Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Czy jest tama dla chama?

16-11-2022 20:45 | Autor: Tadeusz Porębski
Coraz częściej zadaję sobie pytanie, jak długo jeszcze Polacy będą rumienić się ze wstydu za swoich przywódców? Dawniej towarzysz Władysław Gomułka, pierwszy sekretarz jedynie słusznej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, krasił swoje nudne, wielogodzinne przemówienia soczystymi określeniami typu „ziejący sadystycznym jadem nienawiści do naszej partii, tkwiący w zgniliźnie rynsztoka człowiek o moralności alfonsa”. Gomułka był prostym niewykształconym robotnikiem, więc tak prostackie wystąpienia publiczne można było od biedy znosić. Mieliśmy w peerelowskiej Polsce u władzy wielu niedouków i tumanów, z których naród szydził i się za nich wstydził.

Wreszcie udało nam się wejść do elitarnego zachodniego klubu i wydawałoby się, że kultura polityczna na szczeblu parlamentu oraz władzy państwowej osiągnie poziom zachodni, czy nawet skandynawski. Wydawało się, że po dekadach zniewolenia i siermięgi naród, który z zazdrością zerkał na społeczeństwa zachodnie, przestanie smarkać w rękaw i dzięki cudownemu zrządzeniu losu będzie garściami korzystał z europejskiej integracji, by mentalnie doszlusować do Zachodu. Wydawało się, że krajem zaczną wreszcie rządzić elity, a nie „elyty”. Po dwudziestu latach członkostwa we Wspólnocie okazuje się, że Polska nie pasuje do UE, a UE do Polski.

Jest w naszym społeczeństwie spora grupa, która szydzi z Lecha Wałęsy, nazywa go „Bolkiem”, choć nie znaleziono twardych dowodów na współpracę Wałęsy z peerelowską bezpieką. Zapomina się, że to on przy flaszce czystej przekonał ciągle pijanego Borysa Jelcyna do wyprowadzenia z Polski rosyjskiej armii, a z Bornego-Sulinowa rakiet dalekiego zasięgu. Zapomina się, że to Lech Wałęsa jako trzeci cudzoziemiec w całej 244-letniej historii USA, dostąpił zaszczytu wygłoszenia przemówienia przed dwoma izbami amerykańskiego parlamentu i dostał owacje na stojąco. Przed nim podobny zaszczyt spotkał jedynie markiza Marie Josepha de La Fayette`a – francuskiego uczestnika wojny o niepodległość USA oraz Winstona Churchilla – premiera Wielkiej Brytanii. Zapomina się, że Wałęsa jest laureatem pokojowej Nagrody Nobla, a jego nazwisko zna nawet taksówkarz na urugwajskim zadupiu, jakim jest Ecilda Paullier („Polonia? Walesa, solidaridad!”). Nazwisko obecnego przywódcy Najjaśniejszej Rzeczypospolitej także stało się znane na świecie, tyle że z zupełnie innej strony. Wygłaszane przez niego ostatnio brednie wyśmiały media nawet w dalekiej Australii i wydawane w języku tulugu gazety w Indiach. To niby miały być żarty, tak też usiłują bronić swojego guru żarliwi wyznawcy Prezesa. Tego rodzaju żart bardziej pasuje jednak do prostaka Gomułki, niż do doktora nauk prawnych Jarosława Kaczyńskiego, który chcąc przypodobać się ludowi stara się mówić jego sprośnym językiem, a stosując masowe rozdawnictwo, rujnuje nasz kraj i prowadzi go wprost ku recesji.

Taka teza coraz częściej pojawia się w wypowiedziach tęgich ekonomicznych głów nie tylko z Polski, ale także z zagranicy. Według danych przedstawionych w ubiegłym tygodniu, dwucyfrowa inflacja zostanie w 2023 r. utrzymana, a zapowiadane obniżenia podatku VAT na paliwa może podbić ją nawet do ponad 20 procent. Wzrost PKB może znaleźć się w przedziale od – 0,3 do1,6 proc., a to zgodnie z projekcją NBP oznaczałoby recesję. HICP to akronim stworzony z angielskich wyrazów Harmonised Index of Consumer Prices. Wskaźnik ten umożliwia porównywanie stabilności cen w wybranych państwach. Dwucyfrową roczną dynamikę HICP odnotowano w 18 z 27 krajów UE. W czterech państwach UE inflacja przekroczyła 20 proc. W Estonii sięgnęła aż 24,1 proc., na Litwie 22,5 proc., a na Łotwie 22,4 proc. Listę niedawno uzupełniły Węgry. Wkrótce może pojawić się na niej kolejne państwo – Polska. Należy wziąć pod uwagę bardzo istotny szczegół – liczba ludności w Estonii i na Łotwie jest mniejsza niż liczba ludności w Warszawie (odpowiednio 1,4 i 1,8 mln). Litwinów jest nieco więcej (2,8 mln). Tak małe postsowieckie kraje pozbawione kopalin, dużej gospodarki i rolnictwa mogą przechodzić poważny kryzys. Ale stojąca na węglu, ponad 20-krotnie większa Wielka Katolicka Polska w tak mizernym towarzystwie?

