Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Mistrz uników nie tylko na ringu

27-05-2020 21:55 | Autor: Piotr Celej
Bohater zbiorowej wyobraźni, pupil Hitlera, mistrz świata, co toczył przed wojną legendarne pojedynki. Tak można nazwać Maxa Schmelinga, niemieckiego pięściarza, którego życiorys jednak nie jest tak oczywisty.

Max Schmeling urodzony w 1905 roku, boksowanie zaczął dość późno, bowiem w wieku 17 lat w barwach Kraftsportverein Benrath. Po dwóch latach przeszedł już na zawodowstwo. Jego atutem była nokautująca siła w pięściach.

Kolejne lata to pasmo sukcesów: 1926 – mistrzostwo Niemiec w wadze półciężkiej, 1927 – mistrzostwo Europy w wadze półciężkiej, 1928 – mistrzostwo Europy w wadze ciężkiej, 1930 – mistrzostwo świata wszechwag (pokonał w Nowym Jorku Jacka Sharkeya). W ten sposób został pierwszym supermistrzem Europy i idolem tysięcy w Niemczech.

Sam Schmeling lubił swoją popularność. Wykorzystywał ją do licznych romansów i bywania “na salonach” ówczesnej niemieckiej elity.

Wielkie boje z Louisem

Boks w latach 30. był niezwykle popularnym sportem. Zorganizowanie walki pomiędzy najlepszym zawodnikiem ze Stanów Zjednoczonych, a czempionem Europy cwydawało się tylko kwestią czasu. Naprzeciw Schmelinga miał stanąć Joe Louis, czarnoskóry mistrz wagi ciężkiej z USA. Walka była pojedynkiem mistrzów czarnej i białej rasy, co podkreślane było w ówczesnych Niemczech przez tamtejsze środki propagandy.

Obie walki Louis vs Schmeling stoczono na Yankee Stadium. Pierwsze starcie było niezwykle zacięte, chociaż to Schmeling zdobywał przewagę dzięki dobremu stopowaniu lewą ręką zapędów Luisa. W 12. rundzie posłał na deski Afroamerykanina i wygrał pojedynek.

Wcześniej wybrałem się do Ameryki, by zobaczyć jak Louis walczy z Paulino Uzcudunem – mistrzem rodem z Hiszpanii – wspominał Schmeling – Zauważyłem, że po uderzeniu opuszcza lewą rękę, pozostawiając odkrytą lewą stronę głowy. Wiedziałem, że mogę pokonać Louisa, chociaż wszyscy śmiali się z niedowierzaniem, gdy o tym wspominałem. W czwartej rundzie po moim prawym Joe pierwszy raz w swojej karierze leżał na deskach, ale bardzo szybko się pozbierał. Miał wielkie serce do walki i był dobrym puncherem. W dwunastej rundzie ponownie mocno trafiłem, co go oszołomiło. Poprawiłem prawym, po czym znów padł na deski, ale tym razem już nie wstał. Po tej walce przyszły honory i zaszczyty od partii nazistowskiej.

– Jadłem kolację z Hitlerem – mówił Schmeling. – Wcześniej czterokrotnie mu odmawiałem, ale komuś takiemu z wiadomych przyczyn nie odmawiało się po raz piąty. To jednak nie czyni mnie nazistą. Jadłem również kolację z Rooseveltem, co nie robi ze mnie automatycznie demokraty – dodawał.

Louis domagał się jednak rewanżu, do którego doszło w 1938 roku. Wielki rewanż wzbudził jeszcze większe zainteresowanie. Podczas pierwszej walki na Yankee Stadium zasiadło 40 tysięcy widzów, za drugim razem było ich już 70 tysięcy.

Gorączka walki była tak wielka, że w 1938 roku w Polsce powstał wiersz warszawskiego poety Władysława Szlengela na ten temat, pod tytułem K.O.

Czarnemu Louisowi, człowiekowi, który pokonał niemiecką teorię o wyższości rasy…

Czarna bryła – biała bryła,

masyw ciężkich twardych brył

Bryła w bryłę się wtopiła

prężąc twarde liny żył.

Milion oczu patrzy w pięście

Śledzi każdy mięśni splot

Jeden cios zapewni szczęście

W reflektorach błyszczy pot…

Rzężą głosy w mikrofonach…

„Czarny! Wrzaskiem ciżbę tucz!”

Sapie masa podniecona

Świat się zamknął w milion ócz…

Trzy minuty — jedna runda

Pięść wybuchła z mocą min

Cios i błysk i wrzask – sekunda!!!

– Białe ciało stulił ring…

Hej! Louisie! Pewno nie wiesz

Czym te ciosy dla nas są

Tyś brunatnym zadał w gniewie

W samo serce cios k.o.

Czarna bryła… czarny masyw

Złożył w pewnej sprawie głos.

W sprawie o niższości rasy…

Brawo Louis! Piękny cios!!!

Tym razem stawką nie była tylko “supremacja rasy”, ale także oficjalny pas mistrza świata wagi ciężkiej. Schmeling został znokautowany po zaledwie 124 sekundach walki, zaś w tym czasie był aż cztery razy na deskach. Dzięki swojej wygranej Louis stał się jednym z pierwszych bokserskich bohaterów wśród Afroamerykanów. Z kolei Sccchmeling wypadł z pierwszych stron niemieckich gazet jako aryjski wojownik.

