Pomysł budowy gigantycznego węzła komunikacyjnego w centrum kraju, jest dla mnie – a myślę, że także dla większości Polaków – bardzo interesujący, a jednocześnie kontrowersyjny, chociażby ze względu na celowość takiej inwestycji. Projekt ten przerywa bowiem „bezpłodność” kolejnych rządów w zakresie wielkich inwestycji o charakterze cywilizacyjnym, na podobieństwo przedwojennych projektów Gdyni – czy Centralnego Okręgu Przemysłowego. Polska jest obecnie bodaj najzasobniejsza finansowo w całych swoich dziejach. Gigantyczne pieniądze Unii Europejskiej – przynajmniej dotychczas – nie przyczyniły się do stworzenia i realizacji w naszym kraju przedsięwzięć obliczonych na dziesięciolecia budowy, ale mających istotne znaczenie dla narodu i państwa w przyszłości. Każda z kolejnych ekip rządzących Polską wybierała tylko takie inwestycje, których ukończenie było planowane przed końcem aktualnej kadencji parlamentu. Są to więc projekty bez rozmachu i fantazji.
Projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego (Lotniczego) jest przeciwieństwem tego typu myślenia. Stawia bowiem przed państwem gigantyczne zadanie infrastrukturalne, którego realizacja w zasadniczy sposób może przekształcić centralną część Polski. Projekt jest także odważny, gdyż przewiduje, że pierwszy samolot odleci z nowego lotniska już za 10 lat (tj. w 2027 r.), a będzie ono mogło – po pełnej realizacji – obsługiwać nawet 100 milionów pasażerów rocznie. Port planowany jest w przestrzeni centralnej Polski, pomiędzy Warszawą a Łodzią, na terenie gminy Baranów, około 10 km na zachód od Grodziska Mazowieckiego, czyli w odległości ok. 45 km od centrum stolicy. Wybudowanie wielkiego, transkontynentalnego lotniska w szczerym polu łączy się z gigantycznymi nakładami na infrastrukturę towarzyszącą. Samo lotnisko ma mieć powierzchnię 3 tys. hektarów, do czego należy doliczyć prawie drugie tyle powierzchni pod inwestycje towarzyszące. Koszt szacowany jest obecnie na trzydzieści kilka miliardów złotych, w tym ok. 240 milionów na sam wykup gruntów. W prasie pojawiła się informacja, że władze zamierzają płacić 8 zł za metr kwadratowy ziemi [?], co tamtejsi mieszkańcy uznali za kpinę. Projekt zakłada dwa etapy inwestowania. Pierwszy potrwa do 2027 roku i zamknie się w 35 mld zł (w tym: 16-19 mld zł komponent lotniczy, 8-9 mld zł kolej i 6,87 mld zł drogi). Drugi dotyczy już tylko dalszej rozbudowy sieci kolejowej. Ma on potrwać do 2035 roku i kosztować kolejne 23 mld zł.
Czterdzieści kilometrów na zachód od Warszawy, przy obecnych połączeniach komunikacyjnych, to nie mniej niż godzina podróży, a raczej ok. 1,5godziny. Specjaliści są zgodni, że nie jest istotna odległość w kilometrach, ale czas dojazdu. Mikołaj Wild zapewnia, że po zrealizowaniu inwestycji w 15 minut dojedziemy stamtąd do Warszawy, w 25 minut do Łodzi, w 1 godzinę i 15 minut do Krakowa i Katowic, a w 2 godziny do Gdańska. Mówi się więc o możliwości połączenia CPK ze stolicą (i nie tylko) koleją typu TGV (Kolej Dużych Prędkości). O ile wiem, w obecnych planach zagospodarowania naszego miasta nie przewidziano korytarza dla pociągów TGV, czy też np. kolei na poduszce magnetycznej, jaka od lat łączy centrum Szanghaju z tamtejszym lotniskiem, a porusza się prędkością 300 km/h. Inżynierowie mówią i piszą o konieczności budowy kilku linii kolejowych, zapewniających dojazd do lotniska od strony Grodziska Mazowieckiego, Centralnej Magistrali Kolejowej, Żyrardowa (Łodzi) i linii nr 3 – z wyjazdem zarówno w kierunku Warszawy, jak i Sochaczewa (Poznania). Mówią i piszą, że stacja przy lotnisku powinna być przelotowa, a kombinacja nowych linii kolejowych (i łącznic) wybudowana w taki sposób, żeby pociągi przelotowe, w każdej relacji, mogły kursować bez konieczności zmiany kierunku. Dzięki temu, trasą przez lotnisko można byłoby skierować zarówno wszystkie pociągi dalekobieżne kursujące po ww. liniach, a także regionalne łączące Warszawę m. in. ze Skierniewicami, Sochaczewem czy Łowiczem. Niezbędna jest również odnoga od autostrady A-2, a także jej poszerzenie przynajmniej o jeden pas ruchu w każdą stronę nie tylko na odcinku pomiędzy lotniskiem a Warszawą. Budowa tak gigantycznego lotniska 45 km od stolicy – moim zdaniem – wiąże się również z koniecznością budowy osiedli (miasta) dla jego personelu. Itd., itd. itd.