Jesteśmy krajem naprawdę bogatym w surowce mineralne. Zasoby leżące pod naszą ziemią warte są setki miliardów złotych. Mamy węgiel i gaz ziemny (udokumentowane geologiczne zasoby wynoszą 146 kilometrów sześciennych). Bardzo głęboko pod ziemią paleozoiczne łupki, z których można pozyskiwać gaz łupkowy. Gazu w piaskowcach posiadamy nawet 200 miliardów metrów sześciennych. Zasoby siarki wynoszą ponad 500 milionów ton; złoża miedzi szacuje się na ponad 40 milionów ton; zasoby cynku wynoszą ponad 3,5 miliona ton, a ołowiu 1,5 miliona. Polska posiada również złoża rudy żelaza, głównie syderyty ilaste. W okolicy Suwałk mamy szacowane na miliard ton złoża magnetytu tytano- i wanadonośnego, w okolicach Ząbkowic Śląskich złoża rudy niklu, a w pobliżu Wałbrzycha rudy barytu. Polska jest czołowym producentem srebra, złoża tego cennego kruszcu szacowane są na ponad 100 tysięcy ton. Posiadamy nawet złoża złota szacowane na 350 ton, niestety nieeksploatowane. Czemu więc Polski nie wymienia się w towarzystwie Francji (inflacja tylko 6,2 proc.), czy choćby lilipucich Malty (7,4 proc.), Islandii (5,9 proc.), Cypru (9 proc.) i niewiele większych Finlandii (8,4 proc.) oraz Portugalii (9,8 proc.) – o Szwajcarii i Niemczech w ogóle nie mówiąc?

To pytanie zaczyna mi towarzyszyć przez większą część doby. W czym jesteśmy gorsi od innych, że mając żyzne ziemie, rozwinięte rolnictwo, dogodne położenie w postaci pomostu pomiędzy Zachodem i Wschodem, miliony ton cennych kopalin, dostęp do morza, dziewicze Bieszczady, unikatowe Puszczę Białowieską oraz Biebrzański Park Narodowy – prawdziwy kolos i jeden z najdzikszych parków narodowych w tej części Starego Kontynentu, nie możemy przebić się do europejskiej czołówki? Czego nam brakuje? Czyżby coś nie tak z naszym genotypem? Trudno w to uwierzyć, bo połowa Polaków wywodzi się przecież z żeńskiej linii genetycznej Helena, nazwanej tak od imienia jednej z "pramatek Europy". Linia ta występuje najczęściej w Europie Zachodniej. Czemu więc mentalnie odbiegamy od zachodnich wzorców? Czemu w nas tyle prostactwa, zacietrzewienia i pieniactwa? Czemu do rządów dopuściliśmy ludzi, którzy w dojrzałych demokracjach mogliby najwyżej sprzątać sale parlamentu, a nie przesiadywać w nich w charakterze suwerena? Powoli zaczyna mi się rozjaśniać w głowie.

Pojechaliśmy ostatnio z kumplem do Ciechocinka na doroczną trzydniową sesję rehabilitacyjną u genialnego fizjoterapeuty magistra Łukasza Michalaka. Był tzw. długi weekend, uzdrowisko pękało w szwach. Chcieliśmy wieczorem potańczyć – wszak godzina tańca to dużo więcej spalonych kalorii niż godzina intensywnego spaceru. Nie udało się. Słynne uzdrowisko, w tym parkiety, zostało opanowane przez prostaka i podchmielonego chama. Musieliśmy wyjść z trzech dancingów, bo nie dało się wytrzymać. Smród spoconych ciał, pohukiwania i prostackie gwizdy, pijaństwo, wulgaryzmy i agresja.

Cham i prostak zawsze był wrogiem elit, tyle że przez wieki trzymano go w ryzach. Dzisiaj chamstwo roznosi się po kraju niczym zaraza i wnika w życie społeczne na każdym poziomie. Nieuchronnie nadchodzi ponura era nowożytnego barbarzyństwa – grubiaństwa, wulgaryzmu i (na razie) słownej agresji. Dzisiaj polski parlamentaryzm to „mordy zdradzieckie, gorszy sort, szmalcowniczki oraz strefy wolne od LGBT”. Swoje wywody wzbogacę definicją literacką Jacka Dukaja („Lód”): „Chamstwo ma wielką przyszłość, cały świat stoi przed chamem otworem, a subtelni i wrażliwi ustępują przed nim. Mądrzy nie wdają się w dyskusje, szlachetni litują się nad chama nieszczęściem, cham zaś prze naprzód i nic nie mąci spokoju jego chamskiej duszy. Cham się nie wstydzi, nie czerwieni, nie uśmiecha przepraszająco, on nie widzi drwin i szyderstw, nigdy nie czuje się nieswojo i niezręcznie – ponieważ jest chamem”. I w Polsce jest, jak jest.

Wróć