– Myślę, że dobrze się stało – mówił Schmeling już po wojnie. – Zniknąłem z łamów prasy, nie stałem się maskotką Hitlera.

Historia pojedynków Louis- Schmeling ma zaskakujący finał. Kiedy jego wielki przeciwnik Louis zmarł w nędzy w 1981 r., Schmeling, który wcześniej wspomagał “Brown Bombera”, zapłacił za jego pogrzeb. Tak zakończyła się historia wielkich pojedynków obu pięściarzy. Sam Schmeling przyjaźń z Louisem tak wspominał:

– Wcześniej wszystko kręciło się wokół polityki, Hitlera, Roosevelta oraz narodowej dumy. Po wojnie zaproszono mnie do Milwaukee, gdzie udało mi się zdobyć adres Louisa w Chicago. Pojechałem do niego, lecz nie zastałem go w domu, gdyż akurat grał w golfa. Poczekałem jednak aż wróci, po czym odbyliśmy wspaniałą rozmowę. Okazało się, że nie wierzył w te wszystkie kłamstwa, które pisano na mój temat. Zaprzyjaźniliśmy się i w skali wielu lat wielokrotnie się odwiedzaliśmy. Po raz ostatni widzieliśmy się w Las Vegas na jego benefisie zorganizowanym przez Franka Sinatrę. Powiedzieć, że go lubiłem, to zbyt mało. Uwielbiałem go – mówił niemiecki pięściarz.

Antynazista czy konformista?

W mediach masowych często można zobaczyć narrację przedstawiającą Schmelinga jako niemieckie narzędzie propagandy. To jednak nie jest do końca prawda. W czasie wojny był jednym z nielicznych niemieckich sportowców światowej sławy wcielonych do Luftwaffe za odmowę wstąpienia do NSDAP w 1935 roku. Partii naraził się również swoim odmówieniem samemu Hitlerowi, który pragnął uczynić z Maxa swojego pupilka.

Żoną Schmelinga była czeska aktorka Anna Ondráková, zaś menedżerem Amerykanin żydowskiego pochodzenia – Joe Jacobs (ojciec menedżera Mike Tysona). W rozmowie z Hitlerem Schmeling odmówił porzucenia tej dwójki.

– W świecie boksu nie było podziałów na protestantów, katolików, Żydów, czarnoskórych itp. – opowiadał po wojnie Schmeling. – Nas interesowały tylko pojedynki na pięści i nic poza tym. Kamienna twarz Hitlera wskazywała na to, że nie bardzo mu się to podoba, ale próbowałem go przekonać, że bardzo potrzebuję pana Jacobsa, dzięki któremu tyle osiągnąłem w USA.

Prawdziwy hit dla biografów i historyków czekał jednak aż do 1993 roku. Wtedy w piśmie “History Today” dwóch profesorów Uniwersytetu Rhode Island – Robert Wiesbord i Norbert Heterich – opublikowało artykuł, w którym opisali, jak Schmeling podczas pogromów Nocy Kryształowej w 1938 r. – już po walce z Louisem – uratował życie dwóm młodym Żydom, braciom Wernerowi i Henrichowi Lewinom. Bokser ukrył ich w swoim apartamencie w hotelu Excelsior w Berlinie. Sam pięściarz ukrywał ten fakt przez 50 lat.

– Teraz mogę już powiedzieć, jak wielkim mistrzem był Max Schmeling – mówił po latach Henri Lewin – jeden z dwóch uratowanych przez boksera chłopców. – Począwszy od 9 listopada 1938 roku przez cztery dni ukrywał mnie i mojego brata w swoim hotelowym apartamencie w Berlinie. Właśnie wtedy gestapowcy zaczęli oczyszczać ulice z Żydów. Gdyby nas u niego znaleźli, zabiliby całą naszą trójkę.

Rzeczywistość Niemiec po Nocy Kryształowej była jednak brunatna i w czasie II wojny światowej Schmeling był jednym z nielicznych niemieckich sportowców światowej sławy wcielonych do Luftwaffe. Powodem miała być odmowa wstąpienia do partii. Pięściarz wylądował jako spadochroniarz na Krecie podczas Operacji Merkury. Doznał tam poważnego urazu kręgosłupa i kolana podczas lądowania. Zdaniem historyków nie wyróżniała go brawura i odwaga. Schmeling szybko wrócił do kraju z kontuzją.

Dziedzictwo

Ostatni zawodowy pojedynek stoczył Max w 1948 roku, gdy na punkty przegrał z Richardem Vogtem. Ostateczny bilans walk Schmelinga wygląda następująco: 56 zwycięstw, 10 porażek i 4 remisy. Pieniądze zarobione na ringu Schmeling mądrze wydał: aż do 90. roku życia pracował w przedstawicielstwie Coca-Coli, w które sam zainwestował. W 1992 roku został wprowadzony do Międzynarodowej Galerii Sław Boksu. Pięściarz zmarł w 2005, mając 99 lat, co daje mu najdłuższy życiorys spośród mistrzów wagi ciężkiej. Powstały o nim filmy, piosenki i jego imieniem nazwano największą w Berlinie halę widowiskowo-sportową. Żyjąc w burzliwych czasach, Schmeling potrafił lawirować między niechcianą sympatią ze strony nazistów i moralnymi imperatywami.

Wróć