Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Motłoch każdemu dokopie

24-03-2021 20:23 | Autor: Tadeusz Porębski
Po raz pierwszy od ponad ćwierć wieku pisanie i publikowanie nie przynosi mi już wielkiej satysfakcji. To, co się z naszym światem i życiem porobiło, zniechęca do wykazywania inicjatywy w jakimkolwiek kierunku i na jakimkolwiek obszarze. Bo tak między Bogiem a prawdą, o czym pisać? O pandemii ciężkiej grypy, która rzuciła na kolana cały świat? Nuda, panie, dzień i noc trąbią na ten temat wszystkie media. O bezkarnym rozkradaniu państwa przez swojaków, demolce sądownictwa, agresji i niszczeniu ludzi odmiennie myślących niż rządzący państwem? Bez sensu, bez przyszłości, czyli robota już w założeniu idąca na marne.

A może o bezpardonowym ataku internetowego motłochu na Roberta Lewandowskiego, który ośmielił się przyjąć wysokie odznaczenie państwowe z rąk znienawidzonego przez część społeczeństwa Andrzeja Dudy? Tu można się na chwilę zatrzymać. Kiedy czytam obelgi rzucane na człowieka wyjątkowo prawego i utalentowanego, którego nazwisko odmieniane jest w stu językach świata w każdym zakątku kuli ziemskiej, znakomitego promotora Polski i polskości, zadaję sobie pytanie, czym ci ludzie różnią się od krytykowanego przez nich PiS?

Moim zdaniem, niczym. Są w takim samym stopniu agresywni w stosunku do inaczej myślących i postępujących jak ci z PiS kierujący się maksymą, że prawdziwi Polacy - patrioci to my, tamci to ten gorszy sort. Lewandowski przyjął odznaczenie państwowe od Dudy, więc jest zdrajcą. A gdzie wolność wyboru, która należy się w demokratycznym państwie obywatelowi Lewandowskiemu jak psu buda? Gdzie empatia, w przypadku naszego piłkarza empatia poznawcza, czyli umiejętność przyjęcia sposobu myślenia innych oraz spojrzenia na rzeczywistość z ich perspektywy? Taka umiejętność cechuje wyłącznie ludzi o dużym rozmiarze kapelusza. Natomiast emocje i agresja od zarania dziejów są domeną motłochu. Hitler mawiał, że tłum jest głupi, zniewieściały i kierują nim właśnie emocje oraz agresja. W tym przypadku miał rację, obserwacja FB i innych komunikatorów może być najlepszym dowodem na poparcie takiej tezy. Robert Lewandowski, najlepszy piłkarz świata, prawy człowiek, wzorowy mąż, ojciec, sportowiec i obywatel, stał się dla polskiego tłumu zdrajcą, ponieważ ośmiela się myśleć i postępować w sposób odmienny niż tłum tego oczekuje.

W jakim kraju żyję? Co by nie powiedzieć, Duda nie jest uzurpatorem, nie przejął władzy w państwie w wyniku puczu, lecz został wybrany w demokratycznych wyborach. Można go kochać, bądź nienawidzić, ale dopóki jest urzędującym prezydentem należy mu się choć szczypta szacunku ze względu na piastowany urząd. I Robert Lewandowski uszanował urząd, bo Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski nie pochodzi z prywatnych zasobów pana Dudy. Jest to odznaczenie państwowe nadawane przez urząd prezydenta, Duda je tylko wręcza, zawiesza, bądź przypina. Nie widzę więc nic złego, że Robert Lewandowski je przyjął. W ogóle zachował się jak dżentelmen nie zapominając o małżonce prezydenta, której wręczył wielki bukiet kwiatów. Mamy ogromną wprawę w niszczeniu wartościowych osób, a także autorytetów. Lech Wałęsa to autorytet na skalę globalną, z wyjątkiem Polski. Jego nazwisko zna nawet taksówkarz w Limie, stolicy Peru. Donald Tusk został dwukrotnie wybrany na prestiżową funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej, w trakcie głosowania na drugą kadencję okazało się, że poparły go wszystkie kraje UE oprócz Polski. Prof. Aleksander Wolszczan to jeden z najwybitniejszych astronomów naszych czasów, odkrywca pulsarów milisekundowych, pierwszych trzech planet nienależących do Układu Słonecznego oraz planety HD 17092 b. Został zaszczuty po odkryciu przez IPN jego współpracy z SB, choć przekazywał informacje nieistotne, ogólnie znane i nikomu nie zaszkodził. Amerykanie przyjęli go z otwartymi ramionami, obecnie prowadzi badania i wykłada na Uniwersytecie Pensylwania.

