Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Może by wreszcie poszukać winnych...

02-09-2015 21:44 | Autor: Tadeusz Porębski
Miliony uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu szturmują bramy Europy. Islam ante portas! Rządy największych państw Starego Kontynentu jakoś dziwnie spokojnie i nadzwyczaj liberalnie patrzą na afrykański i bliskowschodni exodus. Niemcy, mimo blisko miliona uchodźców u swoich wrót, wręcz zdają się mówić: kein problem.

Widać w głowach europejskich jajogłowych panuje przekonanie, że dzięki uchodźcom złagodzony zostanie problem starzenia się własnych społeczeństw. - To złudzenie. To nie będą w przyszłości "nasze" społeczeństwa - mówi w rozmowie z Onetem mieszkający w Brukseli dziennikarz Marek Orzechowski. Podkreśla również unikanie przez decydentów odpowiedzi na pytanie, kto tak naprawdę odpowiada za dramat setek tysięcy ludzi. - Ta niegodziwa hipokryzja woła o pomstę do nieba - podsumowuje.

Redaktor Orzechowski ma 100 proc. rację. Podstawowe pytanie powinno bowiem brzmieć: kto za to wszystko odpowiada? Czyżby nie było winnego, bo uciekinierzy po prostu zdecydowali się uciekać ot tak sobie, dla rozrywki i urozmaicenia nudnego żywota? Kto rozpętał konflikty na spokojnym przez całe dziesięciolecia Bliskim Wschodzie? Ten, kto to zrobił, jest jedynym winowajcą tego, co dzisiaj dzieje się na granicach UE. A kto pierwszy podpalił lont? Panowie Dablju Bush i Tony Blair, którzy okłamali świat, że są w posiadaniu niepodważalnych dowodów na istnienie w Iraku broni masowego rażenia. Krajem tym rządził żelazną dłonią Saddam i był spokój. Bo w tym regionie żelazna dłoń to podstawowy atrybut sprawowania władzy. Tamtejszą dzicz da się bowiem utrzymać w ryzach wyłącznie siłą. Dasz trochę luzu oraz demokracji i z miejsca powstaje Państwo Islamskie, nie szanujące niczego i nikogo poza wyznawcami Proroka.

Saddam pewnie rządziłby do dzisiaj gdyby nie miał u siebie ropy naftowej. To bogactwo od lat kłuło w oczy międzynarodowe koncerny paliwowe ściśle powiązane z rządami państw - hegemonów. Pod płaszczykiem niesienia demokracji, strącenia z piedestału satrapy i zlikwidowania rzekomego niebezpieczeństwa płynącego z posiadania przez niego broni masowego rażenia, Amerykanie i Anglicy najechali Irak obracając to bogate państwo w morze ruin i krwi. Pomogli im w tym mamieni obietnicami uczestniczenia w podziale bogatych łupów frajerzy, m.in. wysłani przez polski rząd żołnierze z orzełkami na czapkach. Mimo skrupulatnych poszukiwań, broni masowego rażenia nie znaleziono. Najeźdźcy popełnili kardynalny błąd pozwalając iść w rozsypkę silnej irackiej armii. Nie było pieniędzy na pensje dla kadry oficerskiej i żołnierzy, bo liczono na szybki zysk i nikt nie kwapił się z zainwestowaniem milionów w wojsko, mimo że do szczętu okradziono iracki skarbiec. Amerykańscy agenci wyśledzili też tajne konta Saddama, na których znajdowały się miliardy dolarów. Gdzie są te pieniądze? Na ten temat jakoś się nie mówi. 

