Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Czarny dym i ludzie w maskach. Tylko happening czy realne zagrożenia z tunelu POW?

23-08-2017 21:57 | Autor: Bogusław Lasocki
Miesięczne konsultacje społeczne dotyczące oddziaływania na środowisko Południowej Obwodnicy Warszawy wzbudzały ogromne emocje ursynowian. Głównym wątkiem był sprzeciw mieszkańców przeciwko rezygnacji inwestora POW z instalacji filtrów w wyrzutniach spalin z tunelu komunikacyjnego biegnącego pod Ursynowem.

W działaniach zachęcających do wysyłania petycji do władz  aktywnie uczestniczyły lokalne stowarzyszenia, wśród których wiodącą rolę odgrywał Projekt Ursynów. Podsumowaniem akcji stała się plenerowa konferencja prasowa zorganizowana przez Projekt Ursynów, połączona z happeningiem smogowym.

Wtorkowy poranek przy skrzyżowaniu ul. Rosoła i ul. Płaskowickiej. Grupa młodych ludzi w białych kamizelkach i maseczkach na twarzy, wysoka rura – jakby komin, jakiś ruch, przedstawiciele mediów z kamerami i mikrofonami. Przechodzący ludzie zerkają zaciekawieni, zatrzymują się. Nagle z ponad trzymetrowej rury zaczyna wylatywać czarny dym. Pomimo silnego wiatru dym leci w różnych kierunkach, wzbija się, ale za chwilę opada do ziemi, wkrótce jego specyficzny, niemiły zapach czuć w odległości wielu metrów od komina. To tylko happening realizowany przez aktywistów z Projektu Ursynów. Czarny dym z rury symbolizuje spaliny, które będą emitowane z pozbawionych filtrów wyrzutni zaplanowanego w pobliżu wylotu wschodniego portalu POW.

– Tunelem Południowej Obwodnicy Warszawy ma docelowo przemieszczać się do 100 tysięcy pojazdów dziennie – wyjaśnia zgromadzonym dziennikarzom Kamil Orzeł, szef stowarzyszenia Projekt Ursynów. – To jest olbrzymia ilość samochodów i olbrzymia ilość spalin. Uważamy, że te spaliny nie powinny tak na żywca być wyrzucane w dzielnicy mieszkalnej, jaką jest Ursynów, czy dalej Wilanów, ale powinny być filtrowane – zauważa nasz rozmówca. Jest to zarazem stanowisko wielkiej liczby ursynowian, zwłaszcza mieszkających w pobliżu wyrzutni Ursynów Zachód i Ursynów Wschód. W ciągu stosunkowo krótkiego okresu konsultacji petycje do władz przeciwko pozbawieniu wyrzutni filtrów wysłało ponad trzy tysiące osób. Jest to odpowiedź na stanowisko inwestora POW - Głównej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad - rezygnującego z instalacji filtrów ze względu na jakoby brak negatywnego wpływu na środowisko spalin emitowanych z wyrzutni tunelu.

 – Jeśli próbuje się nam wmówić, że przejazd 100 tys. samochodów dziennie nie będzie szkodliwy dla mieszkańców, to my się stanowczo z tym nie zgadzamy – dodaje Kamil Orzeł.

Swoją decyzję rezygnacji z filtrów GDDKiA uzasadnia optymistycznymi wynikami badań zrealizowanych na zlecenie wykonawcy ursynowskiego odcinka POW – firmy Astaldi. Z badań tych wynika, że spaliny będą prawie całkowicie rozpraszały się w atmosferze, a minimalne przekroczenie dopuszczalnych norm wystąpi jedynie do odległości kilkudziesięciu metrów na południe od portalu wschodniego, w części nie zamieszkanej. To przekroczenie norm, jak twierdzą autorzy badań, bez problemów da się wyeliminować wybudowaniem wałów ziemnych i nasadzeniami zieleni.

Już nawet pobieżna analiza badań Astaldi, choć zapewne wykonanych prawidłowo,  wskazuje jednak na pobieżność i uproszczenia założeń. Przede wszystkim uwzględniono tylko jeden dominujący kierunek wiatru – północno - zachodni. A kierunek ten, tradycyjnie przyjmowany jako najczęściej występujący w rejonie Warszawy, już od wielu lat - na co wskazują statystyki meteorologiczne - odgrywa coraz mniejszą rolę na rzecz kierunków południowych i wschodnich. Dlatego też badania należało wykonać wariantowo dla trzech lub nawet czterech kierunków wiatrów i dla okresów ich największego nasilenia trwającego nawet po kilkanaście dni.

Natomiast najpoważniejszą luką i zarazem słabością tych badań było nieuwzględnienie sytuacji w warunkach smogowych, występujących bardzo często jesienią i zimą.  W warunkach bezwietrznych tworzą się wówczas na stosunkowo niewielkich wysokościach tzw. warstwy inwersyjne powietrza, które blokują odpływ spalin na większą wysokość. Spaliny docierają do wysokości kilkudziesięciu metrów i nie mogąc przebić się wyżej rozpraszają się już jako smog na boki. Ponieważ pojazdy cały czas przemieszczają się tunelem, spaliny poprzez wyrzutnie zasilają bez przerwy smog, który ulega dalszej koncentracji, gęstnieje i zarazem rozprzestrzenia się centrycznie.

