Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Historia wciąż żywa

13-09-2017 20:18 | Autor: Mirosław Miroński
Wprawdzie deszczowa pogoda, która w ostatnich dniach często nam towarzyszy nie sprzyja spacerom, to i tak na warszawskich ulicach, w parkach, w miejscach publicznych pojawiają się spacerowicze. Są to nie tylko mieszkańcy, ale też przybywający do nas turyści.

Widząc dzisiejszą Warszawę niewielu jednak ma świadomość jej tragicznego losu, istnej hekatomby, którą przeżyła w 1944 roku.

Stolica została zniszczona niemal doszczętnie w wyniku planowych działań okupanta, mających na celu wymazanie jej z mapy Europy. Straty materialne trudne są do policzenia. Jeszcze trudniejsze jest oszacowanie strat ludności. Jak wiadomo, ludność Warszawy poddana była eksterminacji, zarówno podczas wojny, jak też w czasie Powstania Warszawskiego. Jak obliczyć wartość życia ludzkiego? To pytanie, na które nie ma i nie może być jasnej odpowiedzi. Należy przy tym pamiętać, że straty poniesione przez Warszawę dotyczą w różnym stopniu całej Polski.

Straty Polski, głównie materialne według danych przedstawionych na Międzynarodowej Konferencji Reparacyjnej w Paryżu w 1946 roku opiewały na około 16,9 mld USD. Dla porównania: analogiczne straty w Jugosławii szacowano na 9,1 mld dolarów.

Aż 2/5 dóbr kulturalnych Polski zniszczono całkowicie.  Odpowiedzialność za nie spada na Niemcy, za pozosta³¹ czźœę odpowiedzialny jest Zwi¹zek Radziecki. Polska utraci³a na rzecz Związku Radzieckiego 48% swojego terytorium na wschodzie, czyli oko³o 178 tys km².

Historia Warszawy to historia wyjątkowa. Niewiele miast na świecie może poszczycić się podobną przeszłością. Doświadczenie wielu lat (od czasów II Wojny Światowej i Powstania Warszawskiego) dowodzi, że dla zachowania pamięci o tym równie ważne jak pomniki jest uświadamianie społeczeństwa. Zbiorowa pamięć w dłuższej perspektywie okazuje się trwalsza niż inne materialne formy przypominania historii. Ta, jak wiadomo, wielokrotnie była przedmiotem najrozmaitszych manipulacji ze strony środowisk, dla których ocena zarówno II Wojny Światowej, jak i Powstania Warszawskiego była niewygodna.

Odwiedzając nowoczesne centra handlowe, galerie, markety, kawiarnie, parki, miejsca rozrywki etc., nie zastanawiamy się nad tym, że 73 lata temu ginęli tam ludzie – obrońcy Warszawy i ludność cywilna. Przypomina o tym historia zapisana „w kamieniu” – w budynkach z tamtych czasów, których niewiele zachowało się do dziś, w pomnikach, miejscach pamięci, których nie brak w każdej dzielnicy.

Żadne z państw europejskich uczestniczących w II Wojnie Światowej nie doświadczyło tego, co nasz kraj. Tylko my mieliśmy do czynienia z fabrykami śmierci, z falą masowych mordów, grabieży, podpaleń i gwałtów na skalę dotąd niespotykaną. Zniszczona została dotychczasowa wielonarodowościowa struktura społeczna. Eksterminacji poddano narody, które od wieków stanowiły jej część, a które fizycznie zniknęły w wyniku planowych działań hitlerowskich Niemiec. Zbrodnie na jeńcach wojennych i cywilnej ludności wpisane były w politykę zastraszania Polaków. Przybrały one na sile po kapitulacji Warszawy w 1944 roku. Dotyczy to zarówno kapitulacji Mokotowa 27 września, jak i innych dzielnic. Schwytanych do niewoli powstańców rozstrzeliwano, a rannych dobijano.

Jednostki SS, policji i Wehrmachtu dopuszczały się licznych zbrodni wojennych. Niemcy ignorowali fakt, że żołnierze AK walczyli w sposób otwarty, posiadali przewidziane międzynarodowym prawem oznaki żołnierskie, zgodnie z konwencją haską. Zamordowali z premedytacją wszystkich polskich żołnierzy, którzy wpadli im w ręce po ataku na niemieckie punkty oporu przy ul. Rakowieckiej, jak również kilkudziesięciu jeńców z batalionu AK „Karpaty”, działającego na Służewcu na terenie wyścigów konnych. Niemcy rozstrzelali (według relacji świadków i na podstawie ocen historyków) co najmniej 19 rannych i wziętych do niewoli powstańców z batalionu AK „Olza”, podczas walk o Fort Mokotów. Część ofiar pogrzebali żywcem, co potwierdzono w trakcie ekshumacji przeprowadzonej w 1945 roku.

Mało znany jest inny przejaw okrucieństwa wobec Polaków – mord dokonany na więźniach w zakładzie przy ul. Rakowieckiej 37. W czasie wybuchu powstania przebywało tam 794 osadzonych (w tym 41 małoletnich). Niemcy dokonali na nich rzezi, rozstrzeliwując ich z broni maszynowej na dziedzińcu więziennym. Część z więźniów podjęła walkę i ratowała się ucieczką. Udało się im przedostać na tereny kontrolowane przez powstańców.

Metodycznie mordowano ludności cywilną Warszawy. Na Mokotowie zamordowano około 500 cywilów na terenie Fortu Mokotów. Kilkunastu mieszkańców budynku Racławickiej 97 Niemcy spędzili do piwnicy, gdzie wymordowali ich wrzuconymi do niej granatami.

Przykłady mordów i bestialstwa można mnożyć. Były one wynikiem planu wyrażonego w postaci rozkazu Hitlera wydanego na wieść o wybuchu Powstania Warszawskiego generałowi Heinzowi Guderianowi. Rozkaz nakazywał jasno - „Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać jeńców! Warszawa ma być zrównana z ziemią! Ma to być zastraszający przykład dla całej Europy”.

Palono budynki mieszkalne, dopuszczano się grabieży i gwałtów. Ocalałą ludność wypędzono z domów, a  następnie skierowano do obozu przejściowego w Pruszkowie. Część trafiła do obozów koncentracyjnych. Wielu wywieziono na roboty przymusowe w głąb Niemiec.

Paradoksalnie, historia to nie tylko przeszłość. W ostatnim czasie mamy do czynienia z próbami pisania jej na nowo. W środowiskach unijnych powstaje narracja mająca na celu przedstawienie oprawców i ich ofiary w zupełnie innym świetle. Na użytek polityczny tworzona jest historia niemająca nic wspólnego z rzeczywistością. Czy zatem może dziwić kogokolwiek, że Polacy, a szczególnie mieszkańcy Warszawy upominają się o przywrócenie prawdy o tamtych czasach? Historia sprzed siedemdziesięciu kilku lat ma też swoje odniesienie do teraźniejszości. Mówiąc najoględniej, w pełni uzasadnione są oczekiwania większości obywateli naszego kraju co do odszkodowań od agresorów, a także moralne zadośćuczynienie.

Wróć