Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Czemu atakują nas organizacje żydowskie?

03-05-2023 20:34 | Autor: Tadeusz Porębski
Gdyby Bóg nie dał Żydom schronienia w Polsce, ich los byłby nie do zniesienia. A jednak od kilkudziesięciu lat Polaków oskarża się o znaczący udział w Holokauście. Oskarżenia nie są oparte na twardych dowodach czy statystykach. Ostatnia wypowiedź prof. Barbary Engelking przelała szalę goryczy.

Barbara Engelking kieruje Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. Z okazji rocznicy powstania w Getcie Warszawskim udzieliła wywiadu stacji TVN24, w którym expressis verbis oskarżyła Polaków o uprawianie podczas II wojny światowej powszechnego szmalcownictwa oraz o fałszowanie historii, które polega na minimalizowaniu polskiego antysemityzmu i przedstawianiu postaw heroicznych jako powszechnych.

Red. Barbara Sadło określiła Engelking w e-wydaniu „Rzepy” jako „tak antypatyczną i pozbawioną wrażliwości postać, że gdyby istniała tylko na Twitterze ktoś mógłby uznać ją za fikcyjne konto stworzone przez kogoś, komu bardzo zależy na pielęgnowaniu wzajemnej wrogości między ciężko doświadczonymi wojną narodami”. Nic dodać, nic ująć, tylko podpisać się pod tak sformułowaną charakterystyką. Wielokrotnie pisaliśmy o wyjątkowo dziwnym rozdwojeniu jaźni oraz wybiórczej pamięci Żydów, którzy błyskawicznie zapomnieli i wybaczyli masowe zbrodnie popełnione na ich narodzie przede wszystkim przez Niemców i Austriaków, ale także przez faszystów z innych europejskich krajów, by skupić swoją przechodzącą w nienawiść niechęć na Polakach.

Wytłumaczenia tego zjawiska poszukuję w moim cotygodniowym felietonie „Gadka Tadka”, zamieszczonym w tym wydaniu „Passy”. Stoimy w sprzeczności z nauką Jezusa Chrystusa, że „jeśli ktoś uderzy cię w prawy policzek, nadstaw mu i drugi”, dlatego nie pozostawimy obelgi bez komentarza. Tym komentarzem będą historyczne fakty.

Historia Żydów na ziemiach polskich liczy ponad tysiąc lat, jako pierwsi zjawili się u nas żydowscy kupcy poszukujący na tych terenach niewolników, sprzedawanych później w krajach muzułmańskich. Od XIII wieku Polska przyjmowała wypędzonych Żydów z całej Europy, a król Kazimierz III Wielki uznawany jest za protektora żydostwa w Polsce. Osobnym pytaniem jest, czemu to właśnie Żydzi, a nie inna rasa, byli masowo prześladowani i wypędzani prawie ze wszystkich europejskich państw. Czym zawinili tamtejszym władcom i mieszkańcom? Do dzisiaj nie ma odpowiedzi na to pytanie.

Utworzona w 1569 r. Rzeczpospolita Obojga Narodów była jednym z najbardziej tolerancyjnych państw Europy, a szesnastowieczny rabin krakowski Mojżesz ben Israel Isserles podkreślał, że jeśliby Bóg nie dał Żydom Polski jako schronienia, los dzieci Izraela byłby nie do zniesienia. Przed II wojną światową w Polsce mieszkało około trzech milionów Żydów. Po 1945 r. pozostało ich około 220 tysięcy, wielu Sowieci zainstalowali w organach ścigania i w wymiarze sprawiedliwości, zgodnie z tezą Stalina, że nikt nie będzie skuteczniej prześladował, niż ten, który był przez lata prześladowany. W kierownictwie Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego Żydzi stanowili aż 37 proc. kadry, podobna proporcja występowała w wymiarze sprawiedliwości. Helena Wolińska (Fajga Mindla), która zadecydowała o bezprawnym aresztowaniu gen. Emila Fieldorfa i równie bezprawnie przedłużała czas jego aresztowania, sadysta Anatol Fejgin, okrutnik Józef Różański (Goldberg), morderca Salomon Morel, bezwzględna Luna Brystiger, Roman Romkowski (Natan Grinszpan – Kikie) i setki innych funkcjonariuszy UB pochodzenia żydowskiego to czarna plama na stosunkach pomiędzy naszymi narodami. O okrucieństwie i zbrodniach żydowskich katów z UB nie znajdziemy jednak nawet jednego zdania w książkach Jana Tomasza Grossa, chętnie rozpisującego się o rzekomych zbrodniach popełnionych przez Polaków na Żydach.