Nie mogąc słuchać medialnego zgiełku, przechodzącego w bełkot wziąłem się za systematyczne oglądanie programów sportowych, przyrodniczych i podróżniczych. Stacja telewizyjna Planete+ emituje obecnie kilkuodcinkowy program zatytułowany "Rosja z lotu ptaka". Piękno tego największego kraju świata zaparło mi dech w piersiach. To, co dotychczas wiedziałem o Rosji, to ledwie informacyjne szczątki. Rosyjska przyroda wręcz powala z nóg. Federacja Rosyjska składająca się z 85 podmiotów federalnych, to aż 11 stref czasowych. Jest to największe państwo na świecie pod względem powierzchni, rozciągające się od Europy wschodniej po Ocean Spokojny. Długość granic lądowych wynosi 20.241 km, morskich 37.653 km, rozciągłość południkowa Rosji to 4000 km, natomiast rozciągłość równoleżnikowa 9000 km. Są to liczby niewyobrażalne. Rosja należy do największych gospodarek świata, dysponuje największymi na świecie zasobami naturalnymi i źródłami energii, a pod względem PKB zajmuje wysokie 6. miejsce na świecie. Mamy tak bogatego sąsiada, ale nie czerpiemy z tego żadnych korzyści, ponieważ nad dobrosąsiedzkimi kontaktami unoszą się demony przeszłości.

Tymczasem to my sami, na własne życzenie, staliśmy się wasalami Rosji carskiej, a później ZSRR. Rozbiory Polski to jedyny przypadek w nowożytnej historii świata, że potężne państwo rozciągające się od morza do morza znikło z mapy świata. Przyczyną rozbiorów była niezdolność kraju do reform mogących wzmocnić siłę militarną Polski. Mimo znacznego potencjału gospodarczego nie zdołano przeprowadzić koniecznych reform podatkowych (m.in. stałego opodatkowania szlachty i duchowieństwa) i politycznych (m.in. zniesienie liberum veto oraz pańszczyzny). Przeciw reformom była zarówno większość szlachty, magnaterii, jak i duchowieństwa. A kiedy Sejm Czteroletni uchwalił wreszcie pierwszą konstytucję ustrojową, część wpływowej magnaterii odmówiła poddania się prawom ustanowionym przez tę konstytucję i zawiązała w Targowicy spisek w celu jej obalenia. W porozumieniu z cesarzową Rosji Katarzyną II, pod hasłami obrony zagrożonej wolności, oddano kraj w wieloletnią niewolę. Rosja, Prusy i Austria skwapliwie skorzystały z tak wybornej okazji i podzieliły się Polską. Dziwiłbym się gdyby nie skorzystały z tak wspaniałego prezentu, który przekazali im dobrowolnie polscy magnaci. Natomiast po II wojnie światowej zostaliśmy na konferencji jałtańskiej wepchnięci przez zachodnich przyjaciół w ramiona Rosji sowieckiej, reszty zniewolenia dokonali usłużni polscy komuniści.