Trudno dziwić się niezadowoleniu i determinacji ursynowian, nie akceptujących rezygnacji z instalowania filtrów. – "Mieszkam tu 9 lat i uważam, że tu było najlepsze miejsce w Warszawie do zamieszkania" – opowiada pani Mirosława z pobliskiego osiedla, sąsiadującego bezpośrednio z lokalizacją wyrzutni wschodniej. –A teraz ja w ogóle nie wiem, tu nam się jakiś koszmar szykuje. Przecież wszystko stracimy, bo będziemy wąchać tylko spaliny i truć się! – dodaje zaniepokojona pani Mirosława.

Szczególnie denerwujące jest ciągłe zmienianie wersji i ustaleń, co powoduje, że mieszkańcy po prostu przestają wierzyć zapewnieniom o bezpieczeństwie i braku szkodliwych emisji spalin. Wieloletnie zapewnienia, że powietrze z wyrzutni będzie oczyszczone przez filtry, niespodziewanie zostało przez GDDKiA "trochę" zmodyfikowane: tak, powietrze będzie czyste, czyste bez filtrów, filtry są niepotrzebne!

 – Ci różni panowie oszukują nas od początku – -daje upust irytacji pan Wiesław. – Najpierw gdy do planu zagospodarowania przestrzennego włączano trasę, mówiono, że będzie przejeżdżać nią najwyżej 50 tys. samochodów dziennie. Natomiast gdy oddano do eksploatacji drogę ekspresową S8, na stronach GDDKiA pojawiła sie informacja, że trasą przez Ursynów będzie dziennie jeździć 150 tys. samochodów. Gdy zaczęliśmy im to wytykać i naciskać na spotkaniach, ostatnio pojawiły się informacje, że może 120, a może tylko 100 tys. lub jeszcze mniej... Przecież to są żarty i kpiny z nas – kończy oburzony.

Optymizmu autorów raportu, opracowanego na zlecenie Astaldi, nie podzielają mieszkańcy Ursynowa Zachodniego. Z wyników badań wnioskuje się, że w tym rejonie nie wystąpi przekroczenie dopuszczalnych norm emisji szkodliwych składników spalin, zarówno z wyrzutni jak i portalu zachodniego. – Mieszkam od strony portalu zachodniego i tam sytuacja woła o pomstę do nieba – kontynuuje pan Wiesław. – Udowodniono już dawno, m. in. prof. Frederica Perera z Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku, że co najmniej kilometr od trasy poziom zanieczyszczeń przekracza normy dopuszczalne szkodliwości dla człowieka. W pobliżu wyrzutni zachodniej jest sporo szkół, przedszkoli, żłobków. Jest tam parę tysięcy dzieciaków, drugie tyle maluchów z matkami w domu. To po prostu żenada, panowie z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Pora wziąć się za robotę a nie udawać, teraz będziemy robić jakieś badania, z których wynika że nie ma problemu. Pora wreszcie wyciągnąć wnioski, które inni dawno zrozumieli (...) – słyszymy z ust pana Wiesława. Cóż, nic dodać, nic ująć.

Świetny pomysł aktywistów Projektu Ursynów przygotowania happeningu z dymem imitującym emisję spalin smogowych z wyrzutni tunelu pod Ursynowem, dał dodatkowy i nieoczekiwany efekt. Była to znakomita ilustracja zachowania się spalin emitowanych z wyrzutni. Pomimo dosyć silnego wiatru dym od razu nie rozwiewał się! Widać to dobrze na krótkim filmiku ilustrującym wydarzenie. Pierwsze kilkanaście metrów od wylotu czasem faktycznie unosił się do góry, ale potem biegł poziomo, by za chwilę zmienić kierunek, albo spłynąć do powierzchni ziemi. Ta obserwacja wskazała, jak silne zawirowania występują na stosunkowo niewielkiej wysokości.

Trzeba teraz przypomnieć sobie, że wyrzutnie spalin będą miały po 15 m wysokości, czyli sięgną wysokości  piątego piętra. W przypadku wyrzutni wschodniej, budynki na północ i północny zachód od wyrzutni mają właśnie taką lub nieco większą wysokość, zaś zabudowania po przeciwnej stronie sięgają 2 - 3 pięter. Oznacza to tyle, że podczas poziomego wylotu spalin duża ich część będzie owiewała właśnie budynki mieszkalne. W przypadku wyrzutni zachodniej sytuacja jest jeszcze groźniejsza, ponieważ budynki mają tam wysokość 8 - 12 pięter. Jest naiwnością (najdelikatniej mówiąc) wierzyć, że spaliny z wyrzutni będą unosić się cały czas pionowo lub prawie pionowo do góry. Taka sytuacja występuje sporadycznie, o czym można przekonać się obserwując dym z kominów EC Siekierki. Oznacza to tyle, że znaczna część spalin z wyrzutni, w tym szkodliwe składniki, będą owiewać budynki i przenikać do mieszkań. Zaś jesienią i zimą, w razie wystąpienia warunków smogowych, sytuacja będzie dramatyczna.

Cóż, 100 tysięcy pojazdów na dobę... Konkluzja jest jedna - filtry w wyrzutniach muszą być zainstalowane!!! Właśnie taki obraz uwidocznił happening, przygotowany przez stowarzyszenie  Projekt Ursynów, a przy okazji eksperyment pokazujący rozprzestrzenianie się dymu. I właśnie ta sytuacja wskazuje potrzebę dalszej walki o filtry – aż do skutku.

Wróć