Armia iracka poszła więc w rozsypkę, wyszkoleni oficerowie zostali pozyskani przez terrorystyczne ugrupowania, które rosły w siłę. W pewnym momencie wyzwolicielom zaczęło być w Iraku duszno, marzenia o przejęciu szybów naftowych prysły niczym mydlana bańka, zdecydowano się więc na odwrót. Trzeba jednak było znaleźć kolejny cel. Padło na Muammara, który uczynił z Libii kraj mlekiem i miodem płynący. Było tam tyle pieniędzy, że przemysłu nie budowano własnymi rękami, lecz siłami wynajmowanych do tego celu obcokrajowców. Na libijskie budowy wyjeżdżały tysiące polskich inżynierów, architektów i robotników. Libijska młodzież mogła za darmo kształcić się na paryskiej Sorbonie, bo Muammar za wszystko płacił. Libijskie kobiety mogły pracować w wojsku i w policji. Słowem, nowoczesne, przyjazne dla swoich i obcych islamskie państwo. Podobnie jak Irak zostało ono przez USA oraz ich satelitów zburzone, a sam Muammar brutalnie zamordowany. Potem zaczęło się w Syrii, powstało Państwo Islamskie i dzisiaj mamy to, co mamy.

Rząd USA niczym Piłat Poncjusz umył ręce i w ogóle nie komentuje masowego najazdu uciekinierów na Europę. To nie nasz problem - zdaje się mówić waszyngtońska administracja. A przecież twórcą problemu, z którym boryka się dzisiaj Stary Kontynent, są niepohamowane apetyty amerykańskich koncernów paliwowych i zbrojeniowych wspieranych przez Biały Dom. Może więc Stany w ramach zadośćuczynienia wzięłyby do siebie choć kilkadziesiąt tysięcy uchodźców z Bliskiego Wschodu? Akurat... My spiliśmy śmietankę, a wy się z waszymi problemami bujajcie. Niech ich przytuli Polska, Węgry, Słowacja i kilka krajów bałkańskich, ale od amerykańskiego wybrzeża wara, bo z naszymi służbami granicznymi żartów nie ma.

UE wciska nam przysłowiowy kit mamrocząc coś o solidarności i nakazując przyjmowanie tysiące ludzi z zupełnie innego kręgu kulturowego. Niby w ramach integrowania się i tworzenia społeczeństwa wielokulturowego. Pytam z jakiej racji akurat my mamy być przystanią? Uchodźców powinni zagospodarować przede wszystkim byli kolonizatorzy, którzy poza odkrywaniem w przeszłości nowych lądów ograbili pół świata. Swoje kolonie miały Anglia, Hiszpania, Francja, Portugalia, Holandia, Włochy, a nawet Niemcy. My, Słowacy. Węgrzy czy Rumuni swoich kolonii nie mieliśmy i bogactwa naturalne, materiały oraz owoce tropikalne musieliśmy sprowadzać za ciężkie pieniądze. Tamci mieli je za darmo. A dzisiaj mamy się dzielić imigracyjnym problemem? Nie wydaje mi się to sprawiedliwe. Pomagajmy poszukującym lepszego życia Ukraińcom i Białorusinom, którzy podobnie jak Wietnamczycy bardzo szybko asymilują się w naszym kraju. Przyjmujmy ich, dawajmy im obywatelstwo, bo są to w lwiej części ludzie dający coś z siebie, chętni do pracy i stałego podnoszenia poziomu swojego życia. Nie tęskno mi wcale do kolorowych gett w miastach zachodniej Europy, do których policja musi wchodzić dużymi siłami.

Żyjemy sobie w Polsce skromnie, ale w porównania z resztą świata całkiem bezpiecznie. Wchodzimy do metra czy autobusu bez obawy, że wylecimy w powietrze. Robimy zakupy w hipermarketach nie bojąc się, że wpadną zamaskowane zbiry z karabinami i będą strzelać do wszystkiego, co się rusza. Jest to dzisiaj wartość bezcenna. Tylko kompletny głupek może sądzić, że w milionie uchodźców nie ma zakonspirowanych bojowników Państwa Islamskiego. Są ich tysiące, o czym Europa wkrótce się przekona, ale wtedy będzie za późno. Przez zbytnią ustępliwość naszych głupich i nieodpowiedzialnych polityków my, Polacy, też możemy rychło przekonać się na własnej skórze, co to jest islamski terroryzm.

Wróć