Dziennikarz prowadzący wywiad z Mikołajem Wildem zapytał go, co się stanie z lotniskiem na Okęciu po wybudowaniu CPK. Minister odpowiedział, że Okęcie pozostanie nadal lotniskiem, ale wojskowym, albowiem takie jest niezbędne dla bezpieczeństwa naszego państwa. Słysząc te słowa – zamarłem z wrażenia. Lotnisko Okęcie już obecnie otoczone jest prawie ze wszystkich stron zabudową mieszkaniową, co jest jednym z argumentów na rzecz jego wyprowadzenia za miasto. Za dziesięć lat (planowane uruchomienie CPK) – moim zdaniem – ta zabudowa będzie znacznie bardziej intensywna. Innymi słowy – wojskowe lotnisko znajdzie się wewnątrz miejskiej zabudowy. Powszechnie wiadomo, że w przypadku konfliktu zbrojnego nieprzyjaciel w pierwszej kolejności niszczy punkty dowodzenia, lotniska wojskowe, radary i inne obiekty strategiczne. Uważam, iż planowane przekształcenie lotniska Okęcie w bazę sił powietrznych RP stanowi bezpośrednie zagrożenie bezpieczeństwa mieszkańców południowej Warszawy, a tym mieszkańców Ursynowa. Trzeba także pamiętać, że samoloty wojskowe przy starcie czynią znacznie więcej hałasu niż pasażerskie. Przekonali się o tym dobitnie mieszkańcy miejscowości Krzesiny pod Poznaniem, gdzie funkcjonuje wielkie wojskowe lotnisko (31. Baza Lotnicza). Uważam, iż w naszym wspólnym interesie jest niedopuszczenie do przekształcenia Okęcia w lotnisko wojskowe, a tym samym uczynienia z niego pierwszoplanowego celu w przypadku zagrożenia wojennego. Niestety, z taką ewentualnością również musimy się liczyć, a więc także odpowiednio rozlokowywać obiekty narażone na pierwsze uderzenie potencjalnego wroga. Na pewno strategiczne obiekty wojskowe nie powinny istnieć w granicach administracyjnych naszej stolicy, najludniejszego miasta Rzeczypospolitej.
W połowie lat 90. XX w. wchodziłem w skład „Komitetu Roboczego” Programu „Warszawa XXI”. Na jednym z posiedzeń zaproponowałem, aby władze stolicy pomyślały o zorganizowaniu w przyszłości przedsięwzięcia o nazwie „EXPO” (Wystawa Światowa Expo), które odbywają się cyklicznie w różnych miastach naszego globu. Odpowiedziano mi, że pomysł jest interesujący, ale miasto nie dysponuje niezbędnymi terenami pod taką inwestycję. Jestem przekonany, że 600 ha lotniska Okęcie byłoby obszarem wystarczającym, a zorganizowanie w naszym mieście np. „Expo 2030”. Byłoby to dla Polski nie tylko wielkim wyróżnieniem, ale przede wszystkim promocją państwa, jego gospodarki i kultury. Expo – to wielki zaszczyt, o który rywalizują liczne miasta. Może więc zamiast wojskowej bazy należałoby na Okęciu zorganizować „Expo”, a po jego zakończeniu teren – przynajmniej w części – przeznaczyć na „Warszawską Dolinę Krzemową” (Warszawski Park Technologiczny lub podobne przedsięwzięcie), czyli dzielnicę najnowocześniejszych technologii. Takie spożytkowanie tego obszaru, zapewniłoby naszemu państwu przyspieszony rozwój gospodarczy, a w rezultacie polepszyło warunki życia każdego z nas, a raczej naszych dzieci i wnuków.
Pomyślmy o tym!!!