Spotkanie rozpoczęło się od wyrównanej gry punkt za punkt, jednak kilka nieskutecznych zagrań wprowadziło trochę nerwowości w szeregi Metra, przez co przyjezdnym udało się odskoczyć na pięć oczek. Po ataku Tomasza Belczyka było 5:10. Wtedy o przerwę poprosił trener Szczucki i we właściwy sposób wpłynął na swoich zawodników, ponieważ ci stopniowo zaczęli odrabiać straty. Paweł Mikołajczak mocne ataki zamienił na sprytne techniczne zagrania, co zaowocowało w końcu remisem po 16. Nikt jednak nie miał zamiaru poddać się bez walki. Wynik jeszcze przez chwilę delikatnie wskazywał na korzyść Legii –17:18, jednak wtedy na boisku pojawił się Bartek Stępień, którego skuteczne akcje bardzo pomogły gospodarzom w odniesieniu zwycięstwa w tym secie. Nieco uśpieni podopieczni trenera Kołodziejczyka nie byli już w stanie odwrócić losów premierowej partii i zakończyli ją błędem własnym, przegrywając do 21.
Akcja drugiej odsłony przez długi czas rozgrywała się według niemalże identycznego scenariusza, jednak obie wersje różniły się zakończeniem. W ostatnich minutach siatkarze Metra aż czterokrotnie nadziali się na blok legionistów, co zdecydowało o końcowym rezultacie. Set zakończył świetnym atakiem Kacper Buczek – dając Legii wygraną 25:23.
Trzecia partia rozpoczęła się lepiej dla gospodarzy, którzy po nieudanym ataku rywali mieli trzy oczka przewagi – 6:3. Goście jednak dość szybko odrobili straty, a dobre ataki Mariusza Godlewskiego pozwoliły im nawet wyjść na prowadzenie 12:9. Taki dystans utrzymywał się przez dłuższy czas, a swój koncert gry w ataku rozpoczął Buczek – zdecydowanie najskuteczniejszy zawodnik tego meczu, po stronie gości. Poziom widowiska obniżała nieco spora liczba błędów, które przydarzały się po obu stronach siatki – szczególnie w polu serwisowym. Emocji jednak w dalszym ciągu nie brakowało, czego dowodem była rozgrywana na przewagi końcówka seta. Po asie serwisowym Sprawki i bloku na Godlewskim gospodarze doprowadzili do remisu po 23. Po chwili mieli nawet piłkę setową, ale popełnili kilka błędów i kiedy sędzia w spornej sytuacji odgwizdała aut, musieli uznać wyższość rywali – 25:27.
Siatkarze Metra nie zamierzali poddać się bez walki, w związku z czym dzielnie stawiali czoła przeciwnikom, a wynik w czwartej partii oscylował wokół remisu aż do stanu 15:15. W kolejnych akcjach Godlewski dwukrotnie zaatakował w aut, z kolei Mikołajczak sprytnie kiwnął piłkę na kontrze i gospodarze objęli prowadzenie 20:16. Choć cztery oczka przewagi to naprawdę spora zaliczka, to nic w tym secie nie było jeszcze rozstrzygnięte – dwa skończone kontrataki Legii i po kilku minutach było już 21:20. Walka trwała w najlepsze, kiedy goście popełnili błąd dotknięcia siatki, dając tym samym rywalom piłkę setową – 24:21. Ci nie wykorzystali dwóch szans na zwycięstwo w tej partii, ale wtedy pomocną dłoń wyciągnęli do nich przeciwnicy, którzy pomylili się w polu serwisowym.
Tie-break miał być prawdziwą wojną nerwów, jednak przybici, a może zwyczajnie zmęczeni zawodnicy trenera Kołodziejczyka nie zdołali dotrzymać kroku gospodarzom, którzy już na starcie wypracowali pięć oczek przewagi. Podopieczni trenera Szczuckiego nie oddali już prowadzenia, a rywalizację zakończył atakiem z lewego skrzydła Dominik Zalewski – 15:9. KS Metro Warszawa wygrało tym samym całe spotkanie 3:2 i dopisało do swojego dorobku punktowego kolejne dwa punkty.
Wynik ten oraz rezultaty pozostałych spotkań dają pewność, że następna – a zarazem ostatnia – kolejka rundy zasadniczej nie zmieni układu pierwszej połowy tabeli, której przewodzi niepokonana drużyna BASu Białystok. Legia utrzyma pozycję wicelidera, a trzecie miejsce zajmą zawodnicy KS Metro, którzy kolejny mecz rozegrają również na własnej hali z sąsiadującymi z nimi w tabeli siatkarzami z Olsztyna.