Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Jak nie wiadomo o co chodzi...

15-01-2025 20:48 | Autor: Tadeusz Porębski
Mieszkańcy jednoklatkowych budynków, zlokalizowanych na terenie toru wyścigów konnych na Służewcu, doznali ostatnio łaski pańskiej, która może uczynić z nich pensjonariuszy Monaru, bądź przytułków im. Brata Alberta. Poprosili mnie o pomoc, a kiedy przyjrzałem się sprawie, upadła we mnie wiara w istnienie dobra na tym świecie. Łaska, która spadła na mieszkańców, płynie z budynku dyrekcji Oddziału Służewiec – Wyścigi Konne Totalizatora Sportowego, a konkretnie od Szanownej Pani Agnieszki Ligęzy, tytułującej się zastępczynią dyrektora oddziału. Wysmażyła ona onegdaj pismo do wszystkich lokatorów budynków z informacją, że z nowym rokiem podnosi im opłaty czynszowe o 50 proc. Poszła po bandzie podnosząc czynsz wszystkim jak leci – i lokatorom z umowami najmu na czas nieoznaczony, i tym, którym umowy przedłużane są z roku na rok. Jest to podejście krzywdzące lokatorów z umowami okresowymi, choć nienaruszające przepisów. Gospodarka mieszkaniowa z zasobem komunalnym – socjalnym m. st. Warszawy i zasobem Skarbu Państwa powinna być spójna, ponieważ jest to własność publiczna. Tymczasem Totalizator Sportowy ustala stawki czynszowe wedle własnego widzimisię, powołując się na art. 685 Kodeksu cywilnego i niezbyt precyzyjną ustawę o ochronie praw lokatorów i mieszkaniowym zasobie gminy.

Zarządzenie prezydenta Warszawy z dnia 14 października 2024 r. ustala stawki czynszu z 1 mkw. w lokalach mieszkalnych należących do zasobu mieszkaniowego stolicy. Stawka bazowa dla komunalnych wynosi 13,08 zł, natomiast dla lokalu socjalnego pozostaje – uwaga, uwaga! – niezmienna w wysokości 2 zł za 1 mkw. Czym różni się status lokalu komunalnego od socjalnego? Główna różnica jest taka, że umowy najmu zawierane są albo na czas nieoznaczony w przypadku lokalu komunalnego, albo na czas określony w przypadku lokalu socjalnego. Różnią się też diametralnie stawkami czynszu. W mogącym robić za przykład budynku przy ul. Narbutta 60 jest kilka mieszkań komunalnych i kilka wykupionych na własność. To Stary Mokotów, jedna z najbardziej prestiżowych lokalizacji stolicy państwa. Budynek został kompleksowo wyremontowany ze środków dzielnicy – gładzie na ścianach klatki schodowej, nowe okna, dach i elewacje, wszystkie media, każdy lokal z piwnicą, suszarnia. Słowem, bardzo wysoki standard zamieszkiwania, plus bliskość centrum. Za 1 mkw. lokalu komunalnego o bardzo wysokim standardzie, w budynku zlokalizowanym w sercu stolicy państwa, lokatorzy płacą 13.08 zł.

Co ma państwowa spółka Totalizator Sportowy do mieszkań na torze wyścigów konnych Służewiec? Od maja 2008 r., na mocy umowy ze Skarbem Państwa reprezentowanym przez Polski Klub Wyścigów Konnych, jest dzierżawcą 137-hetarowego zabytkowego obiektu na okres 30 lat. Podstawowym obowiązkiem TS, wynikającym z umowy, jest rozwijanie wyścigów konnych. Po 16 latach „rozwijania” można dzisiaj mówić wyłącznie o zwijaniu się tej królewskiej dyscypliny sportu. Dobrze pamiętam maj 2008 r., euforię środowiska wyścigowego i zapewnienia o uczynieniu Służewca „towarzyskim salonem Warszawy” i „drugim Ascot”. Oto pojawił się od lat wyczekiwany dobroczyńca, który – podobnie jak kiedyś Mojżesz Żydów – wyprowadzi polskie wyścigi konne na szerokie europejskie wody. Akurat… Dzisiejsze wyścigi konne to stracone złudzenia i świadectwo ludzkiej nieudolności. To jedyny wyścigowy tor na świecie z końskim totalizatorem, który zamiast zarabiać dla państwa miliony, generuje straty. W roku bieżącym wyniosą one około 60 mln zł, o czym jesienią na spotkaniu w Turf Club raczył poinformować środowisko pan Mariusz Błaszkiewicz, wiceprezes TS. Będąc – nie daj Bóg – prezesem spółki mającej państwowy monopol na gry hazardowe, spaliłbym się ze wstydu ujawniając, że monopolista notuje wielomilionowe straty będąc operatorem i organizatorem wyścigów konnych.

