Środkowo-Wschodniej była datą narodzenia się terminu "zwroty". W 1992 r. WJC założył Światową Żydowską Organizację Restytucji – WJRO, która postawiła sobie za cel odzyskanie żydowskich pieniędzy zdeponowanych w szwajcarskich bankach oraz pożydowskich nieruchomości zlokalizowanych w krajach byłego bloku socjalistycznego, przede wszystkim w Polsce. Jaką legitymację ma WJRO do podejmowania i prowadzenia tego rodzaju działań, nigdy nie ujawniono.

Tak czy siak, w 1993 r. WJRO ostro natarło na polskie władze, domagając się zwrotu zagrabionego majątku. Kolejne polskie rządy przez dwie dekady stosowały uniki i prowizorkę, bojąc narazić się z jednej strony wpływowym Żydom amerykańskim, mającym potężne wpływy w sektorze bankowym i w Białym Domu, a z drugiej strony – polskim wyborcom. Gra w ciuciubabkę trwała do dnia uchwalenia ustawy o IPN. W WJO nie działo się dobrze. W 1996 r. podczas kongresu organizacji w Buenos Aires ówczesny sekretarz generalny Israel Singer zakomunikował: „Ponad trzy miliony Żydów zginęło w Polsce i Polacy nie będą spadkobiercami polskich Żydów. My nigdy na to nie pozwolimy. (…) Będziemy im to powtarzać, dopóki Polska nie zamieni się w lodową pustynię. Jeśli Polska nie zaspokoi żydowskich żądań, będzie publicznie atakowana i upokarzana na forum międzynarodowym”. Była to ewidentna groźba pod adresem naszego kraju. Dzisiaj okazuje się, że nie były to płonne słowa jakiegoś zacietrzewionego Żyda, ale opracowana w najmniejszych szczegółach żydowska polityka wobec Polski.

W uznaniu zasług Singera prezes Bronfman powołał go w 2001 r. na szefa WJRO. Sześć lat później Singer wyleciał z hukiem z organizacji w atmosferze skandalu oskarżony o defraudację pieniędzy ofiar Holocaustu i lokowanie ich na swoim prywatnym koncie w Szwajcarii. Do dnia dzisiejszego żydowskiemu oszustowi, który dopuścił się szczególnie odrażającego przestępstwa, nie spadł włos z głowy, a WJO nigdy oficjalnie nie potępił Singera za jego fanatyczne wystąpienia pod adresem Polski, a było ich wiele. Kiedy czyta się powyższe słowa, nasuwa się myśl, że prawdziwym antysemitą nie jest ktoś, kto nie lubi Żydów, lecz Żyd, który okrada swoich współbraci i żeruje na ich tragedii.

Antysemityzm nie narodził się z niczego. Wrogość i niechęć do Żydów ma swoje historyczne podłoże. W XVII w. oskarżana dzisiaj przez środowiska żydowskie o antysemityzm Polska była jednym z najbardziej tolerancyjnych państw Europy i stała się domem dla jednej z największych społeczności żydowskich. Nieprzypadkowo współcześni nazywali ówczesną Polskę rajem dla Żydów (łac. paradisus Iudaeorum), a szesnastowieczny krakowski rabin Mojżesz ben Israel Isserles powiedział wręcz, że jeśliby Bóg nie dał Żydom Polski jako schronienia, los ludu Izraela byłby nie do zniesienia. W XIX w. na ziemiach polskich żyło 4/5 wszystkich Żydów świata. W dniu wybuchu II wojny światowej w Polsce mieliśmy 3,5 mln osób pochodzenia żydowskiego. Prawie 1/4 żydowskiej populacji mieszkała w pięciu miastach: w Warszawie (352,6 tys.), Łodzi (202 tys.), Wilnie, Krakowie i we Lwowie. Największy udział ludności żydowskiej według powiatów był w 1939 r. w Białymstoku (43 proc. ludności), Lublinie (34,7 proc.), Łodzi (33,5 proc.), Radomiu (32,3 proc.),we Lwowie (32 proc.) oraz w Warszawie (31 proc.).

