Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Hajda do urn i na wyścigi konne!

03-04-2024 21:03 | Autor: Tadeusz Porębski
Środowisko skupione na torze wyścigów konnych na Służewcu doczekało się wreszcie zmiany zarządu w państwowej spółce Totalizator Sportowy. To dla właścicieli koni, trenerów i tysięcy pasjonatów wyścigów konnych w Polsce bardzo ważna kwestia, bowiem TS jest od 2008 r. 30-letnim dzierżawcą zabytkowego hipodromu na Służewcu, organizatorem gonitw tamże i fundatorem nagród.

Po pierwszych kilku latach dzierżawy przyszłość Służewca pod patronatem zamożnego TS rysowała się w różowych barwach, wykonano m. in. generalny remont trybuny honorowej. Zapaść nastąpiła wraz ze zmianą władzy w państwie i automatycznie w państwowej spółce TS. Z roku na rok środowisko wyścigowe skupione na Służewcu coraz mocniej krytykowało w mediach społecznościowych styl zarządzania zabytkowym hipodromem przez powołanego za rządów PiS dyrektora Oddziału Służewiec – Wyścigi Konne TS, który został ściągnięty do stolicy aż z Poznania. Nie bez powodu. Już w pierwszym wywiadzie udzielonym TVP3 nowy dyrektor stwierdził, że wyścigi konne to nie jego bajka. Jego specjalizacja i pasja to jeździectwo, konkretnie organizowanie zawodów pod nazwą "cavaliada", które mają niewiele wspólnego z wyścigami. To zupełnie inny typ końskich zawodów. I rzeczywiście, wkrótce na Służewcu zaczęto organizować Warsaw Jumping, którego jednostkowy koszt oscylował na granicy 10 milionów złotych. To powodowało coraz mocniejsze rozgoryczenie środowiska wyścigowego, które od lat czeka na zwiększenie dziadowskiej rocznej puli nagród w wysokości około 8,5 mln zł.

Irytowało i irytuje to, że dyrektor – zamiast rozwijać wyścigi konne, do czego zobowiązuje go zapis w umowie dzierżawy z 2008 r., poświęca czas i pieniądze na rozwój jeździectwa. Ale nie tylko. Kolejne miliony pożera utrzymanie powołanego kilka lat temu do życia i rozdętego do granic możliwości Studia TV, systematycznie krytykowanego w necie z powodu nadmiernego gadulstwa moderatorów i popełnianych przez nich błędów merytorycznych oraz językowych. Gadulstwo "ekspertów" zamiast pomagać widzom i graczom, wręcz przeszkadza w analizie programu i oglądaniu gonitw. Ostatnio obserwowałem Dubai World Cup z największą pulą nagród w historii wyścigów konnych. Żadnych „fachowców”, żadnych „gadających głów”, jedynie krótka prezentacja przed gonitwą, komentarz podczas wyścigu oraz krótkie wypowiedzi dżokeja dosiadającego zwycięskiego konia i właściciela zwycięzcy. Nikogo tam nie obchodzą czyjeś prywatne dywagacje, spekulacje, odniesienia, glosy i suplementy. Tymczasem w ostatnich dniach pojawiła się informacja, że w tym sezonie koszt utrzymania studia ma wzrosnąć czterokrotnie, do około… dwóch milionów złotych! Środki na utrzymanie studia telewizyjnego transferowane są z centrali TS do służewieckiego oddziału spółki przez siostrzaną spółkę „Traf”, która organizuje koński totalizator. Nie wiem, czy organizowane są przetargi, wiem natomiast, że prezesem „Traf” jest… dyrektor oddziału Służewiec – Wyścigi Konne. Czyli pan dyrektor siedzi na dwóch stołkach, pobiera podwójne wynagrodzenie, ma dwa służbowe samochody i sam ze sobą koresponduje. Co do spółki „Traf”, uzyskałem oficjalne potwierdzenie, że w ubiegłym sezonie Urząd Celno – Skarbowy w Poznaniu nałożył na „Traf” mandat w wysokości 600 tys. zł za złamanie zapisów ustawy hazardowej. Spółka odwołała się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, 4 kwietnia ma odbyć się pierwsza wokanda.

Drastycznie wzrosło też zatrudnienie w oddziale. Za poprzednika sezon ogarniało organizacyjnie około 20 osób, dzisiaj jest to aż około 70 pracowników, podzielonych na 10 zespołów. Udało mi się zdobyć zestawienie, choć nie było łatwo. Są to zespoły: ds. marketingu i komunikacji, komercjalizacji, administracji, remontów, obsługi technicznej, utrzymania terenu, wyścigów konnych, obsługi finansowej, inwestycji, koordynacji TV oraz Hospitali (zakładanie VIP-om opasek na przeguby dłoni). Każdy zespół ma kierownika. Poprzednik pana dyrektora dysponował tylko trzema zespołami (wyścigi, administracja, finanse), a roboty było dokładnie tyle samo co dzisiaj. Środowisko wyścigowe o tym wie i coraz mocniej wrze. Tak rozdęte wydatki na zatrudnienie w oddziale i utrzymanie Studia TV kłócą się ze śmiesznie niskiej wysokości roczną pulą nagród nierewaloryzowaną od 2008 r.(!) i wzbudzają rozgoryczenie właścicieli koni, trenerów oraz całego środowiska. Niska pula nagród odstrasza właścicieli od zakupu koni wyścigowych. W tym sezonie jest wierzchowców aż o 200 mniej niż w poprzednim! Mnie powaliła na kolana samowolna, z nikim nie konsultowana decyzja pana dyrektora bodaj z 2019 r. o odebraniu patronatu prezydentowi stolicy nad gonitwą Wielka Warszawska. Skandal miał niewątpliwie podłoże polityczne, widziałem prezydenta Rafała Trzaskowskiego jak zamiast obserwować gonitwy z loży dyrekcji wędrował po stajniach, a trenera Krzysztofa Ziemiańskiego pochwalił mówiąc: „Tu u pana jest dużo fajniej niż tam”. I wskazał na trybunę honorową.

