Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Globalizacja to koniec historii?

23-09-2020 21:00 | Autor: Piotr Celej
Prawdopodobnie już rewolucja neolityczna i wytworzone w ten sposób pierwsze społeczności osiadłe posiadały formy mniej lub bardziej otwarte na integrację. Ze względu na ówczesną technologię i wiedzę o świecie ciężko jednak mówić tutaj o dążeniu do integracji w ujęciu globalnym.

Badacze również często uważają, że geneza procesu ma swoje źródło w epoce odkryć geograficznych, dokonywanych przez Europejczyków od XV wieku. Należy pamiętać jednak, że wiedza o świecie była ówcześnie niezbyt rozbudowana i o ujęciu globalnym ciężko byłoby tu mówić.

Dopiero rozwój technologiczny, jaki dokonał się w następstwie rewolucji przemysłowej, pociągnął za sobą powstawanie i upowszechnienie idei masowych. W XIX wieku narodziły się nie tylko marksizm, liberalizm i nowoczesny konserwatyzm, lecz również ruchy pacyfizmu. Globalizacja zawdzięcza zaś swoje istnienie przede wszystkim ruchom liberalnym. Poprzez handel, wyprawy biznesowe, przepływ kapitału i usług doprowadziły one do powstania koncepcji „jednego świata”, globalnego społeczeństwa, które staje się coraz bardziej homogeniczne.

Nawet wybitny amerykański futurolog Alvin Toffler pisał w swych dziełach, że społeczeństwo informacyjne będzie posthistoryczne. Wydarzenia prowadzące do globalizacji i zanikania państwa narodowego na przełomie XX i XXI wieku są jednak mocno osłabione. Prześledzić można je szczególnie, patrząc na historię najnowszą w polityce i konflikty regionalne oraz kulturowych o których pisał amerykański politolog S. Huntington.

Globalizacja czy walki cywilizacji?

Huntington opisuje konflikty na osi: państwa zachodnie – państwa prawosławne – cywilizacja konfucjańska – cywilizacja muzułmańska. Swoimi badaniami mocno zaprzecza tezie o permanentnej globalizacji. Jego zdaniem, arbitralne narzucanie wartości zachodnich jest jednym z powodów konfliktów. Już w 1993 roku badacz mówił, że nasza cywilizacja natrafi na zdecydowany opór społeczności muzułmańskiej.

"Cywilizacja Zachodu jest najpotężniejsza i taką przez lata pozostanie, ale potęga ta staje się coraz słabsza – w miarę jak inne cywilizacje rosną w siłę. Zachód stara się potwierdzać swoje wartości i bronić swych interesów, co stawia społeczeństwa niezachodnie przed wyborem. Jedne próbują naśladować Zachód i w taki czy inny sposób doń dołączyć. Inne, konfucjańskie i muzułmańskie, starają się rozbudowywać własną potęgę gospodarczą i militarną, by stawić mu opór i stworzyć przeciwwagę. Osią polityki światowej w epoce po zimnej wojnie jest więc interakcja, jaka zachodzi między potęgą i kulturą Zachodu a potęgą i kulturą pozostałych cywilizacji. (...) Wspólne i odmienne cechy kulturowe określają interesy, wywołują antagonizmy i wpływają na tworzenie się związków państw. Najważniejsze kraje należą do rozmaitych kręgów kulturowych. Lokalne konflikty, grożące przekształceniem się w wojny na szerszą skalę, to te, które się toczą między grupami lub państwami należącymi do różnych cywilizacji. Główne modele rozwoju politycznego i ekonomicznego odmiennie się kształtują w obrębie poszczególnych cywilizacji. Główne sprawy rozgrywające się na arenie międzynarodowej dotyczą różnic między cywilizacjami. Po długim okresie dominacji Zachodu zmienia się układ sił, cywilizacje niezachodnie rosną w siłę. Polityka globalna stała się wielobiegunowa i wielocywilizacyjna."

Huntington pisał również o odrodzeniu politycznego islamu. Zdaniem badacza, była to potrzeba rewolucyjna i odrzucenie drogi narodowej, proponowanej m. in. przez Turcję. Wpływ na te wydarzenia miałyby wywierać chaos, dyktatura i korupcja władzy świeckiej, której przeciwstawiana jest surowa i ascetyczna doktryna prawa religijnego – szariatu. "Odrodzenie islamu w politycznej postaci ma pewne cechy przypominające marksizm: teksty uznane za święte, wizję doskonałego społeczeństwa, przekonanie o potrzebie gruntownej zmiany, odrzucenie istniejących potęg i państwa narodowego, a także zróżnicowanie doktryny – od tendencji umiarkowanie reformistycznych po rewolucyjne, sięgające po przemoc. Bardziej na miejscu byłoby jednak porównanie z Reformacją.

