Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Matka i córka w Domu Sztuki

15-11-2017 20:18 | Autor: ABU
Łóżko szpitalne, przy nim taboret, lampka w suficie, kilka krzeseł – niby na szpitalnym korytarzu. Ot, cała dekoracja. Dwie aktorki. Wszystko trwa zaledwie godzinę.

Wystarczy, by widzowie opuszczali teatr głęboko poruszeni, wzruszeni, troszeczkę też rozbawieni. Bo tę godzinę wypełnia gęste spięcie na linii matka (bynajmniej nie staruszka) – dorosła córka. Matka trafiła do szpitala po wypadku, z urazem głowy. Po przebudzeniu prawie nic nie pamięta. Pamięć ma powrócić, jeśli córka – zgodnie z zaleceniem lekarzy – będzie rozmawiać z chorą. Więc rozmawia… i zaczyna się rodzinne piekiełko, zrazu śmieszne, z czasem ponure. Piekiełko „wyeksportowane” poza dom, do szpitalnej sali, zahaczające o PRL, pierwszą „Solidarność”, stan wojenny, emigrację.

Sztukę „Córka”, napisaną i wyreżyserowaną przez Natalię Fijewską-Zdanowską, obejrzeliśmy w Teatrze Za Dalekim w Domu Sztuki SMB „Jary” na Ursynowie. Błyskotliwe dialogi krok po kroku zamieniają komedię w dramat, prowadząc do zaskakującej puenty. Trafnie wydobywają przy tym różnice w mentalności matki o usposobieniu lekkoducha (artystki, byłej hipiski) i córki żyjącej w nerwowym rytmie naszych czasów.

Joanny Żółkowskiej (matka) nie trzeba komplementować: balansowanie na cienkiej granicy komedii i tragedii, ironii i powagi, zawsze było mocną stroną jej aktorstwa. Jest nią i tutaj.

Specjalnej pochwały domaga się natomiast występ Zuzanny Fijewskiej-Maleszy, aktorki może mniej znanej, a w przejmująco zagranej roli córki wprost znakomitej. Przedstawienie w Teatrze Za Dalekim zostało sfinansowane ze środków Dzielnicy Ursynów m. st. Warszawy.

Wróć