Jednakowoż niechęć do narodu wybranego wraz z upływem czasu zaczęła się potęgować. Zdecydowana większość Żydów żyła bowiem dobrowolnie w dużych skupiskach zwanych potocznie gettami bądź sztetlami. Tak głęboka izolacja oraz fakt, że około 85 proc. Żydów określało hebrajski lub jidysz jako swój język ojczysty, utrudniały asymilację. Żydzi nie asymilowali się świadomie, ponieważ Żyd tracący swoją tożsamość religijną tracił również tożsamość narodową i w oczach swoich współwyznawców oraz własnych przestawał być Żydem.

W 1920 r. rząd Wielkiej Brytanii wysłał do Polski komisję w składzie sir Stuart Samuel (przewodniczący), sir Horace Rumbold i kapitan Peter Wright. Każdy z nich opublikował oddzielny raport. Sir Rumbold zwracał uwagę na to, że sytuacja Żydów w Polsce jest o wiele lepsza niż w otaczających ją krajach, takich jak południowa Rosja, Węgry czy Czechosłowacja, a prawdziwe pogromy odbywają się głównie na Ukrainie, gdzie ich skala jest porównywalna do masakr Ormian w Turcji. Stuart Samuel w swoim raporcie wyrażał natomiast zdziwienie, że pomimo wielu podobnych incydentów w sąsiednich krajach akurat te, które odbyły się w czasie wojny toczonej w Polsce, zostały tak nadmiernie nagłośnione.

Wydźwięk sporządzonego dokumentu "Żydzi w Polsce. Oficjalne raporty Amerykańskiej i Brytyjskiej Misji Dochodzeniowej" był jednoznaczny: Polaków charakteryzuje tradycyjnie tolerancyjna postawa w stosunku do Żydów. Tymczasem gotowość niektórych Żydów do współpracy z okupantem rosyjskim czy niemieckim zachęcała wrogów Polski do używania ich jako agentów w różnych celach, w zamian za obietnicę autonomii (Federacja Wschodnioeuropejska). Antypatia do Żydów wynikała również z ich poparcia dla bolszewizmu (praktycznie cała wierchuszka Rewolucji Październikowej, z Lwem Trockim na czele, to Żydzi). Nie można zatem dziwić się, że władze II RP klasyfikowały Żydów jako propagatorów bolszewizmu, tym bardziej, że pełnili oni główną rolę w bolszewickich rządach takich miast jak Wilno, Lida czy Mińsk – zanim zostały one zajęte przez polską armię.

W lipcu 1920 r. w obliczu zagrożenia nawałą bolszewicką zdelegalizowano żydowski Bund, żołnierzy żydowskich oddzielano od ich pułków i wycofywano z frontu, żydowskie pielęgniarki zwalniano z Polskiego Czerwonego Krzyża, Szpital Żydowski w Warszawie został otoczony i wyprowadzono z niego 200 osób podejrzanych o sympatie komunistyczne. Podejrzenia o sympatie polskich Żydów do bolszewizmu nie były bezpodstawne. W dniu 27 sierpnia 1920 r. stracono rabina Chaima Szapiro, skazanego na karę śmierci za informowanie wojsk bolszewickich o ruchach obrońców Płocka i wskazywanie im kierunku natarcia.

Reasumując: jestem bardzo zadowolony, że po latach szeptania po kątach można wreszcie głośno mówić o Żydach oraz ich postawie prezentowanej w Polsce w skali kilku wieków. Chodzi mi przede wszystkim o to, że zerwano z pewnym tabu, i że dyskusji o Żydach nie traktuje się już jako przejawu antysemityzmu. Żydzi, jak każdy inny naród, mają swoich bohaterów, geniuszy, wybitnych artystów, twórców i myślicieli, ale także zdrajców, jak na przykład wspomniany wyżej Chaim Szapiro czy Chaim Rumkowski – hitlerowski kolaborant. Mają też oszustów w osobach na przykład Israela Singera czy skazanego na 150 lat więzienia Bernarda Madoffa. I nie ma najmniejszego powodu, by przez wydumaną poprawność wstrzymywać się od nazywania rzeczy po imieniu "żydowski krwiopijca Singer" czy "żydowski naciągacz i oszust Madoff", tak samo – jak nadal, nie owijając niczego w bawełnę, należy w udokumentowanych wypadkach śmiało pisać o polskich sprzedawczykach-szmalcownikach i polskich mordercach Żydów. Bo tacy, niestety, też byli.

Wróć