Oba ruchy stanowią odreagowanie na stagnację i skorumpowanie istniejących instytucji, opowiadają się za powrotem do bardziej czystych i wymagających form reprezentowanych przez siebie religii, pochwalają pracę, porządek i dyscyplinę, znajdują uznanie wśród rodzącej się dynamicznej klasy średniej. Oba są złożone, zawierają w sobie rozmaite nurty, ale w każdym dwa są dominujące: luteranizm i kalwinizm oraz fundamentalizm szyicki i sunnicki. Można też dostrzec paralele między Janem Kalwinem i ajatollahem Chomeinim, którzy próbowali narzucić swoim społeczeństwom ascetyczną dyscyplinę. "

Amerykański badacz zauważał również, że prowadzone wojny będą miały charakter niesymetryczny. "Jeśli muzułmanie stwierdzają, że Zachód prowadzi wojnę przeciw islamowi, a ludzie Zachodu mówią to samo o islamskich grupach, zasadny wydaje się wniosek, iż coś na kształt wojny istotnie jest na rzeczy. W tej niby-wojnie każda ze stron stawia na swoje silne punkty i słabości drugiej strony. Z militarnego punktu widzenia jest to przeważnie wojna terrorystyczna przeciw potędze lotnictwa. Bojownicy muzułmańscy wykorzystują otwarty charakter społeczeństw Zachodu do podstawiania samochodów-pułapek w upatrzonych miejscach. Zachodni eksperci militarni korzystają z otwartego nieba nad obszarami islamu i zrzucają „inteligentne bomby" na określone cele. Islamiści knują spiski na życie prominentnych ludzi Zachodu, Stany Zjednoczone planują obalanie ekstremistycznych islamskich reżimów. W ciągu piętnastu lat, od 1980 do 1995 roku, jak podaje amerykański Departament Obrony, Stany Zjednoczone angażowały się w siedemnaście operacji militarnych na Bliskim Wschodzie, przy czym wszystkie były wymierzone przeciw muzułmanom. Podobnych operacji wojskowych nie prowadzono przeciw żadnej innej cywilizacji."

Huntington nazywał Ukrainę państwem pogranicza, przez terytorium którego przejdzie kulturowy konflikt między cywilizacjami zachodnią i prawosławną. "Rosja ma jednak problemy z obiema sąsiednimi cywilizacjami. W odniesieniu do Zachodu mają one bardziej krótkofalowy charakter. Chodzi o konsekwencje końca zimnej wojny, potrzebę ponownego zdefiniowania układu sił między Rosją i Zachodem oraz uzgodnienie przez obie strony podstawowej równości oraz stref wpływów. W praktyce oznaczałoby to: 1. Zaakceptowanie przez Rosję poszerzenia Unii Europejskiej i NATO o państwa Europy Wschodniej i Środkowej należące do kręgu zachodniego chrześcijaństwa, a także zobowiązanie Zachodu do niewłączania do NATO nowych członków, dopóki Ukraina nie rozpadnie się na dwa państwa.

Już w latach 90. Huntington słusznie przewidział, że za rodzącą się powoli się prosperitą gospodarczą Chin pójdą też ambicje polityczne. W czasie, kiedy spodziewano się upadku komunistycznego kraju amerykański badacz widział w nim "śpiącego smoka". "Coraz bardziej się staje prawdopodobne, że Chiny odzyskają tradycyjną pozycję hegemona Azji Wschodniej, a inne państwa albo będą musiały wtedy dołączyć do silniejszego i przystosować się do nowej sytuacji, albo starać się „zrównoważyć" i ograniczyć wpływy Chin.

Badacz pisał również o problemach związanych z naporem ludności obcych kultur do Europy. Przewidział także, że będzie on się zwiększał. "Niewielu Francuzów niepokoi się naporem ze Wschodu – Polacy są przecież Europejczykami i katolikami. Większość nie obawia się także niearabskich imigrantów z Afryki ani nimi nie pogardza. Obiektem wrogości są przede wszystkim muzułmanie. Słowo 'immigre' to właściwie synonim wyznawcy islamu, drugiej największej religii Francji (...). We Francji pojawił się znamienny motyw demograficznego pesymizmu, zapoczątkowany przez powieść Jeana Raspaila z lat siedemdziesiątych. (...) żadna przyszłość nie będzie też trwała w nieskończoność. Nie chodzi tu o to, czy Europa zostanie zislamizowana, a Stany Zjednoczone staną się krajem latynoskim. Problem w tym, czy Europa i Ameryka staną się społeczeństwami rozszczepionymi, złożonymi z dwóch odrębnych i separujących się wspólnot z dwóch różnych kręgów kulturowych. Rozwój wydarzeń zależy od liczby imigrantów i zakresu ich zasymilowania przez kulturę zachodnią."

