Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Jubileusz Warszawianki bez fanfar...

01-12-2021 22:07 | Autor: Maciej Petruczenko
Na schodach prowadzących do dawnego kina Wars (dziś teatru WARSawy) utworzony w 1921 roku sławny klub, wielce zasłużony dla sportu polskiego, świętował 27 listopada swoje 100-lecie, połączywszy uroczystość ze 110 leciem stołecznej Polonii.

Obok obecnego prezesa KS Warszawianka – Jacka Zamecznika – stanął przed publicznością weteran Jerzy Piekarzewski, honorowy prezes tego drugiego klubu. Obaj mogą jedynie pogwarzyć o dawnej potędze, gdy wielosekcyjne jednostki sportowe miały rację bytu. Jubileuszową fetę uświetnili swoim przybyciem związani kiedyś mniej lub bardziej z Warszawianką lekkoatleci Tomasz Majewski (dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą), Marek Plawgo (w 2007 brązowy medalista mistrzostw świata w biegu na 400 metrów przez płotki) oraz Andrzej Świerczyński, olimpijczyk z Montrealu (rek. 10.28 na 100 m). Stawił się też niezmordowany trener l.a., 90-letni Edward Bugała. Zabrakło innego znakomitego szkoleniowca l.a. Jana Starościńskiego, który już przeniósł się do lepszego ze światów.

W 1921 Warszawianka powstała głównie z inicjatywy przedstawicieli dwu znakomitych rodów warszawskich – Lothów i Luxenburgów, a inspiracją do jej założenia był konflikt, jaki powstał wśród piłkarzy Polonii, z którymi nie potrafiła się dogadać uzupełniająca ich drużynę młodzież Slavii. Miasto dało rozłamowcom miejsce pod stadion przy ul. Wawelskiej, gdzie po wojnie rozlokowała się jednak Skra, a Warszawiance przydzielono w zamian teren na Skarpie Mokotowskiej. Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych powstał tam zaprojektowany przez zespół wybitnych architektów i plastyków piękny kompleks obiektów: stadion piłkarsko-lekkoatletyczny z boiskiem treningowym, hale sportowe, korty i odkryta pływalnia. W obrębie zrzeszenia Start zaczął działać Spółdzielczy Klub Sportowy Warszawianka, który jako po prostu KS usamodzielnił się po 1989 roku, ale też szybko popadł w prawny konflikt z miastem i po wieloletnich sporach o własność terenu przegrał przed sądem, chociaż nie został eksmitowany. Żeby doszło do eksmisji, miasto musiałoby bowiem zwrócić Warszawiance 38 mln złotych poniesionych nakładów. No i taki stan przejściowy wciąż trwa.

Klub jest tylko bezumownym użytkownikiem terenów przy Merliniego i Piaseczyńskiej. Z tego względu 100-lecie Warszawianki to dla nas i powód do radości, i do zadumy – mówi Jacek Zamecznik. – W apogeum rozwoju naszego klubu prowadziliśmy aż 13 sekcji, mając wielu wybitnych sportowców. Nawet w okresie od igrzysk w Sydney do tegorocznych w Tokio zawsze zawsze reprezentowało Warszawiankę po kilku olimpijczyków. W tej chwili rozwijamy u nas tenis, lekkoatletykę, piłkę ręczną na poziomie I ligi oraz szermierkę, ale tylko w jednej broni – szpadzie. W igrzyskach tokijskich wystąpili rekordzista Polski, jeden z najlepszych oszczepników świata Marcin Krukowski i dziesięcioboista Paweł Wiesiołek. Oni podtrzymują tradycje płotkarskich mistrzów – Elżbiety Bednarek-Żebrowskiej, Bożeny Nowakowskiej-Świerczyńskiej, Marka Plawgi, Artura Nogi, sprintera Andrzeja Świerczyńskiego, skoczka w dal Marka Chludzińskiego, który w 1976 roku jako junior skoczył w dal ponad 8 metrów, no i Kamili Skolimowskiej, w 2000 roku mistrzyni olimpijskiej w rzucie młotem. W dalszej perspektywie na gwiazdora zapowiada się młodszy brat Marcina, zaledwie 14-letni Roch, który 600-gramowym oszczepem rzucił już ponad 60 metrów – wylicza prezes Zamecznik. I dodaje:

Kilkanaście lat temu PZLA znalazł znaczne fundusze na zbudowanie nowego stadionu lekkoatletycznego Warszawianki. Mieliśmy już gotowy projekt, ale miasto nie tylko nie dołożyło ani złotówki, lecz nawet nie odpowiedziało na naszą prośbę w tej materii. W tej sytuacji nie mieliśmy innego wyjścia, jak tylko w miejscu podrujnowanego obiektu sprzed lat wybudować cztery piłkarskie orliki, które wraz z dwoma innymi przynoszą nam istotny dochód, a jednocześnie dają szanse kopania piłki amatorom. Profity przynosi również wynajmowanie kortów, prowadzonych przez wyodrębniony klub tenisowy. Poza tym do klubu płyną pieniądze z Parku Wodnego. No cóż, sam bardzo żałuję, że w miejscu, gdzie w pewnym momencie z urządzeń l.a. pozostało tylko boisko do rzutów, na którym trenowała Kamila Skolimowska, nie powstał nowy stadion tartanowy, bo w Warszawie już prawie nie ma gdzie trenować lekkoatletyki.

My cały czas staramy się – na miarę możliwości – remontować i modernizować posiadane obiekty. Korzystnym wyjściem jest to, że szeroko rozbudowanym zespołem kortów administruje firma Platan i w związku z tym nie ponosimy jakichkolwiek kosztów ich utrzymania – wyjaśnia Jacek Zamecznik, związany z klubem od 1960 roku.

Mimo chłodnych relacji z władzami miasta prezes Warszawianki docenił gest ratusza, jakim okazał się adresowany do sportowców klubu list gratulacyjny z okazji 100-lecia, podpisany przez prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Trudno bowiem nie mieć szacunku dla dokonań wielu pokoleń budujących pozytywny wizerunek tego klubu. Przypomnieć zatem wypada, że przed wojną Warszawianka mogła być dumna z olimpijskich medali Janusza Kusocińskiego (złoto na 10 000 m w Los Angeles 1932) i Stanisławy Walasiewicz (srebro na 100 m w Berlinie 1936), jak również z wybitnych osiągnięć sprintera Aleksandra Szenajcha, długodystansowca Stanisława Petkiewicza, oszczepnika Eugeniusza Lokajskiego i dziesięcioboisty Witolda Gerutty. Prominentnymi członkami klubu byli też szabliści Tadeusz Friedrich i Marian Suski, kolarze Józef i Mieczysław Kapiakowie, łyżwiarz szybki Janusz Kalbarczyk. Po wojnie błyszczeli w Warszawiance szermierze – wicemistrz świata w szabli, dwukrotny medalista olimpijski Emil Ochyra i kolejny medalista (w szpadzie) Michał Butkiewicz. Błyszczeli również siatkarze – Aleksander Gediga, Bohdan Tomaszewski, Lech Zagumny i Mirosław Rybaczewski. Międzynarodową klasę osiągnęli tenisiści – Mieczysław Rybarczyk, Marta Domachowska, Alicja Rosolska. Swego czasu tłumy widzów przychodziły na tenisowy turniej J&S Cup, w którym grały Venus Williams, Kim Clijsters, Justine Henin-Hardenne, Swietłana Kuzniecowa. Mocna przed wojną drużyna piłkarska po wojnie występowała głównie na szczeblu III ligi, mając jednak w swoich szeregach tak wybitnych graczy jak Stanisław Hachorek, Marceli Strzykalski, bramkarze Jerzy Grom i Zbigniew Pocialik.

Przez dziesiątki lat, zwłaszcza za czasów trenera Jacka Zglinickiego, klubową wizytówką byli piłkarze ręczni, między innymi: Marek Nowakowski, Marek Kordowiecki, Rafał Kuptel, Piotr Obrusiewicz i wreszcie Grzegorz Tkaczyk i niezastąpiony bramkarz Sławomir Szmal.

Przeszłość Warszawianki jest na pewno bardziej imponująca niż teraźniejszość. Z okazji 100-lecia wypada więc życzyć klubowi, by przede wszystkim nie podzielił losu Gwardii, którą – na mocy decyzji państwowej – uprzątnięto nagle z powierzchni ziemi, wyrzucając na bruk ponad 1000 sportowców i zostawiając przy Racławickiej straszącą ludzi ruinę.

Na zdjęciu stoją od prawej: prezes Warszawianki Jacek Zamecznik, honorowy prezes Polonii Warszawa – Jerzy Piekarzewski i autor wykładu na temat historii tego pierwszego klubu – dr Robert Gawkowski.

Wróć