W ostatnim odcinku "Rosja z lotu ptaka" zachwycałem się urokami Wołgi, największej i najdłuższej rzeki Europy (3531 km). Dla zobrazowania ogromu tej rzeki trzeba wiedzieć, że odległość pomiędzy Polską a Portugalią, ostatnim krajem zachodniej Europy, wynosi tylko 2522 km. Zlewnia Wołgi zajmuje około 1/3 powierzchni europejskiej części Rosji, a system rzeczny Wołgi liczy ponad 151 tys. cieków wodnych o łącznej długości 574 tys. km(!). Nieprawdopodobne. Wołga nazywana jest „rzeką pięciu mórz”, ponieważ posiada połączenia kanałowe z Bałtykiem i morzami Białym, Czarnym, Azowskim, ponadto wpada rozległą deltą do Morza Kaspijskiego. I właśnie delta tej rzeki to prawdziwy przyrodniczy cud. Ujście do Morza Kaspijskiego ma ponad 200 km szerokości (jak z Warszawy do Torunia), powierzchnię około 13 tys. km kwadratowych i jest największą deltą w Europie. Większą powierzchnię mają tylko Amazonka, Ganges, Orinoko oraz Nil. Delta Wołgi jest obszarem o niezwykle bogatej florze i faunie, najlepiej zarybionym (ponad 70 gatunków ryb) dającym miejsca lęgowe 200 mln ptaków.

W delcie Wołgi, około 100 km od Morza Kaspijskiego, leży ponad półmilionowe miasto Astrachań. Czuć tam jak Wschód styka się z kulturą Zachodu. Wołga przepływa przez centrum miasta, a jego włodarze (obecnie burmistrzem jest kobieta Maria Permjakowa) poprowadzili wzdłuż brzegów rzeki imponującą promenadę. Astrachań to nie tylko światowy potentat w produkcji kawioru, ale także bardzo ważny punkt transportu ropy naftowej do wnętrza Rosji. Jednym z najcenniejszych zabytków miasta jest Astrachański Kreml wybudowany w 1558 r. na polecenie cara Iwana Groźnego. To architektoniczne cudeńko zaprojektował Iwan Wyrodkow, jeden z pierwszych rosyjskich fortyfikatorów, który wybudował wcześniej wiele twierdz. W okresie tym twierdzę wzniesiono z drewna, lecz solidnie umocniono wałami ziemnymi, drewnianymi murami i basztami. Na przebudowę z drewnianej cytadeli na kamienną, która zapoczątkowała proces kształtowania się kompleksu współczesnego Astrachańskiego Kremla, zdecydowano się w 1582 r. Szeroko zakrojona budowa ciągnęła się przez kilka lat. Po II wojnie światowej państwo dokonało potężnej rekonstrukcji miasta Astrachań. Poddano również kompleksowej renowacji Astrachański Kreml, który w 1960 r. został uznany za zabytek o znaczeniu federalnym. W 1974 r. przekształcono go w muzeum - rezerwat.

Po obejrzeniu tego odcinka "Rosji z lotu ptaka" podjąłem postanowienie o skierowaniu mych oczu w kierunku wschodnim, bo zachód i tropiki wystarczająco już poznałem. Zresztą, niech biorą mnie za rusofila, ale kocham rosyjską literaturę, podziwiam słynny na całym globie rosyjski balet, uwielbiam rosyjską wódkę, wysoko cenię rosyjską kinematografię i w odróżnieniu od wielu moich rodaków mam duży szacunek do Rosjan. Dzisiejszy Astrachań to piękne, kolorowe, zadbane i bezpieczne miasto ze 115 hotelami o dosyć wysokim, o dziwo, komforcie. Dlatego to właśnie miasto stało się moim najbliższym celem. Rejs statkiem po Wołdze, na stole butelka zmrożonej rosyjskiej czystej, na talerzu tartinki z kawiorem z jesiotra i widok na bezkres największej rzeki Europy. Może to być całkiem przyjemne doznanie. O wrażeniach nie omieszkam opowiedzieć.

Wróć