W sprawozdaniu Zarządu Głównego Wolność i Niepodległość (WiN) z czerwca 1946 r. stwierdzono: „Najważniejsze i materialnie najwięcej popłatne placówki państwowe są obsadzane Żydami. W administracji państwowej, w szkolnictwie średnim i wyższym, w sądownictwie i w wojsku tkwią Żydzi na nadrzędnych stanowiskach”. Według izraelskich historyków Israela Gutmana i Shmuela Krakowskiego obecność dużej liczby Żydów we władzach była jednym z dwóch głównych powodów (oprócz kwestii zwrotu własności żydowskiej zajętej przez Polaków) ekscesów antysemickich w powojennej Polsce. Powojennej, a nie okupowanej. W latach 1933-45 istniały w Europie 1634 obozy koncentracyjne i ponad 900 obozów pracy. Sześć z nich zyskało ponure miano obozu zagłady. Wszystkie funkcjonowały na ziemiach polskich. Były to KL Kulmhof w Chełmnie, Auschwitz w Oświęcimiu oraz Treblinka, Sobibór, Majdanek i Bełżec. Załoga tych obozów składała się z funkcjonariuszy gestapo oraz Sonderkommando SS, natomiast komendantami często byli Austriacy. Największym i okrytym ponurą sławą był obóz zagłady KL Auschwitz II – Birkenau, w którym zgładzono co najmniej 1,1 miliona osób, głównie Żydów. W Treblince straciło zamordowano ich nie mniej niż 800 tysięcy. Obozem kierowali Austriacy, nie Niemcy – wpierw SS-Untersturmführer Irmfried Eberl, a po nim SS-Hauptsturmführer Franz Stangl, zwany przez więźniów „Białą Śmiercią”. Wcześniej Stangl nadzorował mordowanie Żydów w Sobiborze. Bezpośredni przełożony Stangla SS-Gruppenführer Odilo Globocnik, również Austriak, nazywał ziomka „najlepszym komendantem obozów w Polsce”.

W styczniu 1942 r. w willi przy Großer Wannsee 56/58 w Berlinie odbyła się narada, której celem było omówienie ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej, jak eufemistycznie określono ludobójstwo Żydów. Adolf Hitler oficjalnie zapowiedział krwawą rozprawę z Żydami już wiosną 1939 roku. „Krwiopijcy o haczykowatych nosach, posłańcy nicości i ukrywający się w cieniu kuglarze, którzy z ekonomii uczynili hazard, muszą zniknąć z powierzchni ziemi!” – darł się wódz na posiedzeniu Reichstagu. Wykonanie swojej woli zlecił RSHA (Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy), który na głównego koordynatora i wykonawcę planu ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej wyznaczył SS-Obersturmbannführera Adolfa Eichmanna, z pochodzenia Austriaka. Ten wybrał na swojego zastępcę SS- Hauptsturmführera Aloisa Brunnera, kumpla z miejscowości Rohrbrunn (Burgenland, Austria). Od maja 1942 r. obaj kontynuowali zlecone im zadanie pod nadzorem nowego szefa RSHA, wiedeńskiego prawnika SS-Obergruppenführera Ernsta Kaltenbrunnera. Jak widać, w historii Holokaustu wprost roi się od Austriaków.

Tymczasem Żydzi jakby o nich „zapomnieli”, milczą o ich zbrodniach i traktują dosyć przyjaźnie. Wybaczyli również swoim głównym katom – Niemcom, ale nie za darmo. W 1952 r. kanclerz Konrad Adenauer zgodził się na opcję premiera Ben Guriona „za każdy dzień pobytu w obozie zagłady będzie można dostać pięć niemieckich marek”. Niemieckie urzędy rychło zaczęły wypłacanie Żydom setek milionów marek odszkodowań. Co roku do żyjących na całym świecie osób żydowskiego pochodzenia trafiają miliony euro, a co kilka lat wpada im do kieszeni coś „ekstra”. W 2013 r. niemiecki tygodnik „Der Spiegel” poinformował o wypłacie ofiarom Holocaustu dodatkowych 800 mln euro.