Zanikanie granic

Z drugiej jednak strony są regiony, gdzie wciąż widać efekty homogenizacji, globalizacji oraz integracji. Dokonując analizy kontaktów transgranicznych w Europie Zachodniej po okresie II wojnie światowej, należy zauważyć, że modyfikacji ulegały nie tylko metody i zasady, ale także główne cele współpracy. Zasadnicza przesłanka w tym względzie, związana z nawiązaniem współpracy zaraz po zakończeniu wojny to zmniejszenie antagonizmów oraz zbliżenie się do sąsiadujących państw, narodów.

Z biegiem czasu dostrzegano, że współpraca może przynosić również wymierne korzyści gospodarcze. W następnym etapie zaczęto ją określać jako pomost w zakresie procesu integracji. Zależność ta posiada charakter dwustronny. Współpraca transgraniczna stanowi czynnik wspierając integrację, a jej rozwijanie się z kolei stymuluje kontakty na pograniczach. Na współdziałanie transgraniczne wpływają również inne, bardziej rozległe zjawiska. Wzrastająca współzależność, zarówno na poziomie lokalnym, regionalnym, jak również na szczeblu państwowym, wpływa korzystnie na rozwój kontaktów w ramach współpracy transgranicznej w kwestii ochrony środowiska, transportu oraz współdziałania naukowo-badawczego oraz w kwestii bezpieczeństwa międzynarodowego.

Zjawisko regionalizacji, jak też współpracy transgranicznej, może być postrzegane jako reakcja wobec procesu postępującej globalizacji. Zwiększenie dostępu do informacji z całego świata, dokonujące się zmiany w technologii, gospodarce oraz wzrost konkurencji powodują nie tylko otwarcie na świat, ale także chęć do większego zakresu integracji na niższym poziomie, czyli w swoim bliższym otoczeniu.

Niezwykle ważna dla rozwoju kontaktów transgranicznych jest też modyfikacja funkcji granic. Przestały one być przedmiotami odgradzającymi, stając się przede wszystkim granicami o charakterze administracyjnym. Rola granic przekłada się znacząco na charakter jak też intensywność danej współpracy transgranicznej. Znaczącym czynnikiem integrującym jest budowanie infrastruktury komunikacyjnej, jak też usuwanie przeszkód w kwestii przepływu osób, towarów czy też usług. Łatwość w kwestii przemieszczania się jest istotna w sferze nie tylko społecznej, lecz także gospodarczej oraz politycznej. Pomaga to w pokonywaniu historycznych podziałów oraz staje się elementem stosunków pomiędzy państwami jak też stymulantem rozwoju społeczno-gospodarczego dla obszarów przygranicznych.

Za taki czynnik rozwojowy uznać należy też wzrost znaczenia regionów na kontynencie europejskim, co jest wynikiem postępującego procesu decentralizacji jak też następstwem wzrostu świadomości czy też aktywności regionalnej.

Najczęściej istnienie konfliktów zwolennicy integracji i globalizacji tłumaczyli oporem wobec tychże procesów W końcu lat 60. i w latach 70. wciąż postrzegano terroryzm w kontekście rewolucyjnym. Jednak pojęcie to rozszerzyło się wówczas na separatystyczne grupy narodowe i etniczne spoza układu kolonialnego czy neokolonialnego, objęło także organizacje radykalne, motywowane czystą ideologią.

Na początku lat 80. zaczęto pojmować terroryzm i działania zaczepne jako świadomy sposób destabilizacji Zachodu, stanowiący część globalnego spisku. Książki takie jak Sieć Terroru Claire Sterling propagowały ideę, że na pozór odizolowane incydenty terrorystyczne dokonywane przez odrębne grupy rozsiane po całym globie, stanowią w istocie powiązane elementy wielkiego podziemnego spisku, kierowanego z Kremla, a realizowanego przez państwa satelickie Układu Warszawskiego w celu zniszczenia wolnego świata.

Współcześnie te koncepcje ewoluują w kierunku spisku krajów takich jak Rosja czy Iran, których władze nie chcą uczestniczyć w procesach globalizacji ze względu na możliwość utraty władzy przez autorytarnych przywódców.

Quo vadis?

Nie wiadomo, czy losy świata będą potoczą się tak, jak opisał to Huntington. Jego publikacja wywarła jednak olbrzymie piętno na spojrzenie na przemiany cywilizacyjne oraz społeczne. Z pewnością lektura tego dzieła pozwala na otwieranie dyskusji o historyczności danych społeczeństw i praw rządzących polityką międzynarodową.

Z drugiej jednak strony istnieją regiony świata, gdzie integracja toczy się w bardzo szybkim tempie. Także mimo podziałów, o których pisał Huntigton należy podkreślić, że postęp technologiczny obejmuje nawet kraje, które nie uczestniczą jako organizmy państwowe w globalizacji. W tym wypadku można posłużyć się przykładem popularności globalnych social mediów oraz innych elementów globalnej sieci, za pomocą których odbywa się niezwykle ważny transport idei. Arabska Wiosna Ludów była przykładem właśnie zdolności mobilizacji społecznej pod wpływem niezadowolenia, jak i globalizacji.

Wróć