Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Inteligent na baterie

21-02-2018 21:34 | Autor: Mirosław Miroński
Pogląd, że ludzkość znalazła się na progu cywilizacyjnego przełomu jest coraz bardziej powszechny. Przyłączenie mieszkańców Ziemi do globalnej sieci internetowej nie jest już fantastyką, a staje się faktem. Szybki rozwój technologii sprawia, że w ciągu najbliższych lat każdy mieszkaniec naszej planety będzie miał do niej dostęp.

Pozwoli to na korzystanie z nieograniczonego zasobu danych. Kwestią czasu jest stworzenie interfejsu, który umożliwi bezpośrednie przyłączenie naszego mózgu do globalnych zasobów informacji. Takie zespolenie ludzi i urządzeń cyfrowych stanie się przyczynkiem do powstania super człowieka wyposażonego w super wiedzę i pamięć.

W tworzeniu podobnych programów każdy element nabiera znaczenia. I wcale nie chodzi o człowieka z marginesu społecznego określanego tym mianem. Chodzi o element stanowiący część pewnej całości. Ta całość to inteligencja. Dokładnie mówiąc, inteligencja zewnętrzna albo sztuczna. Składają się na nią zarówno wiedza wielu pokoleń, jak też urządzenia, które te wiedzę gromadzą i przetwarzają, a w niedługim czasie będą w stanie uczyć się samodzielnie. Nasze życie będzie w dużej mierze zależało właśnie od współpracy z takim zasobem wiedzy. Super mózg i ludzie z podłączonymi do niego za pomocą procesorów i różnymi elektronicznymi implantami to już nieodległa przyszłość.

Wśród terminów dotyczących badań nad przyszłością ludzkości istnieje określenie- „technologiczna osobliwość”. Oznacza ono punkt zwrotny w rozwoju cywilizacji, od którego postęp techniczny stanie się tak szybki, że aż nieprzewidywalny, a sztuczna inteligencja wyrwie się spod naszej kontroli. Dalszy rozwój technologiczny, niczym rozpędzona kula śniegowa, przyspieszy i będzie coraz silniej oddziaływał na rozwinięte społeczeństwa. Przyjmuje się, że takim przełomowym momentem będzie stworzenie sztucznej inteligencji przewyższającej ludzką. Będzie ona zdolna do wymyślania jeszcze wydajniejszej sztucznej inteligencji. Powstanie swojego rodzaju intelektualne perpetuum mobile.

Nikt z nas nie wie, do czego to doprowadzi. Być może dojdzie do konfliktu pomiędzy sztuczną inteligencją a ludźmi. Według znawców przedmiotu, jesteśmy coraz bliżej punktu, kiedy moc obliczeniowa komputerów przewyższy możliwości ludzkiego mózgu. Niektórzy eksperci przewidują, że nastąpi to pomiędzy rokiem 2030 a 2045.

Uważam, że sztuczna inteligencja może nam pomóc, zanim to nastąpi. Już dziś widać niedostatki inteligencji konwencjonalnej. Nasze mózgi nie są doskonałe. Wystarczy się nieco rozejrzeć lub nadstawić ucha, aby się o tym przekonać. Otóż niejeden osobnik uznawany (awansem) za inteligentnego z uporem godnym lepszej sprawy przekonuje nas, że nie korzysta z własnego rozumu ani doświadczeń innych. Nawet na antenie radia niektórzy redaktorzy wmawiają nam, że istnieje coś takiego jak „półtorej roku”. Nie mam nic przeciwko temu, żeby taki twór językowy istniał w głowach owych osobników, ale kto ich dopuszcza do głosu w mediach (za przeproszeniem) publicznych. A to znowu jakiś profesor, ekspert od finansów, psycholog, czy prawnik potwierdza na własnym przykładzie, że opanowanie języka polskiego przekracza możliwości tegoż „intelektualisty”. Jednym z przykładów bariery, jaką nasza piękna mowa ojczysta stawia przed – niestety – wieloma) mówcami, jest trudne do wykorzenienia „proszę panią”, używane bynajmniej nie w sytuacji, kiedy pani jest proszona o coś, ale w zwrocie, w którym jedyną poprawną i dopuszczalną formą jest „proszę pani”. Dla niektórych jest to najwidoczniej (mówiąc językiem młodzieżowym) nie do ogarnięcia. O wymowie czasowników w liczbie mnogiej np. „som”, „robiom”, „bendom”, już nie wspomnę. Podobnie oczywiste są takie błędy jak np. „Rzeczypospolita” zamiast „Rzeczpospolita”, czy „wziełem” zamiast wziąłem.

Przydałaby się tu jakaś sztuczna inteligencja dla korygowania podobnych przypadków kaleczenia języka. Można byłoby ją zaprogramować tak, aby stosowana była tylko jedna, poprawna forma. Wypowiedzi znacznej wielu osób zabierających głos w narastającym konflikcie izraelsko-polskim można byłoby zastąpić narracją płynącą z urządzeń inteligentnych, uwzględniającą prawdziwe przyczyny konfliktu, bez obarczania winą Polaków albo zrzucania winy na błędne tłumaczenie naszych ustaw na inne języki. Zastanawiam się nawet, czy nie lepiej byłoby przejść w dyplomacji na język migowy. Uniknęlibyśmy podejrzeń, że cały spór z krajem, który uznawaliśmy dotąd za przyjazny, bierze się ze zwykłych nieporozumień.

Wróć