Nikogo nie oskarżam, jestem jedynie wyrazicielem poglądów zdecydowanej większości środowiska wyścigowego, ale mam nadzieję, że pan Artur Kapelko, nowo powołany członek zarządu TS, który przejął nadzór nad służewieckim oddziałem spółki, zechce zarządzić audyt w służewieckim oddziale i zbadać przede wszystkim przepływy środków, zasadność wydatków oraz siatkę powiązań personalnych, włącznie z zawartymi umowami o pracę. Przez lata pojawiła się bowiem w środowisku i w necie taka masa zarzutów dotyczących fatalnego zarządzania oddziałem i całym zabytkowym hipodromem, że oczyszczenie atmosfery oraz postawienie kropki nad „i” wydaje się niezbędne. Kim jest nowy członek zarządu TS? Z jego CV wynika, że to duży kozak z wieloletnim doświadczeniem w kierowaniu spółkami prawa handlowego, zwłaszcza o profilu sportowym, a także w zarządzaniu ludzkimi zasobami. Moją nadzieję budzi ustęp „zwłaszcza o profilu sportowym”. Wszak wyścigi konne to dyscyplina sportu, do tego królewska, więc należałoby widzieć w panu Kapelce bardziej sympatyka wyścigów, niż wroga. Czeka go jednak trudne zadanie. Wyścigi konne w Polsce są w dużym kryzysie, pada rodzima hodowla folblutów, a z drugiej strony, Polska jest jedynym krajem, który nie potrafi zarabiać na wyścigach konnych. Fatalna ustawa hazardowa odcięła naszym zakładom wzajemnym możliwość wpięcia się w sieć zakładów europejskich, co radykalnie podniosłoby pule w grze, a tym samym odpis z przeznaczeniem na wsparcie polskiej hodowli koni wyścigowych.

Ale mamy nowego dynamicznego prezesa PKWK, nowego członka zarządu TS o wysokich kwalifikacjach i nowych ministrów dwóch resortów, więc sformowanie zgranej drużyny ma duże szanse powodzenia. Mamy też wsparcie wpływowego posła Michała Szczerby, który na prośbę ministra rolnictwa zgodził się być jego reprezentantem w Radzie PKWK. Poseł Szczerba jest wielkim sympatykiem Służewca, od lat przewodniczy sejmowej podkomisji ds. jeździectwa i wyścigów konnych. To niezwykle pracowity i skuteczny parlamentarzysta z dużym poparciem społecznym – zdobył prawie 40 tysięcy głosów. Wybudzenie wyścigów z farmakologicznej śpiączki przyniosłoby skarbowi państwa grube miliony, a „lekarzom” splendor.

Na tym zakończę segment wyścigowy i jak co 5 lat, obwieszczę na kogo oddałbym głos mieszkając w danym okręgu wyborczym. Mam cokolwiek do powiedzenia, bo monitoruję samorządy Ursynowa, Mokotowa, Wilanowa i Lesznowoli od 1994 roku. Lesznowola to pani Jolanta Batycka-Wąsik, która przez 25 lat swoich rządów wprowadziła niegdyś podwarszawskie zadupie do ekstraklasy najbogatszych polskich gmin o statusie wiejskim. Ursynów to bezwzględnie dr hab. Lech Królikowski z „Otwartego Ursynowa”, człowiek o nieposzlakowanej opinii, autor wielu książek o historii Warszawy, emerytowany inspektor NIK. Jest to postać przez bardzo duże „P”. Z tej samej listy startują panowie Leszek i Paweł Lenarczykowie – ojciec i syn od lat godnie reprezentujący tzw. Zielony Ursynów. Długi i udany staż w samorządzie ma także Tomasz Sieradz z KO. Co do Mokotowa – znalazłem tam bardzo ciekawą kandydatkę na radną z ramienia KO. Dr Katarzyna Sadowska jest mieszkanką Służewa, działaczką proekologiczną, ale bez szaleństw prezentowanych przez ekologów – szowinistów, całkowicie oddaną sprawom najmłodszych obywateli. Byłem pod wrażeniem jej rozwagi, kindersztuby i determinacji w działaniu. O szczebel wyżej od dzielnic jest Rada Warszawy. Zagłosowałbym na Michała Matejkę – jest dobry. Do Sejmiku Wojewódzkiego powinni trafić pracoholicy, jak nie przymierzając Robert Kempa, urzędujący burmistrz Ursynowa. Tomasz Jagodziński – były senator, obecnie wicedyrektor Muzeum Niepodległości, to także zacny kandydat.

Zachęcam, nawołuję i apeluję – 7 kwietnia wszyscy do urn, a 20 kwietnia – moi warszawscy ziomale – hajda na Służewiec, bo po raz pierwszy w tym roku bomba pójdzie tam w górę!

Wróć