Pierwsza połowa premierowej partii zdecydowanie lepiej ułożyła się dla gości, którzy skutecznymi zagraniami szybko wypracowali sporą przewagę. Po kilkunastu minutach gry prowadzili już 13:7. Siatkarze Metra zdołali jednak poprawić jakość swoich akcji i w okamgnieniu odrobili straty – 12:13. Autowy atak Pawlaka sprawił, że na tablicy wyświetlał się już remis 15:15, a po chwili wykorzystana przez Walendzika piłka przechodząca pozwoliła gospodarzom wyjść na prowadzenie. Podopieczni Wojciecha Szczuckiego nie oddali go już do końca seta, choć trzeba przyznać, że walki i emocji nie brakowało. Goście bili się o każdą piłkę, jednak świetnie spisywał się Dominik Zalewski, który kończył większość ataków. Dzielnie wspierał go Janek Kopyść i to on rozstrzygnął na swoją korzyść dwie ostatnie akcje – 25:23.
Druga partia do pewnego momentu miała dość podobny przebieg. Siatkarze z Woli skutecznymi kontrami ponownie wypracowali kilka oczek przewagi (10:5), by mniej więcej w połowie seta je stracić. Po bloku na Malangiewiczu był już remis po 12. Różnica jednak polegała na tym, że wynik w kolejnych minutach minimalnie wskazywał na ich korzyść. Taki stan rzeczy utrzymywał się aż do wyniku 19:20. Wtedy efektownie zaatakował Szczepaniak, a rywale dwukrotnie się pomylili i Metro prowadziło już 22:20. To jednak nie był koniec emocji, bo set rozstrzygał się na przewagi. Ekipy wymieniały się prowadzeniem i żadna z nich nie chciała odpuścić. Nie do zatrzymania był Bąk, który w samej tylko końcówce skończył aż 6 ataków. Przy kolejnej piłce setowej dla jego drużyny Kopyść posłał piłkę na aut i zespół z Woli mógł cieszyć się zwycięstwem 31:29.
W trzeciej partii od początku do końca prym wiedli gospodarze. Nikomu nie można było odmówić serca do walki, jednak Bąk nie był już tak skuteczny jak dotychczas i głównie to zaważyło na wyniku. Gospodarze również nie grali bezbłędnie, a każdą ich pomyłkę wykorzystywał Gawrzydek, bezlitośnie obijając metrowski blok. Z całą pewnością obie ekipy trzeba pochwalić za atak środkiem – rewelacyjnie spisywali się wszyscy zawodnicy na tej pozycji. Pojedyncze sytuacje sprawiały jednak, że miejscowi powoli zwiększali swą przewagę i ostatecznie zwyciężyli 25:20.
Początek ostatniej partii był dość wyrównany, ale poziom gry znacznie spadł. Ataki w większości lądowały na aucie lub były blokowane. Pierwsi na wyższe niż dwupunktowe prowadzenie wyszli przyjezdni – gdy zatrzymali na środku Jakuba Pluto, było już 7:10. Drużyna Metra postanowiła jednak zawalczyć o pełną pulę punktów. Szybko zniwelowała straty, a w szeregi podopiecznych trenera Wójcika wdarło się zrezygnowanie. Interwencje nie przynosiły skutku - mnożyły się błędy jego zawodników, a miejscowi skrupulatnie wykorzystywali taki stan rzeczy. Ich prowadzenie rosło z minuty na minutę i po zepsutej zagrywce rywali wygrali 25:20.
Nagroda MVP trafiła tym razem w ręce Damiana Kraśniewskiego, który świetną dyspozycją pokazał, że zdążył już zapomnieć o nie tak dawnej kontuzji. Metro z dorobkiem 15 punktów niezmiennie zajmuje 4. miejsce w tabeli, a kolejny swój mecz rozegra dopiero 15. grudnia w Wołominie.
Foto Anna Klepaczko