W czerwcu 1940 r. blisko 2/3 powierzchni Francji znalazło się pod okupacją niemiecką. Na 1/3 terytorium powstało tzw. Państwo Francuskie z siedzibą w Vichy, którego rząd oficjalnie kolaborował z Niemcami. Po utworzeniu marionetkowego państwa przyjęto restrykcyjne ustawy antysemickie, a Xavier Vallat, komisarz generalny rządu Vichy ds. Żydów, powiedział: „Żydzi są inteligentni, więc musimy wyeliminować ich tam, gdzie mieliby wpływ na opinię publiczną”. W dniach 16 i 17 lipca 1942 r. funkcjonariusze milicji ludowej faszysty Paula Touviera wyłapali w okolicach Paryża prawie 20 tysięcy Żydów, wysłali ich do obozu w Drancy, a stamtąd koleją do Auschwitz. Dzięki zaangażowaniu setek tysięcy Francuzów, w niemieckich obozach koncentracyjnych straciło życie kilkaset tysięcy francuskich i europejskich Żydów. Mimo to Francuzi nie są dzisiaj dla Żydów wrogami, nikt nie oskarża ich o udział w Holokauście, masowe zbrodnie i antysemityzm. Austriacy to obecnie wybitni demokraci, do których Żydzi odnoszą się z sympatią. Tymczasem Austria, wbrew historycznym faktom, uporczywie podpiera się tzw. doktryną pierwszej ofiary, która pojawiła się w 1943 r. w deklaracji moskiewskiej. Alianci uznali wówczas, że Austria była pierwszą ofiarą agresji hitlerowskiej. To wierutna bzdura. Prawda historyczna jest taka, że większość Austriaków powitała Anschluss z zachwytem. Na cześć Adolfa Hitlera wiwatowało na Heldenplatz w Wiedniu ponad 200 tys. osób, a jego przejazd z Linzu do Wiednia trwał ponad 4 godziny – wzdłuż trasy przejazdu kolumny samochodów zgromadziły się nieprzebrane tłumy, by w euforii witać wodza.

Włochy, Francja, Węgry, Rumunia, Bułgaria, Finlandia i tzw. Niezależne Państwo Chorwackie oficjalnie kolaborowały z Hitlerem na mocy podpisanych sojuszy. Polacy nigdy z Hitlerem nie współpracowali i nie udzielali Niemcom pomocy na kolejnych etapach realizacji ludobójczego planu. Mieliśmy za to jedyną w Europie podziemną Radę Pomocy Żydom przy Delegaturze Rządu RP na Kraj, która nosiła kryptonim „Żegota”. Zarejestrowane w archiwach wyroki śmierci wykonywane przez Kedyw AK na Polakach – szmalcownikach nie potwierdzają tezy lansowanej przez Engelking, Grossa oraz innych żydowskich badaczy historii, jakoby szmalcownictwo w okupowanej Polsce było zjawiskiem powszechnym. Czemu więc jesteśmy ciągle atakowani przez organizacje żydowskie? Może chodzi o utracone w wyniku Holokaustu majątki? A przecież kwestię odszkodowań konsumuje umowa indemnizacyjna z 16 lipca 1960 r. pomiędzy władzami amerykańskimi i rządem PRL. Na jej mocy adresatem żydowskich żądań powinien być rząd amerykański, ponieważ PRL zapłaciła Amerykanom wynegocjowaną przez obie strony kwotę w dolarach, w zamian za co władze USA przejęły na siebie zobowiązania wynikające z roszczeń, a także zapewniły w artykule IV tego porozumienia, że nie będą wysuwały, ani też popierały żadnych żądań obywateli amerykańskich żydowskiego pochodzenia kierowanych z tego tytułu w stosunku do Polski.

Co pewien czas czołowi polakożercy przypominają o swoim istnieniu. W 2016 r. pod polskim konsulatem w Nowym Jorku miała miejsce demonstracja. „Antysemityzm wysysacie z mlekiem matki” – darł się na Polaków rabin Zev Friedman. Towarzyszyła mu młodzież z amerykańskiego liceum Rambam Mesivta High School. Uczniowie trzymali w dłoniach plakaty z napisami “3 miliony Żydów zostało zamordowanych w Polsce” oraz “Jedwabne – nigdy nie zapomnimy”. Kiedy jednak dziennikarka próbowała przepytywać uczestników demonstracji z historii okazało się, że nie mają pojęcia w jakiej sprawie protestują. Niektórzy byli przekonani, że II wojna światowa trwała dwa lata. Nie mieli pojęcia, ilu Żydów zginęło w Jedwabnem. Wyglądało na to, że trzymali transparenty tylko dlatego, że tak kazał im rabin. Propaganda uprawiana w naszym kraju przez Engelking, Grossa oraz podobnie myślące osoby pochodzenia żydowskiego, pomaga ekstremistycznym ugrupowaniom żydowskim w USA w ich próbach wymuszania od rządu polskiego haraczu za zrabowane przez Niemców, Sowietów i pospolitych kryminalistów mienie pożydowskie, jak również za dokonane przez Niemców zbrodnie. „Opracowania naukowe” Engelking i Grossa, to antypolonizm w czystej postaci oraz jawne pogwałcenie polskiej tożsamości narodowej i polskiej racji stanu.

Wróć