Każda dzielnica Warszawy stara się w miarę możliwości remontować swój zasób komunalny i socjalny, by w zamian za 13,08 zł z metra dać mieszkańcom choćby wrażenie, że żyją w stolicy cywilizowanego państwa. TS bierze od mieszkańców większą kasę niż miasto, ale w zamian nie daje nic. W nieremontowanych od dziesiątek lat budynkach nie ma centralnego ogrzewania, indywidualnych liczników prądu, umożliwiających mieszkańcom uzyskanie ulg dla gospodarstw domowych, pilnego remontu wymaga duża część dachów, elewacje zewnętrzne i klatki schodowe. Od 1 stycznia mieszkańcy budynków – ruin będą płacić… 17,16 zł za 1 mkw. Aż 50 proc. to podwyżka mordercza, do tego nieuzasadniona, biorąc pod uwagę brak nakładów na remonty i fatalny stan techniczny zasobów. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja tzw. baraku – parterowej ruiny, w której mieszka kilka rodzin z umowami najmu na czas określony. „Mieszka” to termin na wyrost, raczej wegetuje zakrywając dziury w podłodze linoleum i korzystając ze wspólnej toalety. Umowy na czas określony zawiera się na lokale socjalne, w mieście stawka na lokal socjalny jest niezmienna i wynosi 2 (dwa) zł za 1 mkw. TS każe płacić od 1 stycznia mieszkańcom socjalnego slumsu… 12,02 zł z metra, czyli o 10 zł więcej niż w mieście.

Zrozpaczeni mieszkańcy poskarżyli się zarządowi TS, prosząc o zweryfikowanie krzywdzącej ich decyzji. Jest zima, elewacje zniszczone, a ogrzanie lokalu elektryką bądź gazem generuje ogromne koszty. Odpowiedziało im dwóch członków zarządu TS – Szymon Gawryszczak i Artur Kapelko. Pismo jest krótkie, a intencja obu panów zawarta w jednym tylko zdaniu: „Informujemy, że w ciągu 2 miesięcy od dnia wypowiedzenia mogą Państwo odmówić na piśmie przyjęcia nowej stawki czynszu ze skutkiem rozwiązania stosunku najmu, na podstawie którego zajmowany jest lokal…”. Czyli, jeśli nie stać cię na opłacanie nowej stawki czynszu, odmów przyjęcia nowej stawki, zwolnij lokal i wyprowadź się. Zaprawdę, propozycja palce lizać. Gdzie miałby przeprowadzić się mieszkaniec (rodzina) wykurzony z lokalu wysokim czynszem? To nie nasz problem, TS nie jest organizacją charytatywną, ale spółką Skarbu Państwa, która musi generować zysk. Rzeczywiście, Gawryszczak z Kapelką mają rację – spółka Skarbu Państwa powinna generować zysk, ale jak idzie o jej służewiecki oddział, jakoś nie generuje, a wprost przeciwnie – traci kilkadziesiąt milionów w jednym tylko roku przez nieudolne zarządzanie, brak koncepcji dla wyścigów konnych, przerost zatrudnienia, dublowanie i złą organizację pracy. Teraz spółka wkłada rękę do kieszeni mieszkańców, winduje opłaty czynszowe w rejon orbity okołoziemskiej, nic nie dając w zamian.

Dzisiejszy Służewiec, jako zabytkowy obiekt, to starannie przypudrowana zgnilizna. Z jednej strony spektakl dla ludu w postaci trzech uroczystych gal w sezonie dla celebrytów, ministerialnych decydentów i znajomych królika. Spędy odbywają się na wyremontowanej trybunie z klimatyzacją. Trenerzy i właściciele koni wyścigowych nie są wpuszczani. Nie dziwię się, wszak podczas gali można otrzeć się o wiceministra, aktorkę z popularnego serialu, a jeśli szczęście dopisze – o samą Małgorzatę Kożuchowską, która robi za ambasadorkę Toru Służewiec i jurorkę konkursu na najpiękniejszą stylizację w kapeluszu. Zapewne nie pro bono. Pachnący stajnią trener, bądź właściciel konia mogliby odebrać apetyt starannie wyselekcjonowanym gościom. Trybuna główna faktycznie robi wrażenie, jest to obiekt na miarę XXI wieku, ale wystarczy przekroczyć bramę dzielącą strefę wyścigową od wyścigowego zaplecza, by przenieść się w XIX wiek. Sypiące się, pozbawione toalet i pokryte rakotwórczym azbestem stajnie, pełne wybojów lokalne drogi i zrujnowany tor treningowy, na którym setki koni doznały kontuzji.

Czy TS prowadzi politykę zmierzającą do wyparcia z zaplecza toru stajni, jak również wszystkich mieszkańców z zajmowanych lokali? Fakty mówią same za siebie i środowisko wyścigowe zaczyna w to wierzyć. W 2008 r. czynsz za boks dla konia wynosił około 50 zł, po wielu podwyżkach oscyluje dzisiaj w okolicach 200 zł. Każe się trenerom płacić za odprowadzane ścieki, choć stajnie nie posiadają kanalizacji. TS wyburzył wybudowany w 1975 r. hotel z 60 pokojami, świetlicą i stołówką, w którym mogli mieszkać pracownicy pozyskiwani spoza Warszawy. W stolicy nie ma chętnych do pracy przy koniach. W ten sposób odcięto trenerów od możliwości pozyskiwania pracowników z zewnątrz.

Włączmy wyobraźnię i spójrzmy ponad horyzont, na potencjał zaplecza Służewca. Co zobaczymy? W miejscu zrujnowanych stajni komfortowe apartamentowce w niskiej zabudowie, jednopiętrowe budynki przerobione na drogocenne lofty, elegancki pasaż handlowy, korty tenisowe, SPA, na torze treningowym pole golfowe. Idealne miejsce dla miliarderów w absolutnie topowej lokalizacji, odizolowane od czarnego luda. Może o to w tym wszystkim chodzi?

Wróć