Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Czy leci z nami pilot?

26-08-2015 21:30 | Autor: Mirosław Miroński
Sytuacja w jakiej znalazł się w ostatnich latach nasz kraj pod rządami obecnej okipy przypomina sytuację z filmu „Czy leci z nami pilot?”. Jego światowa premiera miała miejsce w lipcu 1980 roku, trudno więc podejrzewać, że scenarzyści i reżyserzy: Jim Abrahams, David Zucker, Jerry Zucker wzorowali się na naszej późniejszej historii. Amerykańska komedia dobrze się jednak kończy, czego trudno spodziewać się obserwując rządy albo jak kto woli ich kompletny brak w naszym pięknym kraju. W przeciwieństwie do mitycznego Midasa, który swym dotykiem zamieniał wszystko w złoto, czegokolwiek dotknie ta ekipa zamienia się łagodnie mówiąc w nie wiadomo co.

W ww. filmie, gdy samolot pasażerski znalazł się w niebezpieczeństwie, były pilot wojskowy Ted Striker zasiadł za jego sterami pokonując swój lęk przed lataniem. W przeciwieństwie do niego, pilot odpowiedzialny za nasz kraj zręcznie katapultował się do Brukseli zostawiając dryfujący powietrzny statek w przypadkowych rękach. Ekipa, która przechwyciła stery wyraźnie sobie z nimi nie radzi.

Zresztą, żeby być sprawiedliwym trzeba przyznać, że nie jest to wielkim zaskoczeniem dla nikogo, zważywszy fakt iż w przypadku poprzedniego kapitana, pilotaż też nie był powołaniem. Kiedy w życzliwej dla niego i jego załogi osłonie medialnej pojawiły się dziury, zaczęły prześwitywać przez nie widoki zgoła odmienne od kreowanej na użytek ludności pięknej wizji - kraju mlekiem i miodem płynącego.

Rzeczywistość ma to do siebie, że trudno ją pudrować w nieskończoność. W końcu spod grubej warstwy pomady zacznie prześwitywać prawdziwy obraz tego, co jest pod spodem. Budowana z tak wielkim mozołem fasada, jak patiomkinowskie domy okazała się wielką mistyfikacją.

Warto przypomnieć sobie buńczuczne obietnice naszych etatowych bajarzy i porównać z tym co jest na prawdę. Gdzie są te tłumy młodych Polaków powracających z Irlandii? Gdzie gazoport, który miał nam gwarantować nasze bezpieczeństwo energetyczne? Miał być gotowy w czerwcu 2014 r.

Można by tę listę wydłużać w nieskończoność. A jeśli dodać do tego sytuację w ZUS, którą niektórzy analitycy i ekonomiści oceniają jako stan przed zapaścią, wciąż wysokie bezrobocie oraz bardzo uciążliwe i destrukcyjne dla gospodarki i dla pracodawców koszty pracy rysuje się obraz nie pozostawiający złudzeń. Po prostu „h.. d… i kamieni kupa”. Przyznają to zresztą dobrze zorientowani bywalcy pewnego warszawskiego lokalu gastronomicznego.

Z jednej strony niski wskaźnik urodzeń, emigracja, a z drugiej wchodzenie w wiek emerytalny roczników z wyżu demograficznego po 1945 roku oraz wydłużanie się długości życia spowodują, że bez znacznych dopłat ze skarbu państwa, emeryci i renciści nie dostana swoich świadczeń.

Nadszedł czas, aby rozejrzeć się za innym pilotem, który nie tylko będzie kurczowo trzymał się sterów, ale znajdzie sposób, jak dolecieć bezpiecznie do celu. Obecny pilot, jeśli w ogóle ktoś taki jest, chyba już dawno stracił cel z horyzontu, a pasażerowie są dla niego jedynie zbędnym balastem.

Wróć